Furie na ostro

Nie ma świętości w tej sztuce. Wyjątkowy, mocny spektakl na scenie na Piekarach momentami wbija w ziemię. Bo w okrutny sposób pokazuje to, o czym mówić nie wypada. Bo kto chce usłyszeć, że nasi chłopi dla jakiegoś płaszcza wydają na śmierć matkę z córką. Wyrok wykonuje esesman

Albo matka, która rodzi potworka. Dzidzia z wodogłowiem, bez rąk i nóżek. Kara za zbrodnię popełnioną w czasie wojny. Czy sprzedać Dzidzię na bazarze, czy oddać klerowi, by zawisła na suficie jako atrakcja turystyczna. Nie spodoba się ten wątek Kościołowi. Może jakiś skandal wyniknie. Bo ostro to jest zagrane.

Nie ma świętości w tej sztuce. Bo przecież dzielny żołnierz AK, egzekutor wykonujący wyroki śmierci na zdrajcach, to zwykły psychopata. Czerpie czystą przyjemność z zabijania, upaja się zapachem krwi. By po latach wdziać kombatancki mundur-garnitur i rzucić się pod pociąg. Takie to niebohaterskie.

Do tego jeszcze sięgnięcie do mitologii greckiej. Bóg Apollo, Furie, Kasandra. Łażący po scenie kloszard, taniec z kosami. Wykrzyczana rota. Do tego ostra muzyka na żywo dobrej grupy Moja Adrenalina. Albo coś z kultury kibicowskiej, gdzie w paskudnych czapach w biało-czerwonych barwach krzyczą: "Polacy, nic się nie stało".

Poplątanie z pomieszaniem. I aż się prosi, żeby to jeszcze raz obejrzeć. Przede wszystkich dla aktorów. Rafał Cieluch jako MC Apollo jest porywający. Momentami jest równie dobry jak konferansjer (Joel Grey) w niezapomnianym filmie "Kabaret". O tym wcieleniu Cielucha można by pisać i pisać.

A przecież jeszcze świetne kreacje tworzą pozostali aktorzy. Joanna Gonschorek, jako chciwa Chłopka i skrzywdzona prymitywna matka. Inne równie dobre postacie tworzą: Małgorzata Urbańska, Katarzyna Dworak i Ewa Galusińska. Trochę wesołości w ten okrutny patos wnoszą Wojciech Kowalski i Robert Gulaczyk. Raz chłop i esesman. A potem para gejów.

Spektakl powstał na podstawie "Dzidzi" Sylwii Chutnik oraz motywach "Egzekutora" Stefana Dąmbskiego. Napisały go wspólnie Sylwia Chutnik, Magda Fertach i Małgorzata Sikorska-Miszczuk. Reżyserował Marcin Liber. A idealnym miejscem do jego wystawienia okazała się scena na Piekarach. Urokiem tego miejsca jest to, że nijak się ma do klasycznego teatru. Odrażająca, odrapana hala. Ale tutaj powstawały ważne sztuki. Jak chociażby "Made in Poland" Wojcieszka.

Czu Furie odniosą podobny sukces? Nawet jeśli nie, to na pewno wpiszą się do klasyki najlepszych sztuk legnickiego teatru.



Panorama Legnicka
Zygmunt Mułek
17 marca 2011
Spektakle
III Furie