Gra z Kantorem – projekcje spektakli

Do Cricoteki można wybrać się na wydarzenie pod tytułem "Gra z Kantorem" i tak też zrobiłam, zaciekawiona reżyserami spektakli, które poniekąd inspirowane są polskim artystą. Pamiętamy jednak, że od paru lat zasięg inscenizacji sztuk Tadeusza Kantora jest ograniczony, gdyż zabroniono na gruncie polskim na jakiekolwiek wykorzystywanie sztuk krakowskiego twórcy, chodzi tutaj o "prawa autorskie". Jednak teraz mamy szansę na zobaczenie inscenizacji wykonywanych przez "reżyserów zagranicznych, którzy przyznają się do inspiracji krakowskim artystą".

W dniu, 25-ym Lutym 2019-ym roku o godzinie 18:30 odbyło się kolejne spotkanie promowane pod poniższym tekstem z informacją o nowej inspiracji: "Wróć, bo jak długo dręczysz mnie okrutnym żalem, widzę przesadzoną godzinę mojej śmierci".

Na pierwszy rzut oka, spotkanie kojarzy nam się z nawiązaniem do sztuki Tadeusza Kantora "Powrót Odysa" (1944). Natomiast reżyser William Kentdrige z Republiki Południowej Afryki, który lubował się w malowaniu węglem - co pozwoliło mu na realizacje kilku filmów animowanych - przedstawia często wątki z 1-szej i 2-giej wojny światowej, elementy te przypominają sztukę obozową, która przenikła i stała się jego częścią kreacji, zaczerpniętej z jego życia. Rodziców miał pochodzenia żydowskiego, którzy w roli adwokatów bronili rodzin czarnoskórych w RPA. Z samej wiedzy o reżyserze, jakiego mogliśmy poznać na spotkaniu, może, ale nie musi przypomnieć nam o sztuce Tadeusza Kantora - geniusza mitteleuropy.

Spotkanie miało w założeniu chęć wejścia w dialog z dorobkiem Tadeusza Kantora, szkoda tylko, że nie pozwala ono na rozmowę po obejrzeniu nagrań, gdyż wątki dla niektórych mogą wydawać się dość odległe od twórczości polskiego artysty względem prezentowanych inspiratorów. W poniedziałek (dnia 25-ego) na "Grze z Kantorem" nie oglądaliśmy reprodukcji spektaklu teatralnego, lecz tym razem inscenizację operową, nieklasyczną: "Il Ritorno d'Ulisses" - Claudio Monteverdi. Nieklasyczną, gdyż na scenie poza siedmioma śpiewakami operowymi pojawiły się marionetki, pięknie wyrzeźbione, podtrzymywane za pomocą specjalnie wmontowanych uchwytów; wcale nie podobne do marionetek tworzonych przez Kantora, które często wisiały, połączone były sznurkami, kołkami jakby pozbawione stawów, ich ruchy połamane, nerwowe, natomiast w operze "Il Ritorno d'Ulisses" reż. Williama Kentdrige'a widzimy marionetki perfekcyjnie wykonane, ubrane w piękne stroje; inaczej niż w spektaklu "Powrót Odysa", gdzie tytułowy bohater ubrany jest w zabłocony płaszcz i hełm Wehrmachtu, wyprowadzony z pamięci wojennego państwa umarłych, w imię ocalenia przed zapomnieniem.

Można odnieść się też do sposobu, w jakim Tadeusz Kantor miewał w założeniu przedstawienia swoich tematów, czyli w skrócie, metaforycznie, symbolicznie. Dodatkowo sztuką teatralnym często towarzyszyła muzyka żałobna, a miejscem powrotu wędrówek "odysowych perypetii" był dom rodzinny, a w przełożeniu na scenę, Teatr Śmierci - teatr dynamiczny, ruch, który zawsze towarzyszył jego spektaklom. Natomiast nagrywana w Berlinie opera, z 1998-ego roku, prezentuje narrację skróconą, jednak chodzi tutaj o czas trwania opery; z 4-ech godzin do ok. 120-tu minut, która została też pozbawiona kilku postaci i frekwencji tekstu, lecz uzupełniona wspaniałym śpiewem nadającym głos marionetką, głównym bohaterom opery: Penelope (Gillemette Laurens) i Ulissesa (Scot Weir). Jeśli chodzi o przebieg narracji, przedstawiona jest ona w toku ciągłym, akta zachowują rzecz jasna chronologię, zgodnie z opowieścią o powracającym Odyseuszu do Itaki.

Scena, na której prezentowana jest opera Monteverdiego podzielona jest na trzy poziomy, przypomina sale anatomiczną, gdzie bohaterami są marionetki, zbliżone do rozmiarów ludzkich, wytwarzają one emocje przy towarzyszącym im tekście śpiewanym, wspaniale wyartykułowanym, któremu głos nadaje kolejno obsada: Vincent Pavesi (Nottuno, Tempo, Antinoo), Margarida Natividade (Minerva, Amore), Peter Evans (Telemaco, Pisandro), Stephan van Dyck (Eumete, Eurimaco, Giove) i Wilke Te Brummelstroete (Melanto, Fortuna, Anfinomo). Bez wątpienia jest to mistrzowskie przedstawienie operowe, któremu w tle towarzyszą animacje czarno-białe, dodając operze efekty specjalne; animacje z rysunków węglem, ujęcia z radiografii, wnętrza ludzkiego ciała, cyrkulacji krwi - kompozycje abstrakcyjne snu Ulissesa i motywy wędrówki - wypełniają elementy materii ludzkiej wyobraźni. Główny bohatera leży na środku sceny, na łóżku "operacyjnym", wokół niego sześciu śpiewaków, budzących go do życia, opowiadających o jego sensie i motywach dotyczących losu człowieka, i tak, rozpoczyna się pierwszy akt podróży Ulissesa do domu rodzinnego. Finalne spotkanie z ukochaną Penelope kończy się śmiercią "po operacji" i gestem pokrycia bawełnianym materiałem, kontrastując z uczuciem szczęścia, wiecznej więzi miłości. W znanej powieści o Odyseuszu, śmierć jest elementem nieodzownym, tak jak jest ona częścią naszego życia.

Ewidentnie opera przejawia elementy struktury dramatycznej ze względu na jej kompozycję i treść, które zostały zaakcentowane przy akompaniamencie instrumentów strunowych i szarpanych, takich jak: cytra, skrzypce czy lutnia, które na najniższym poziomie sceny, lekko z ukrycia, w przyciemnieniu, otaczają bohaterów. To polifoniczne continuo jest dźwiękowym tyglem partytury, nie wspominając o instrumentach dętych, jakie również towarzyszą przebiegu akcji. Muzyka skomponowana przez Philippe Pierlot odgrywa bez wątpienia bardzo ważną rolę, jednak zaliczyć ją można do rodzaju muzyki wysokiej, w przeciwieństwie do muzyki niższej, z jaką mieliśmy do czynienia w spektaklach realizowanych przez Tadeusza Kantora, której sentymentalizm przypomina w niekształconej postaci to, co zaledwie potrafi naszkicować muzyka wyższa - cytując Theodore Adorno.

Bez wątpienia, jest to znakomite wystąpienie i przedsięwzięcie operowe, ciekawego artysty i reżysera William'a Kentridge'a, który na swoim koncie ma również realizację sławnego Woyzeck'a z 1992-go roku oraz długą współpracę z profesjonalną grupą Handspring Puppet Company. Pisząc pokrótce na temat samego artysty z RPA, który przyznał się do inspiracji sztuką Tadeusza Kantora, jaki i podczas oglądania opery Montiverdi'ego, nasz krakowski artysta poniekąd gdzieś daleko zaczyna uciekać. Trudno jest przypomnieć sobie o nim podczas oglądania "Il Ritorno d'Ulisses", poza faktem, że podejmowany jest temat wędrówki Odysa, o którym Leopold Staff pisał: "Każdy z nas jest Odysem/Co wraca do swej Itaki", czyli podświadoma chęć spojrzenia na swoje miejsce urodzenia z oddalenia, z szerokiej perspektywy - nemo propheta in patria sua- jako pamięć o narodzie, a u Kantora, również w przełożeniu na sztukę, charakter Teatru Cricot 2, teatru wędrownego.

Biorąc pod uwagę scenografię dzieła operowego trudno, aby przypomniała ona nam naszego mistrza Europy Środkowej, podobnie jak marionetki czy muzyka. Skrócona wersja Montiverdi'ego, w reżyserii Kentridge'a uzupełniona jest o elementy multimedialne, zaliczane do migawkowych elementów uzupełniających prezentację operową, lecz których Kantor w swoich wystąpieniach, o czym wiemy, nie posiadał. Schodził on do "rzeczywistości najniższej rangi", aby osiągnąć patos i wspaniały efekt przemieniania, bądź poczucie kontrastu, jaki często uderzał w odbiorcę jego spektakli.

To genialne przedstawienie operowe może posłużyć nam do ciekawej dyskusji i rozmowy na temat twórczości Tadeusza Kantora, gdzie wędrówka jest ważnym elementem jego procesu twórczego.

Bez względu na zbieżność tytułów i postaci Odysa, w dramma per musica odnaleźć moglibyśmy również wątki z "Maszyny miłości i śmierci". Szereg skojarzeń z libretto, jakie nasuwają nowe konteksty do dzieł krakowskiego artysty Teatru Śmierci, dalekie są od samej istoty jego twórczości, które po głębokiej analizie i interpretacji przywołają "pogrzebanego" mistrza.

Uważam, że sam fakt spotkań pod hasłem "Gra z Kantorem" jest wyrazem chęci powrotu do twórczości artystycznej Tadeusza Kantora, natomiast zainteresowania młodych odbiorców wydarzeniem organizowanym w Cricotece, jak i wiedza prowadzącej, p. Anny Róży Burzyńskiej, są nadzieją na powrót mistrza pod hasłem: "Wróć! bo jak długo dręczysz mnie okrutnym żalem...w imię ocalenia przed zapomnieniem.

Serdecznie zapraszam do uczestnictwa w spotkaniach "Gra z Kantorem", których ciąg spotkań pozwala na przybliżenie się, za pomocą iskierek inspiracji rozrzuconych po cały świecie, do wspominania magicznej twórczości Tadeusza Kantora.



Marta Barglik
Dziennik Teatralny Kraków
2 marca 2019
Portrety
Tadeusz Kantor