Gdzie ta hańba?

Znamy legendę, jaką niesie spektakl Jana Klaty w Narodowym Teatrze Starym w Krakowie: był skandal i próba przerwania przedstawienia. Ale przeniesiony do współczesności dramat Strindberga nadal wprowadza mroczną atmosferę i odsłania zakamarki duszy niepokornego artysty.

Niektórzy mówią, że Klata autobiograficznie uwidocznił samego siebie. I bardzo dobrze. Materiał to równie ciekawy jak w pierwowzorze. Do tego spektakl jest całkiem klatowski - poszczególne epizody oddzielają od siebie głośne odcinki hard rocka dobrane przez reżysera, tym razem wzbogacone sekwencjami quasi-klasycznymi. W świecie teatru mówi się teraz: "To by w Krakowie nie przeszło". Tyle zostało z afery. Można tylko się zastanawiać, co w spektaklu wywołało taki sprzeciw, skoro na scenach całego kraju zdarzają się rzeczy o wiele bardziej absurdalne i skandaliczne. Tu zaś mamy kilka rewelacyjnych kreacji aktorskich (np. Krzysztofa Globisza i Doroty Segdy), chłoniemy logicznie zarysowaną intrygę podawaną szkatułkowe I wreszcie jest w repertuarze Starego solidny dramat, który łatwy do zagrania i oglądania nigdy nie był. A jest.



Bronisław Tumiłowicz
Przegląd
25 kwietnia 2014
Spektakle
Do Damaszku