Exodus niedokończony

Sztuka "Wyjeżdżamy" w reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego wystawiana w Teatrze Nowym zaczyna się od pogrzebu, a potem optymizm spada. Historia opowiada o małej wielopokoleniowej społeczności Żydów na początku dwudziestego pierwszego wieku. Z rzeczy kluczowych, rzecz dzieje się w Izraelu. Spektakl, tak jak życie bohaterów, odmierzany jest śmierciami kolejnych postaci. Wszyscy bohaterowie, ciągle powtarzają, że wyjadą. Obiecują to innym i sobie samym. Przy tym jak chłopcy, z piosenki Myslovitz „kiedy wreszcie mogą, to wtedy nie mogą się ruszyć".

Sztukę przeniósł z powieści Pakujemy manatki Hanocha Levina na dramat teatralny Piotr Gruszczyński. Tłumaczenia dokonał Jacek Poniedziałek. Całość wyszła znakomicie. W spektakl wplecione są też fragmenty innych utworów literackich, w tym wspaniałych Rzeczy, których nie wyrzuciłem Marcina Wichy. Wiecznie powtarzana potrzeba wyjazdu brzmi jakby Wielka Wędrówka Narodu Wybranego nie zamierzała kończyć się, tylko przez szczegół odzyskania Ziemi Obiecanej. Po latach 40 XX wieku nie ma już szansy na spokój.

Na scenę zaprzątnięta została cała wierchuszka Teatru Nowego, a widzowie przez 3 i pół godziny rozkoszować się mogą .formą i treścią, w beztroski sposób wyciągającą z nas cały wachlarz niechcianych emocji. Mnie najbardziej zachwycały wdowy grane przez Ewę Dałkowską, Małgorzatę Hajewską - Krzysztofik, i Magdalenę Cielecką, pokazujące nie tyle ból śmierci i wyjazdu, ale ból zostawania.

Scenografia, wykreowana przez Małgorzatę Szczęśniak jest, jak przystało na Teatr Nowy – skromna. Właściwie pusta scena zależnie od kontekstu zamienia się w dom, dancing, kawiarnię, czy Niebo. Przylegają do niej publiczne toalety, najbardziej dobitne z możliwych nie – miejsc, oraz odgrodzona przestrzeń, w której odprawiane są pogrzeby. Rytuał ten jest, jak może zdążyli się Państwo zorientować, bardzo w sztuce ważny. Nad wszystkim rozpościera się ekran z wizerunkiem Czarnego Boga, przykrywanego tylko czasem przez cmentarne makiety nagrobne informujące o imieniu, nazwisku i długości życia, najnowszego nieboszczyka. Jednocześnie scena mimo swojej wielozadaniowości nieustannie przypomina właśnie jakieś bezosobowe niemiejsce Augego, może dworzec, a może co innego, zdecydowanie nic w czym chciałoby się zostać chwilę dłużej, niż to konieczne. Całość otoczona jest współczesną, ostrą muzyką, za którą odpowiadał Paweł Mykietyn i takimiż kostiumami, tak, żebyśmy ani na chwilę nie zapomnieli w jakim to świecie się dzieje. //naszym//

„Tylko wszyscy zmarli chwalić Boga zdrowi." Jak tłumaczy spektakl może w Hollywood szczęście jest absolutne, w Ziemi Obiecanej – a może i w Polsce, bo języki i rzeczywistości mieszają się - pozostają tylko pogrzeby i prostytutki, śmierć i seks, smród i orgazm w publicznej toalecie. Taki to świat, w którym udało utowarowić się wszystko, kochanie i umieranie, ludzkie ciało i ludzkie marzenia. Język opowieści ulega przy tym opowiadanej przez siebie historii, kobiety przebierają się na scenie, bo gdzie indziej mogłyby się przebierać, i wszystko co brzydkie dzieje się na scenie - oprócz pogrzebów, tylko one odprawiane są za pleksją, jakby było to jedyne wydarzenie wymagające jakiegokolwiek szacunku. Jedyne istotne.

Ludzie na widowni śmieją się histerycznie, chociaż z całej sztuki najzabawniejszy jest młody Stuhr w ekscentrycznej peruce, najszczęśliwsza jest para ludzi którzy chociaż nie mogą zgodzić się na bycie ze sobą, to może przez chwilę czują do siebie coś prawdziwego. Najsmutniejsze z kolei jest wszystko. Jedni umierają w tańcu drudzy na własne życzenie, pewne jest tylko że są dwie drogi z tego strasznego miejsca, ziemi obiecanej; wyjazd albo śmierć. Nie ma żadnych kontrapunktów. Tylko beznadzieja i celowo obskurna scenografia. Nie lubię takich opowieści. Nie wierzę im. Nie chcę im wierzyć. Nie zmienia to faktu że sztuka została doskonale zrealizowana.

I Krzysztof Warlikowski znany jest jednakowoż z tego że opowiada taką historię jaka chce opowiedzieć. I "Wyjeżdżamy" jest doskonale skonstruowaną historią o obezwładniającym bólu dziedzictwa zagłady, od którego nie da się wyjechać.



Nela Bocheńska
Dziennik Teatralny Warszawa
3 grudnia 2022
Spektakle
Wyjeżdżamy