Góralska petarda

Historia zbójnika Staszka Kubiny uwiecznionego na jednym z rysunków Blumenfelda nie daje Tomkowi Krzyżanowskiemu spokoju. Napisał więc o herszcie sztukę, której premiera odbyła się tuż przed świętami w Teatrze Witkacego.

Góralska petarda"Gombica Staska Kubina" Tomasza Krzyżanowskiego w reż. Krzysztofa Najbora w Teatrze im. Witkiewicza w Zakopanem. Pisze Beata Zalot w Tygodniku Podhalańskim.

Historia zbójnika Staszka Kubiny uwiecznionego na jednym z rysunków Blumenfelda nie daje Tomkowi Krzyżanowskiemu spokoju. Napisał więc o herszcie sztukę, której premiera odbyła się tuż przed świętami w Teatrze Witkacego.

Kilkanaście lat temu Tomek Krzyżanowski, leśnik z Tatrzańskiego Parku Narodowego, natrafił w Krakowie na kilkadziesiąt nieznanych wcześniej rysunków o tematyce tatrzańskiej z przełomu XVIII i XIX w. Ich autorem był Ignatz Goertler de Blumenfeld, pierwszy leśniczy w czasie zaborów, który zarządzał lasami tatrzańskimi.

Jeden z rysunków przedstawia bandę zbójników i dezerterów pod wodzą Stanisława Kubina z Zakopanego. Obrazek nawiązuje do prawdziwych zdarzeń, które miały miejsce 15 lipca 1809 r. na polanie pod Siwą Skałą. Ten właśnie rysunek zainspirował Tomasza Krzyżanowskiego do napisania sztuki "Gombica Staska Kubina". W 3-aktowym spektaklu opisującym historię tytułowego zbójnika, wyreżyserowanym przez Krzysztofa Najbora (stery przejął od Rafała Koseckiego) grają głównie amatorzy.

Tomek Krzyżanowski, choć jest krakowianinem (od lat mieszkającym w Bukowinie Tatrzańskiej), sztukę napisał gwarą i świetnie sobie z tym zadaniem poradził. Dialogi są wartkie, momentami dowcipne i świetnie oddające duszę góralską.

Akcja "Gombicy" to kilka miesięcy 1809 r., zaś kulminacyjnym punktem jest właśnie 15 lipca, dzień, w którym harnaś miał wziąć ślub ze swoją wybranką Hanką. Polanę, gdzie miała się odbyć ceremonia, otoczył Blumenfeld. Pomiędzy jego ludźmi a zbójnikami doszło do bitwy na pałasze i ciupagi.

Jak owa historia się kończy, nie będę zdradzać. Tytułowa gombica - to ofiarowana przez Hankę narzeczonemu pamiątka po jej dziadku, rodzaj góralskiego amuletu, który Staszka Kubina ma chronić.

Dużym atutem spektaklu była podczas premiery muzyka na żywo Krzysztofa Maciejowskiego, kompozytora i skrzypka z Bielska-Białej. Świetna mieszanka jazzu i etno, bardzo żywa i pełna pozytywnych energii. Już dla niej warto było przyjść na premierę.

Pochwała należy się także aktorom, którzy zagrali z wielką pasją i emocjami.

Spektakl trwał 2,5 godziny. Lekki skrót na pewno zrobiłby mu dobrze, i to chyba jedyny niewielki minus.

- To 566 dni pracy, 114 prób, ponad 30 tys. km po całej Europie w poszukiwaniu źródeł, strojów, gwary. To efekt tytanicznej pracy całego zespołu - mówił tuż przed premierą 16 grudnia Tomasz Krzyżanowski. - To będzie petarda - przekonywał. Premiera uświetniła Wigilię organizowaną już po raz piąty w Teatrze Witkacego przez Rafała Sonika, znanego biznesmena i rajdowca. Przed spektaklem wystąpił świetny zespół "Polany".



Beata Zalot
Tygodnik Podhalański
5 stycznia 2017
Portrety
Krzysztof Najbor