Fragment duszy, część wspomnień

Czym jest "Czerwony Element"? Fragmentem duszy, częścią wspomnień. Czymś, co powraca do nas w bezsenną noc. Przywoływane jakimś zapachem, łuną zachodzącego słońca, szumem morskich fal. Czymś, co wiąże się z dawnymi namiętnościami...

Podobno każdy, kogo spotkamy na swojej drodze i komu ofiarujemy swoje uczucia zostawia w nas część siebie. I to moim zdaniem reprezentuje właśnie „Czerwony Element”. 

Zawsze, gdy mam spędzić wieczór w Teatrze Polskim w Szczecinie, mam poczucie, że to będzie czas przyjemny, pełen emocji i zadumy. Tym razem również się nie pomyliłem. Recital Olgi Adamskiej okazał się ciekawą podróżą po wspomnieniach, pobudzanych przez pełne namiętności interpretacje piosenek o miłości, przyjaźni i rozstaniu. Oprawa nawiązująca nieco do stylu retro, świetna muzyka grana na żywo i pełne namiętności wykonania utworów dały w efekcie aż dwa bisy, których, moim skromnym zadaniem, mogło być więcej.  

Ponad godzinne spotkanie z czerwonym elementem to coś, co powinien przeżyć każdy. Powroty do przeszłości, do romansów, miłości i miłostek, nie melancholijne, aczkolwiek rozpamiętywane, odrobinę zadumane i troszeczkę odżałowane. Bo przecież to, jacy jesteśmy teraz, to efekt naszych przeżyć. A kto z nas może powiedzieć, że nigdy nie wracał myślami do dawnych miłości, tych szczęśliwych i tych nieszczęśliwych. Niestety, ta recenzja jest bardzo krótka. Nie sposób bowiem pisać długo o czymś tak wewnętrznym i subiektywnym. Dlatego polecam jedynie, aby spróbować odnaleźć swój własny Czerwony Element. Czy to samemu, czy też razem z Olgą Adamczyk.



Domicjan Maraszkiewicz
Dziennik Teatralny Szczecin
26 maja 2009