Gdy ZOMO pyta o Polskę
"New Year's Day" to nie jest spektakl dla "prawdziwegoPolakakatolika". Ten stereotypowy człek może się wściec albo dostać zawału. Albo jedno i drugie.Już sam główny bohater budzić musi u "prawdziwegoPolakakatolika" odrazę. Zbyszek Kowalski jest zomowcem, który w stanie wojennym pałował ludzi. - Nie za mocno, nie za lekko, tak w sam raz - mówi ze sceny. To jego oczami, potem również jego kolegów po pałce, oglądamy stan wojenny. A przez jego pryzmat także polską historię, literaturę i przede wszystkim moralność. To obraz wykrzywiony do bólu, niebywale prowokujący, momentami wręcz dla stereotypowego "prawdziwegoPolakakatolika" świętokradczy.
Tu Zbyszek Kowalski, poeta zomowiec, staje w jednym szeregu z bardami solidarnościowej opozycji, Gintrowskim czy Kaczmarskim. Tu pijani zomowcy z okazji rocznicy stanu wojennego wznoszą litanię do najświętszego serca najczystszej wódki. Tu Matka Polka głosi, że Polska się dzieli pionowo i poziomo, kreśląc znak krzyża. Wielkie dzieła polskiej literatury mieszają się ze sprośnymi wierszykami. Pieśni religijne z radzieckimi. Modlitwa z przekleństwem. Pierś z Matką Boską w klapie z ladacznicy piersią nagą. Chór seksownych tyłków gorzowskich aktorek z niewinnym 10-letnim Fabianem Jurskim w nieskazitelnie białym mundurku. A tytułowa piosenka, którą lider U2 Bono napisał wstrząśnięty wprowadzeniem stanu wojennego w Polsce, stanowi tło dla orgii dosłownej i przenośnej. Jest wzniośle, żeby za chwilę było upadle, jest polsko dumnie, żeby po chwili było zdradziecko wstydliwie. To wszystko dzieje się w tempie, w którym widz nie ma czasu, żeby układać sobie treści w chronologicznym czy logicznym porządku. Porządku zresztą nie ma wcale. Jest pijacka impreza. Fantazyjnie ułańska, choć paskudnie zomowska.
Dla aktorów to zawodowe szaleństwo, któremu sprostać trudno. Odtwórca głównej roli Jan Mierzyński tylko i aż "daje radę", ale show kradną mu aktorzy dalszych planów. Marzena Wieczorek jako Matka Polka (także Tajny Współpracownik Matka, a może, strach pomyśleć,... Polska?) gra jak natchniona. Nie tylko, gdy dochodzi do głosu, ale nawet na siedemnastym planie.
Zbigniew Borek
Gazeta Lubuska
29 września 2016