Fredro nasz współczesny

W przeszłości fredrowskie "Gwałtu, co się dzieje" traktowano jako ucieszną maskaradę, w której panowie zamienili się s z kobietami rolami: one rządziły, chodziły w spodniach, piły i paliły, mężczyźni zaś siedzieli w domu, przędli, wychowywali dzieci, czekali aż ich białogłowy zmęczone pracą wrócą do domu

Po 179 latach od premiery komedii Aleksandra Fredry nie sposób traktować tej sztuki jak współczesną przebierankę. Maciej Podstawny zajrzał pod kostium i dostrzegł, że nie strój określa, kim jesteśmy, co odczuwamy, jak się w nim czujemy...

Kaliski Osiek, bo w takimże miasteczku umieścił akcję Fredro, można spotkać wszędzie. Proste współczesne meble, otwarte kulisy, w których aktorzy się przebierają, malują... Kostiumy rodem z kaliskich sklepów, piosenki mniej lub bardziej współczesne, które czasami jeszcze można usłyszeć w radio. Tekst napisany przez Fredrę prozą sprzyja reżyserowi i aktorom. Daje się go uwspółcześnić, oczyścić z romantycznych ozdobników, chociaż czynią to z umiarem. I co najważniejsze, damsko-męska przebieranka wcale nie wywołuje rechotu wśród publiczności w już pierwszej scenie. To sygnał, że kanony stroju przestały kategorycznie znaczyć. Od dawna nie oburza kobieta w spodniach, coraz mniej dziwi facet z pofarbowanymi włosami czy w peruce...

Podstawny szuka z aktorami w farsie Fredry czegoś więcej. Próbuje odnaleźć odpowiedzi napytania, jak się czują bohaterowie w swojej płci, a jak się czują w cudzym kostiumie. Te pytania są szczególnie istotne w Polsce, gdzie badania dowodzą, że kobiety są lepiej wykształcone od mężczyzn, chętniej inwestują w swój rozwój, są bardziej otwarte na nowe wyzwania, chętnie zastępują mężczyzn w rolach dla nich zarezerwowanych. Widać to bardzo wyraźnie w sferze publicznej (życie dopisało do premiery dodatkowy kontekst). Jadąc na spektakl, począwszy od Jarocina widziałem plakatową bitwę damsko-męską przed wyborami. Walka o miejsce na listach wyborczych, rola kobiet w kampanii - paprotka czy partner... wszystko to można odnaleźć również w kaliskim "Gwałtu, co się dzieje". Nie wprost, oczywiście.

Tobiasz (świetny Szymon Mysłakowski) nie ma większego problemu ze spódniczką i żakietem, ale walczy z sobą, bo mimo wszystko rola jemu przypisana, jest mu obca. Natomiast jego brat Kasper (równie znakomity aktorsko Łukasz Zaleski) zdecydowanie odnajduje się w damskich fatałaszkach. Wcale nie tęskni do bycia mężczyzną. Filip Grzegotka (Michał Wierzbicki) narzuconą mu rolę próbuje oswoić i wykorzystać. Mniej przekonujące aktorsko i psychologicznie są panie. W męskim przebraniu są za bardzo kobiece. Żadna nie znalazła środków, które kazałyby mi uwierzyć, że potrafią, że czują męską siłę w męskim przebraniu.

Podstawny, czytając tekst Fredry przez pryzmat teorii gender i queer, nie zniszczył genialnej komedii. Pokazał jedynie, że nawet w ramocie teatralnej czasami kryją się bardzo współczesne myśli.



Stefan Drajewski
Polska Głos Wielkopolski
28 września 2011