Generalne porządki w duszy

Mariusz Grzegorzek stworzył w Teatrze im. Stefana Jaracza w Łodzi spektakl o jakże znamiennym dla naszych czasów poszukiwaniu komfortu w ładzie emocji i myśli. Tragikomedia "Posprzątane" wg Sarah Ruhl to zapis procesu ucieczki od chaosu ducha, który powoduje, że tkwiąc początkowo w kontrolowanym "twórczym nieładzie" bardzo szybko gubimy się w labiryncie wewnętrznego bałaganu. To, co na zewnątrz wydaje się poukładane, wyprasowane w kancik, lśniące, czyste i pachnące, jakże często w naszych duszach, sercach i umysłach ze słowem "porządek" nie ma nic wspólnego.

Lane, Matilde i Virginia to trzy bohaterki dramatu, z których każda na swój sposób utożsamia metaforyczne ujęcie sprzątania. Ich losy radykalnie się zmieniają, gdy pojawia się wśród nich Ana. Sprzątanie jest tutaj zatem uczeniem się od nowa budowania relacji z najbliższymi osobami, jest powrotem do wyblakłej już dawno z uczucia miłości, poszukiwaniem poczucia spełnienia i odzyskiwaniem wiary w to, że jest się komuś w życiu potrzebnym; jest pogodzeniem się z utratą rodziców i znalezieniem sposobu na dojmującą tęsknotę, samotność, wreszcie umiejętnością wzniesienia się ponad urażone ambicje wtedy, kiedy dobro wyższe tego wymaga. Te generalne porządki w duszy bohaterów dramatu odbywają się ciągle w wiszących w powietrzu oparach absurdu, który paradoksalnie nie ogranicza pola widzenia, ale wręcz pozwala szerzej otworzyć oczy i docenić to, co w tym spektaklu najbardziej mądre i wartościowe.

Sceny przerysowane niczym z brazylijskiej telenoweli, błyskotliwy humor słowny, zabawne, choć i nie pozbawione refleksji interakcje między poszczególnym bohaterami to elementy, które pozwalają zagłębić się mocniej w rys charakterologiczny postaci. Nic tu nie jest przypadkowe, a na początku odczuwany bałagan kompozycyjno-koncepcyjny stopniowo zaczyna się układać w spójną całość i nabiera głębszego sensu. Nawet zastosowany w spektaklu mikrofon przestaje być prostym elementem systemu nagłośnienia i przeistacza się w tubę/głośnik życia wewnętrznego bohaterów, w wyraziciela ich myśli i doznań. Demotywująca do kontynuacji sprzątania świadomość "odnawialności" bałaganu przeradza się docelowo w determinację podtrzymania nowego ładu, a każdy z bohaterów sztuki przechodzi porządkowanie wnętrza i z opowiedzianej historii wychodzi już jako ktoś zupełnie inny niż ten, kto tę opowieść inicjował.

Poetyka spektaklu Grzegorzka jest niczym z filmu "Arizona dream"; w ogóle wiele w tej inscenizacji obrazów i scen iście filmowych, zarówno w swojej estetyce, jak i plastyczności. Zwraca też uwagę ciekawie wykorzystywana i ogrywana scenografia, zaskakujący dobór muzyki i znakomita gra aktorska (na szczególną uwagę, w moim odczuciu, zasługuje wprost jakby stworzona do roli Matilde Gabriela Muskała). Wszystko to razem interesująco dopełnia niekonwencjonalny pomysł reżysera, który perfekcyjnie buduje rytm i tempo spektaklu. W łódzkiej realizacji nic nie jest przewidywalne, a oczekiwanie na kolejne zaskakujące pointy utrzymują nieprzerwanie czujność widza w górnych rejestrach percepcji. Stąd też zapewne niezwykle ciepłe przyjęcie spektaklu przez publiczność 33. Warszawskich Spotkań Teatralnych. Przyjęcie dodatkowo pokrzepione refleksją, iż w tym gruntownym porządkowaniu duszy nawet z największego chaosu może w konsekwencji wyłonić się jakiś ład, choćby oznaczać miał on najzwyklejszą wzmocnioną wrażliwość.



Marek Kubiak
Teatr dla Was
29 kwietnia 2013
Spektakle
Posprzątane