Dzisiejsza rzeczywistość jest kolorowa

Wcześniejsze opery Mozarta są często postrzegane jako „wprawki" zapowiadające jego ostateczny, pełniejszy geniusz. Jeśli zaś mówimy o Rzekomej ogrodniczce, muszę się nie zgodzić: mierzymy się bowiem z pełnowymiarowym arcydziełem, w którym Mozart pozwala bohaterom mówić językiem ich serc – czasami uroczym, czasami niedoskonałym, ale zawsze bardzo ludzkim.

Nasi „bohaterowie", dalecy od bycia doskonałymi ludźmi, mają również w sobie wiele cech „czarnych charakterów": Podesta, Belfiore, Sandrina, Nardo, Arminda, Ramiro i Serpetta są równie ważni i zdarzają im się chwile zarówno szlachetnej jak i niehonorowej postawy, targają nimi dobre i złe uczucia. Są realistyczni i śmieszni zarazem, co świetnie odzwierciedla ludzką duszę. Wystarczy spojrzeć na dzisiejsze (dobre) kino, literaturę lub telewizję, aby uświadomić sobie, że era „dobrego kowboja" mierzącego się ze „złym szpiegiem" już dawno minęła. Dzisiejsza rzeczywistość nie jest ani czarna, ani biała, a nawet nie szara – jest kolorowa.

À propos, telewizji, kina i literatury, koncepcja tej inscenizacji opery Mozarta składa hołd słynnym kryminałom i ukochanym przez widzów bohaterom. W końcu fabuła Rzekomej ogrodniczki jest nie tylko pełna „imbroglio", czy klasycznego qui pro quo z opery komicznej czy akcentów dramatu i tajemniczości, ale również zaczyna się od morderstwa. Czy jest lepszy sposób na przybliżenie widzowi dramma giocoso i mieszanie gatunków niż przywołanie do świata Rzekomej ogrodniczki takich postaci jak Herkules Poirot, panna Marple, inspektor Clouseau, Sherlock Holmes, Mr Chang, a nawet słynnego polskiego podwójnego agenta - kapitana Klossa?

Część geniuszu Mozarta polega na tym, że był w stanie manipulować muzycznymi czy dramatycznymi konwencjami w zaskakujący sposób. Nie tracąc klasycznego podejścia do Rzekomej ogrodniczki, wykorzystajmy dziś to samo podejście. Mozart dobrze wiedział co było „znane" widzom w jego czasach, a potrafił ich zaciekawić unikając przewidywalności. My również spróbujmy siebie dzisiaj zaskoczyć.

Zmierzyłem się z większością wielkich oper Wagnera, stawiłem czoło wielu dziełom weryzmu, G. Verdiego, L. Janáčka, czy R. Straussa, a nie posiadam się z radości, że wracam do wspaniałego Mozarta, który jest bliski memu sercu jak stary przyjaciel. Mój debiut w rodzinnym Rio de Janeiro to Idomeneusz, król Krety; wcześniej było Wesele Figara (2003 r.), wersje Don Giovanniego oraz Cossi fan tutte. Co ciekawe, w grudniu zeszłego roku podjąłem się realizacji Czarodziejskiego fletu..., a teraz z wielką radością debiutuję przed polską publicznością reżyserując Rzekomą ogrodniczkę. W partyturze dzieła można poczuć wielką dozę osobistej satysfakcji Mozarta. Ja poczułem się tak samo wykonując to przedsięwzięcie dla Opery Śląskiej wraz z Bassemem Akiki, uroczym zespołem produkcyjnym, a także obsadą składającą się ze śpiewaków Opery Śląskiej, jak również utalentowanych młodych artystów z Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego w Katowicach.

André Heller-Lopes



(-) (-)
Materiał Opery
14 czerwca 2018