Gliński: drugie otwarcie (cz.1)

Wicepremier i minister kultury prof. Piotr Gliński pozostanie na czele resortu - poinformował premier Mateusz Morawiecki podczas piątkowej konferencji prasowej, podczas której podał skład nowego rządu. W trakcie pierwszych czterech lat kierowania ministerstwem, działania i decyzje kadrowe Glińskiego wzbudziły protesty części środowiska artystycznego.

- W trakcie pierwszych czterech lat pracy na czele resortu kultury, minister Piotr Gliński niemal od pierwszego dnia urzędowania minister Gliński był w konflikcie z ludźmi kultury
- Reżyser teatralny Krystian Lupa: "Minister przeciwko sobie ma niemal całe środowisko artystyczne". - Minister kultury dzieli, nie łączy - ocenia Michał Merczyński, dyrektor Festiwalu Malta
- Kontrowersje i protesty wzbudzały jego decyzje dotyczące Teatru Polskiego we Wrocławiu, Festiwalu Malta, stołecznego Muzeum Narodowego czy Muzeum Historii Żydów Polskich Polin
- Ministrowi zarzuca się zapatrzenie w bohaterską przeszłość i historię Polski kosztem kultury i twórców współczesnych
- W piątkowy wieczór podczas konferencji prasowej w Warszawie premier Mateusz Morawiecki przedstawił skład nowego rządu. Na czele Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego pozostanie wicepremier prof. Piotr Gliński. Jego pierwsza kadencja przebiegła w atmosferze konfliktu między resortem, a środowiskiem artystycznym, które kwestionowało kolejne decyzje ministra.

Okres, w którym Ministerstwem Kultury zarządza Piotr Gliński to także czas międzynarodowych sukcesów polskich artystów: filmowcy zdobywają nagrody na prestiżowych festiwalach, a Olga Tokarczuk zostaje uhonorowana najpierw międzynarodową Nagrodą Bookera za powieść "Bieguni", a następnie zostaje laureatką literackiej Nagrody Nobla. Minister sprawia jednak wrażenie, jakby najlepiej czuł się, gdy mówić może nie o obiecującej teraźniejszości czy jasnej przyszłości polskiej sztuki, ale o bohaterskiej przeszłości i polskiej walce o wolność. Przed ogłoszeniem werdyktu o przyznaniu polskiej pisarce literackiego Nobla, minister mówił w wywiadzie, że nie dokończył ani jednej książki Tokarczuk.

Rok 2018 to jubileusz 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości. Zorganizowano koncert na Stadionie Narodowym w Warszawie, wystawy, projekty artystyczne i edukacyjne. "Na sam komponent zagraniczny wydawanych jest 64 mln zł przez pięć lat i tylko w ciągu tego roku to jest 400 wydarzeń we wszystkich stolicach świata" – oświadczył minister Gliński podczas wystąpienia w Sejmie. "Będą jeszcze 22 koncerty z polską muzyką na 22 scenach świata, od Melbourne po Nowy Jork" - zapowiadał.

Projektów było mnóstwo, jednak nie złożyły się na jasny, konsekwentny program czy przekaz. Obchody rozmyły się w mnogości małych inicjatyw - często potrzebnych i wartych wspierania, ale nie będących w stanie poruszyć zbiorowej wyobraźni przy obchodach rocznicy czy zaproponować nowej formy przeżywania polskości. Wydaje się, że postawiono na ilość.

"Ministerstwo narodowej chałtury"
- Cała polityka kulturalna, którą pan minister próbuje uskuteczniać, jest sprzeczna z tym, co znaczy kultura, co przez to słowo rozumiemy i z tym, jaka powinna być strategia rządu wobec niej. Kultura jest progresywnym, twórczym działaniem, skierowanym w coś nowego, wyprzedzająca swój czas. Wydaje mi się, że minister Gliński nie rozumie kultury w tym pierwszym znaczeniu, w ogóle nie ma jako człowiek takiej potrzeby. Pod tym względem jest ignorantem - oceniał w rozmowie z Onetem reżyser teatralny Krystian Lupa.

Polskie społeczeństwo nie łaknie jedynie kultury narodowej, przekonuje. - Narodowy nurt w zasadzie nie ma nic nowego do powiedzenia. Takie filmy jak "Smoleńsk" o tym świadczą. Kiedyś mówiono o ministerstwie propagandy... twórca tego ministerstwa wiedział, co to słowo oznacza, rozumiał swoją rolę i strategię działania. Trudno nazwać resort kultury ministerstwem propagandy, to raczej ministerstwo narodowej chałtury albo narodowej szmiry - skomentował.

Minister Gliński często mówi o potrzebie pamięci, chorobie niepamięci, konieczności upamiętniania, o tym, "co ważne z punktu widzenia interesu naszej wspólnoty politycznej". "Ważne jest, by polska historia była znana na świecie, a niestety nie jest. Jest często lekceważona (...) Mamy obowiązek tworzyć instytucje, które przekazują wartości" - powiedział dziennikarzom szef resortu kultury, odnosząc się do otwartego w Berlinie oddziału Instytutu Pileckiego. Dodał, że podobne placówki utworzone mają zostać w Nowym Jorku oraz Izraelu. "Dialog polsko-żydowski jest bardzo ważny i konieczność przedstawiania naszego punktu widzenia jest naszym obowiązkiem" - zaznaczył.

Historia jest jednak tylko jedną z gałęzi działalności resortu, który nadrabia zaległości w organizowaniu instytucji poświęconych polskiej historii. "Narzekania oczywiście do mnie docierają. Ale musimy rozmawiać o faktach, bo inaczej zwariujemy. Udało mi się zwiększyć finansowanie kultury o ponad 30 proc. (...) zbudować kilkadziesiąt nowych instytucji, pobudzić rynek filmowy, w tym produkcji dotyczących historii" - przypominał minister w rozmowie z tygodnikiem "Sieci".



Karolina Leciak
onet.pl
9 listopada 2019
Portrety
Piotr Gliński