Dzwon zwiastujący żałobę

Niemiec, Rosjanin, Estończyk i Francuz spotkają się w piątek w Filharmonii. Zapowiada się międzynarodowe zrozumienie i porozumienie. Takie rzeczy tylko w muzyce. Rządzić będzie niemiecki dyrygent Daniel Huppert, ale pierwsze skrzypce zagra Rosjanin Igor Pikayzen. Obaj młodzi, zdolni i dobrze już znani białostockim melomanom.

Huppert wygrał w ubiegłym roku V Międzynarodowy Konkurs Młodych Dyrygentów im. Witolda Lutosławskiego, pokonując 30 rywali z całego świata, a Pikayzen  został dwa lata temu jednym z najmłodszych laureatów nagrody Horizon Award. Cudowne dziecko, jako ośmiolatek debiutował mozartowskim II Koncertem skrzypcowym z orkiestrą Ankara Philharmonic, a zaledwie rok później wystąpił w Moskwie z koncertem Mendelssohna. W piątek zagra efektowny III Koncert skrzypcowy h-moll Camille’a Saint - Saënsa, kompozytora, który (jak pisał w 1888 roku  warszawski tygodnik „Echo Muzyczne, Teatralne i Artystyczne”) „niekiedy bywa poważny aż do głębokości, częściej jednak jest dowcipnym i pomysłowym, rzadziej uczuciowym”.  Ale tym razem uczuciowy być nie musi, bo tą sferą zajmie się  Estończyk Arvo Pärt.

Muzyka to najlepszy towar eksportowy Estonii. Sławne chóry, znakomici dyrygenci i oryginalni kompozytorzy, wśród których numerem jeden jest Arvo Pärt. Ma ogromną publiczność na całym świecie.  W latach 60. pasjonował się awangardowymi technikami – swobodną dodekafonią, serializmem i aleatoryką, ale dekadę później zafascynował go śpiew gregoriański i średniowieczna polifonia. Stworzył oryginalny styl oparty na najprostszych elementach dźwiękowych. Nazwał go tintinnabuli, od łacińskiego słowa oznaczającego dzwoneczek  i opisał jako „dobrowolną ucieczkę do ubóstwa”.  „Odkryłem, że wystarczy mi, gdy pięknie zagrana jest pojedyncza nuta. Ona sama, albo cichy rytm, albo moment ciszy przynoszą mi wytchnienie ”- wyznaje kompozytor. Estończyk to mistrz kontemplacji, muzyczny mistyk. „Cisza jest moją wewnętrzną pauzą, podczas której znajduję się blisko Boga. Czasem mam wrażenie, że nic poza nią nie ma znaczenia”.
W piątek usłyszymy jego  „Cantus in memoriam Benjamin Britten”, na orkiestrę smyczkową i dzwony. To lament żałobny poświęcony najwybitniejszemu  brytyjskiemu kompozytorowi XX wieku, medytacja nad śmiercią.  Pärt był Brittenem zafascynowany, doceniał niezwykłą czystość jego muzyki, bardzo chciał go poznać. Ale Britten zmarł cztery lata przed emigracją  Pärta z Estonii i kompozytorzy nigdy się nie spotkali. 

Pärt wspominał, że gdy po raz pierwszy zetknął się z tradycją i rytem Cerkwi Prawosławnej przeczytał tekst, który wywarł na nim ogromne wrażenie, chociaż wtedy nie był jeszcze w stanie w pełni go zrozumieć. To był kanon pokutny. „Nie pokładaj nadziei, duszo moja, w zdrowiu cielesnym i urodzie przemijającej, albowiem widzisz, jak silni i młodzi umierają, ale wynieś pod niebiosa: Boże, daj i mnie, niegodnemu,  zmiłowanie…” (tłum. Olga Zdanowska).  O czym w czas w Wielkiego Postu warto pomyśleć.



Beata Maciejewska
Materiały OiFP
23 lutego 2012