Fredrowskie wariacje

Fredraszki" w Teatrze Narodowym wpisują się w najnowszą tradycję wystawiania na naszych scenach sztuk najwybitniejszego polskiego komediopisarza, mistrza polskiego słowa. Fredro powróci! na polskie sceny jeszcze "za PRL" - na szczęście - i doczeka! się wybitnych i kanonicznych przedstawień.

Świadczyło to mimo wszystko o więzi naszego teatru z tradycją, co nie było i nie jest nadal oczywiste dla wielu twórców. "Fredraszki" w Teatrze Narodowym można nazwać wariacjami oraz refleksjami na temat komedii Fredry i losów pisarza. Autorzy spektaklu w szybkim tempie przeplatają zabawne scenki ze słynnych komedii, jak "Zemsta", "Śluby panieńskie" i "Mąż i żona", z mniej znanymi (ale ważnymi), jak "Dożywocie" czy "Wielki człowiek do małych interesów". W pierwszej części spektaklu owa mieszanka komediowych scen układa się w rozkoszną panoramę słownych bon mo-tów i dialogów, w których aktorzy wcielają się kolejno w postacie z różnych sztuk Fredry. Z owych dynamicznych scen wyłaniają się refleksje na temat natury kobiecości i męskości, gier miłosnych, wierności i zdrad. Uniwersalne prawdy i satyry na przywary polskich bohaterów ówczesnej epoki podane tu zostały w stylu współczesnego teatru, czasami dalekiego od tzw. politycznej poprawności. Dzisiejsza obyczajowość różni się przecież od dawniejszej. Być może wyrazistość i frywolność niektórych scen miejscami posunięta została za daleko. Dla przykładu, w pewnym momencie jedna z młodych bohaterek wykonuje na stole taniec przypominający słynny popis Brigitte Bardot z filmu "I Bóg stworzył kobietę" Rogera Vadima. Jest to oczywiste odniesienie do współczesnej kultury popularnej. Nie jestem jednak pewny, czy jest to zgodne z duchem fredrowskim.

Od połowy spektaklu tempo słabnie, akcja staje się poważniejsza. Z wybranych tekstów wyłania się refleksja na temat niełatwych wyborów życiowych i twórczych Aleksandra Fredry, napoleońskiego oficera. Miał pecha, że tworzył w epoce romantyzmu i powstania listopadowego. W komediowym stylu opisywał zwyczajne życie szlachty i mieszczan ze wszystkimi problemami, zaletami i przywarami. I był wówczas krytykowany, bo nie chciał wpisywać się w romantyczne i powstańcze uniesienia. Tego rodzaju spór z romantyzmem trwa u nas zresztą do dzisiaj. Jednakże wspaniały dorobek Fredry pozostaje nadał kanonicznym składnikiem naszej kultury.



Mirosław Winiarczyk
Idziemy
10 stycznia 2015
Spektakle
Fredraszki