Festiwal nie może być grzeczny!
Wywiad z Krzysztofem Piotrowskim - kierownikiem artystycznym GTM.Ad Spectatores: Jesteśmy na półmetku festiwalu, więc możemy dokonać kilku podsumowań tegorocznej edycji. Po pierwsze – zaskakujący werdykt jury dotyczący konkursu Inspiracje – nie przyznano nagrody głównej. Zamiast tego dwa spektakle, “The ballad of dead mother” oraz “Prometeusz” dostały wyróżnienia. Czy Pana ta decyzja zaskoczyła? Krzysztof Piotrowski: Może to dziwnie zabrzmi, ale taka decyzja mnie nie zaskoczyła. Po pierwsze – dosyć trudno jest przygotować spektakle-premiery dla Ruin, a dofinansowanie na to przedsięwzięcie mieliśmy niewielkie, po 8 tys. zł dla każdego z trzech zespołów. Po drugie – projekty, które wybieraliśmy w preselekcji wydawały nam się interesujące, poruszały ciekawe tematy. Spodobał nam się scenariusz “The ballad of dead mother”, a także pomysł wykorzystania w tym spektaklu akrobatyki powietrznej. To się akurat sprawdziło, ponieważ ten teatr dostał wyróżnienie. Natomiast jury zarzuciło wszystkim trzem teatrom, że przygotowane przez nich spektakle mogły być zaprezentowane gdziekolwiek indziej. Tak więc, podstawowy warunek konkursu, aby spektakle były dla Ruin rzeczywiście stworzone, nie został spełniony. A.S.: Rozumiem, że po tej edycji będą państwo mieli czas na przemyślenie jeszcze raz zasad konkursu. K.P.: Zapewne tak, ale nie chciałbym zrezygnować z tego pomysłu po dwóch zaledwie latach, gdyż konkurs przyciąga twórców i widzów. Również media bardziej się nim interesują. Nie wiem, jak konkurs będzie wyglądał w przyszłości i czy zmienimy formułę, ale myślę, że musimy dać sobie trochę czasu, ponieważ jest to nowa rzecz, nad którą trzeba popracować. Nie chcielibyśmy także, aby zdarzył się ponownie taki przypadek, jak z jednym ze spektakli konkursowych, o którym bardzo ostro napisano, że był on reżyserowany przez Internet. Nie była to do końca prawda, ponieważ jedna z aktorek uznała, że będzie robiła spektakl wspólnie z reżyserem, który przebywa w Australii. W związku z tym kontaktowała się z nim, wysyłała mu nagrania i rozmawiali przez Internet po kilka godzin dziennie. W moim odczuciu, wszystko było w porządku i niepotrzebnie tak ostro skrytykowano sprawę. A.S.: Ponieważ był Pan w komisji, która te spektakle wybierała, to proszę mi powiedzieć, czy zapoznają się państwo tylko z projektem spektakli, czy też macie możliwość oglądania fragmentów tych przedstawień? K.P.: Od samego początku pisaliśmy do wszystkich teatrów, że mają to być premiery, wiec nie mieliśmy okazji obejrzeć czegokolwiek. Niektóre teatry wysyłały nam zapisy innych swoich spektakli, ale trudno było się po tym zorientować, jakie będzie przedstawienie prezentowane w Ruinach. Było to dla nas trochę jak loteria (śmiech). A.S.: Drugi nurt festiwalu, Wizje/Kreacje, odbywa się na dwóch scenach – w GTM oraz w Ruinach. Czy zapraszane teatry same wybierają sobie przestrzeń, w której chcą wystąpić? K.P.: Zdecydowana większość teatrów, które są przez nas zapraszane, chce wystawiać swoje spektakle właśnie w Ruinach Teatru Miejskiego w Gliwicach. Niekoniecznie jest to jednak zasadne. Zwłaszcza, że Ruiny są bardzo ograniczone technicznie. Dlatego czasem dosyć ostro musimy stawiać sprawę. Co nie zmienia faktu, że chcemy, aby festiwal był prezentowany w rozmaitych przestrzeniach. A.S.: A propos różnych przestrzeni teatralnych, zastanawia mnie, dlaczego zrezygnowali państwo w tym roku ze sceny “Szapito”, która cieszyła się dużym zainteresowanie i powodzeniem. K.P.: Tylko ze względów finansowych. Ja ogromnie cierpię z tego powodu, ponieważ i spektakle i koncerty prezentowane w namiocie miały wyjątkową atmosferę, publiczność bardzo gorąco je przyjmowała. Poza tym, obecność namiotu w parku wywoływała bardzo miłe zachowania ze strony ludzi. Niestety, było to drogie przedsięwzięcie. Mam jednak nadzieję, że w przyszłym roku uda się zdobyć środki i namiot powróci do Gliwic. Zamiast namiotu mamy w tym roku inną przestrzeń alternatywną, mianowicie nieużywaną część Fabryki Drutu. Nie tylko w Polsce, ale w ogóle w Europie i na świecie mamy nowy mocny trend, aby wykorzystywać artystycznie stare miejsce industrialne i tam właśnie prezentować spektakle, koncerty, wystawy. A my na Śląsku pod tym względem mamy się czym pochwalić. A.S.: Właśnie, festiwal to nie tylko teatr, bo w Fabryce Drutu odbywają się również koncerty, oprócz tego mamy przedstawienia plenerowe. Odnoszę wrażenie, że festiwal ma być otwarty na ludzi, którzy niekoniecznie przyszliby do teatru, ale przyjdą na koncert czy plener. K.P.: Założeniem naszego festiwalu jest skierowanie oferty repertuarowej nie tylko do osób majętnych, a nie ma co ukrywać, że, skoro najdroższy bilet na festiwalu wynosi 80zł, to nie wszystkich będzie na niego stać. Dlatego chcemy, aby były prezentacje darmowe lub za nieduże pieniądze, żeby tzw. “ulica” czuła, że ten festiwal jest prezentowany również dla nich, stąd plenery i niedroga scena alternatywna – koncerty, performense, różne poszukiwania nowej formy, czyli coś dla młodych ludzi. A.S.: W takim razie ostatnie moje pytanie – wiadomo że Wizje/Kreacje mają z założenia prezentować najważniejsze wydarzenia teatralne w Polsce minionego roku. Wiadomo również, że nigdy nie może się to w pełni udać, ponieważ trzeba dokonać wyboru. Z czego jest pan szczególnie zadowolony, a jakich spektakli zabrakło panu na tym festiwalu? K.P.: Naszym założeniem było, aby prezentować jak najświeższe przedstawienia. Czasami jest to trudne, a nawet niebezpieczne. Musimy zamykać repertuar kilka miesięcy wcześniej i gdybyśmy chcieli prezentować tylko nowości, to możliwe, że znalazłoby się tu zbyt dużo niekoniecznie dobrych spektakli. Jeśli chodzi o tegoroczną propozycję, to cieszę się, że udało nam się pokazać świeże przedstawienie Zelenki – “Oczyszczenie”. To zresztą ich pierwszy wyjazd i bardzo go przeżywali, ponieważ spektakl wymaga ogromnej ilości zmian dekoracji. Z kolei “Baal” z Opola grany był już na innych festiwalach, jednakże jest to spektakl tak niezwykły i kontrowersyjny, że warto było go pokazać w Gliwicach. Parę osób nawet wyszło w czasie spektaklu, z czego akurat się cieszę, ponieważ ja chcę, aby ten festiwal wzbudzał emocje. Festiwal nie może być grzeczny i delikatny, bo po prostu umrze. Natomiast, czego nam zabrakło... Chcieliśmy, na przykład, sprowadzić nowsze przedstawienie Piotra Tomaszuka – “Klątwę”, ale nie byliśmy pewni, co to będzie za spektakl, dlatego zdecydowaliśmy się na “Wierszalin. Reportaż o końcu świata” i uważam, że był to spektakl wart pokazania na tym festiwalu. Chcieliśmy także zaprosić Piotra Cieplaka z jego wersją “Wesela” Wyspiańskiego, niestety przedstawienie zostało zdjęte z afisza Teatru Powszechnego w Warszawie, ponieważ dwie aktorki grające w tym przedstawieniu zaszły w ciąże. Osobiście jestem bardzo zadowolony z tegorocznego programu, gdyż są tutaj ważne spektakle, o których było i nadal jest głośno i myślę, że publiczność również jest zadowolona. A.S.: Dziękuję za rozmowę.
Barbara Wojnarowska
Ad Spectatores
19 maja 2008