Eisenstein & Meyerhold dla zaawansowanych
To przede wszystkim bardzo efektownie wydana książka. Na pierwszy rzut oka dość niepozorna, bo bywają pokaźniejszych rozmiarów cegły-antologie pism i przemyśleń. Praca Władimira Zabrodina zamyka natomiast trzydzieści lat relacji: Eisenstein-Meyerhold. Relacji pokazanej nam tylko z jednej strony, z perspektywy Eisensteina, który skrupulatnie notował swoje artystyczne doświadczenia i przemyślenia.Mamy więc fragmenty wspomnień, szkiców, dzienników, listów i notatek z wykładów Meyerholda – nawet podkreślenia i zapiski na marginesach prac ukochanego mistrza. Myśli spisane w ten sposób tworzą podświadomy dialog, który może nie miał możliwości, by wybrzmieć naprawdę. Pytanie, czy kopiowanie cudzych podkreśleń może nas doprowadzić do myśli żywej? Są w tym zbiorze wypowiedzi oficjalne, stonowane, ale też osobiste, emocjonalne. Przywołane chronologicznie pozwalają na obserwację, jak stosunek Eisensteina do Meyerholda ewoluował. Od zachwytu, prób zmierzenia się z niedościgłym wzorem, do stopniowego umniejszania roli teatru na rzecz kina.
W kontrze do wydanej niedawno książki poświęconej Jerzemu Jarockiemu, to ta publikacja powinna nosić podtytuł: „Kogo szukał, czego chciał"... Pytanie, czy powinien on odnosić się do Eisensteina, czy Meyerholda pozostawiam otwarte. Ta książka to podjęta próba rekonstrukcji cudzego myślenia o teatrze. Oprócz tekstów poświęconych Meyerholdowi znajdziemy tutaj sporo o pracy aktora z tekstem, o słowach, które powinny spadać jak do bezdennej studni, o budowaniu scenicznej umowności. W zawartych w tym zbiorze tekstach widać, jak pokrętne bywają drogi do teatru i od teatru.
To przede wszystkim świetna praca dla filmoznawców, którzy szukają, co ukształtowało artystyczną osobowość reżysera „Pancernika Patiomkina". Praca Zabrodina zawiera wszystkie teksty wypowiedzi Eisensteina o Meyerholdzie, jakie ukazały się w Rosji do marca 2003 roku. Nie da się jednak pominąć, że jest to książka dla osób bardzo zaangażowanych; albo w teatr albo w kino rosyjskie. Żeby nie pogubić się w narracji, by rozumieć o czym Eisenstein do nas pisze, trzeba przez cały czas wyświetlać z tyłu głowy panoramę kultury rosyjskiej tamtego okresu. Trzeba świetnie się orientować w życiu i pracy artystycznej obu twórców, by nie zniechęcić się tą lekturą. Powyrywane z kontekstu fragmenty stawiają poprzeczkę swojemu czytelnikowi bardzo wysoko.
Olga Śmiechowicz
Dziennik Teatralny Łódź
29 marca 2016