Galeria osobliwości
"Czym jest teatr?" - brzmi najbardziej znienawidzone i perfidne pytanie, jakie można zadać ludziom z nim związanym w sposób, nazwijmy to, zawodowy.Wielu takich zacznie się pod jego presją wiercić niespokojnie na krześle, zajmować dłonie niepotrzebnymi czynnościami lub wykręcać konwersacją z zakresu meteorologii. A jednak właśnie takie pytanie - o własne miejsce w teatrze - zostało postawione studentom z Królewskiej Wyższej Szkoły Sztuk Dramatycznych w Madrycie. Nie odpowiedzieli nań jednogłośnie i to właśnie stało się pretekstem do stworzenia tego nietypowego widowiska.
Zaczyna się niewinnie. W akcję wprowadza nas mężczyzna w czerwonej muszce - na poły konferansjer, na poły aktor, który towarzyszy nam przez cały spektakl, obnażając kulisy własnego zawodu. Może to właśnie w jego głowie tworzy się ten teatralny świat, przypominający galerię pełną pięknych, ruchomych obrazów. Nie brakuje tu żadnego z teatralnych środków - aktorzy śpiewają, tańczą, wprowadzają na scenę akrobatykę, kuglarstwo, pojawia się nawet postać na koturnach, żywcem wyjęta z teatru greckiego. Zabawa konwencjami to jednak jedynie forma dla indywidulanych aktorskich impresji - liryka tańczącej baletnicy przeciwstawiona zostaje opętańczemu, narkotykowemu delirium. Trud pracy i wysiłku staje w opozycji do naiwności wielkich, dziecięcych marzeń. Wszystko to wypełnione niemal nadnaturalną energią.
Symbole pełnią w spektaklu ważną funkcję - drabina z której równie blisko na szczyt, jak i na dno; wysypisko niechcianych, odrzucanych przez ludzi przedmiotów; buteleczki, w których składujemy niewykorzystane minuty. Interpretacji tych znaków szukać trzeba jednak samemu, bo ten nadrealny, oniryczny świat nie daje jednoznacznych odpowiedzi.
Jeśli już dawno nie byliście w krainie dzieciństwa, krainie bezczelnej, wolnej zabawy, w której emocje są zawsze proste, a przez to boleśnie prawdziwe, powinniście zobaczyć to przedstawienie. Może i był to tylko strzępek jakiegoś świata, który znikł wraz z wygaśnięciem ostatnich oklasków. Przychodzi mi jednak na myśl zdanie, które padło dziś z ust jednego z bohaterów "Czy kiedykolwiek pomyśleliście, że coś może istnieć po prostu po nic?". Bo właśnie po nic istnieje przecież teatr. Galeria osobliwości, w której mieści się wszystko to, co niepraktyczne, ale może właśnie przez to tak niezbędne niepraktycznej, ludzkiej naturze.
Urszula Gołdowska
Teatrakcje
4 lipca 2013