Gdzie się kończy Europa?

Sobotni wieczór w Operze i Filharmonii Podlaskiej w Białymstoku zaskoczył z pewnością niejednego widza. Takie zresztą było założenie, by Wielki Koncert Karnawałowy stał się jednym z elementów zmieniających oblicze białostockiej instytucji. Teatralizacja występów, kolorowa, karnawałowa scenografia, kostiumy z epoki swingu oraz nawiązywanie do najlepszych tradycji muzycznych podkreślały radość karnawałowego uniesienia.

Słuchaczy przywitał Big Band Opery i Filharmonii Podlaskiej, który z lekkością i wdziękiem wydobywał dawno zaklęty czar hitów ery amerykańskiego swingu. Śpiewająco-stepująca para Ginger i Fred bez wątpienia podnosiła atrakcyjność występu. Najbardziej wyróżniała się Marta Wiejak, energiczna, emocjonalna, żywiołowa. Nie sposób nie dostrzec, że śpiew, taniec i aktorstwo są w jej występach harmonijnie scalone. Najmilszą niespodzianką tej części wieczoru był bez wątpienia znakomity występ Big Bandu OiFP, który porwał białostocką widownię czarem amerykańskich standardów jazzowych i wykonaniem godnym najlepszych czasów lat trzydziestych i czterdziestych, kiedy to na estradach królowali klasycy tego gatunku. Podobnie jak na tamtych koncertach muzycy poprzez stylową interpretację i charakterystyczne brzmienie zaskarbili sobie przychylność publiczności chętnie nagradzającej oklaskami zarówno całe utwory, jak i  poszczególne popisy muzyków.

W przerwie między koncertami odbył się pokaz karnawałowej kolekcji „Fanaberia” autorstwa Elwiry Horosz. Prezentowane kreacje mieniły się elegancją i klasyką elementarnych barw: czerni, szarości i bieli. Modelki, ucharakteryzowane na współczesne femme fatale, spacerowały po wybiegu wśród stosownych dźwięków wygrywanych przez kwartet smyczkowy.

Ostatnią część wieczoru wypełnił koncert symfoniczny zatytułowany „W Kręgu Straussów”. Żywe, pełne wdzięku i potęgi melodie zaczarowały swą wytwornością zgromadzonych gości. Pierwszy dyrygent OiFP Jakub Chrenowicz, pomimo młodego wieku, nie zawiódł pokładanych w nim oczekiwań. Charyzma, niezwykle dynamiczne operowanie batutą, a także talenty aktorskie, dowcip i młodzieńczy luz pozwoliły mu podbić białostocką publiczność. Jednym z najbardziej interesujących elementów koncertu było niestandardowe podejście do utartych schematów, które często muzykę poważną hermetyzują. Jak stwierdziła Dorota Sawicka, prowadząca koncert: „Dzisiejszego wieczoru wszystko jest niezwykłe. Orkiestra śpiewa, dyrygent sprawdza się w roli konferansjera a prezenterka odpoczywa pod palmą”. Rzeczywiście pomysł na wybór takich utworów, w których udział orkiestry polega nie tylko na wydobywaniu dźwięków z instrumentów, ale także na użyciu zdolności wokalnych muzyków orkiestry był z całą pewnością jedną z największych atrakcji tego karnawałowego wieczoru. Nieczęsto bowiem słuchacze mają okazję podziwiać śpiewających skrzypków, altowiolistów, wiolonczelistów, basistów czy perkusistów. Podnosi to niesłychanie atrakcyjność koncertów i przysparza zespołowi wielu zwolenników.

Jak można sądzić taka jest też idea dyrekcji Opery i Filharmonii Podlaskiej, albowiem tego rodzaju wydarzenia, budzą nadzieję na zmianę postrzegania wartości muzyki klasycznej. Chcąc spopularyzować wśród Podlasian ten rodzaj muzyki, spowodować aby w ogólnym przekonaniu filharmonia przestała być miejscem sztywnym, czy wręcz klaustrofobicznym należy na początku proponować, tak zwanej, szerokiej publiczności rozrywkę nieco bardziej przyswajalną, energetyczną, czasami wręcz łatwą ale zawsze – jak to ma miejsce w przypadku Orkiestry Opery i Filharmonii Podlaskiej w Białymstoku - na najwyższym poziomie wykonawczym.

Dyrektor OiFP i reżyser obu koncertów Roberto Skolmowski wraz ze swymi doradcami muzycznymi – Mieczysławem Dondajewskim i Jerzym Salwarowskim nie po raz pierwszy i zapewne nie ostatni zaskakuje białostocką publiczność nie tylko niezwykłością i pięknem wybranych utworów ale przede wszystkim stylem w jakim zostały zaprezentowane i jakością ich wykonania. Nie po raz pierwszy także udowodnił wątpiącym, że Białystok posiada jedną z najlepszych orkiestr filharmonicznych w Polsce. 

Nie zapomniano też o scenograficznej oprawie obu koncertów, która jest dziełem profesora Pawła Dobrzyckiego autora scenografii do wielu znakomitych przedstawień operowych i dramatycznych, od wielu lat ściśle współpracującego z Roberto Skolmowskim.

Zarówno scenografia ale przede wszystkim muzyka przeniosły, tego wieczoru, zachwyconą publiczność zgromadzoną w sali Opery i Filharmonii Podlaskiej nie tylko w świat najpiękniejszych utworów. Tym koncertem Białystok wpisuje się w najlepsze tradycje świętowania Nowego Roku, a mieszkańcy Podlasia mogą mieć poczucie, że Europa nie kończy się w Berlinie, ani nawet w Warszawie...



Justyna Rogowska
Dziennik Teatralny Białystok
17 stycznia 2012