Gra z żywiołem

Przedstawienie "Playing Landscape" na scenie alternatywnej, już od pierwszego wejrzenia mogło zaskoczyć widownię precyzyjnie rozbudowaną scenografią, która zajęła właściwie całą powierzchnię budynku. Przestrzeń, niemal cała okryta białą płachtą, pokrywała skulone na podwyższeniu dwa ludzkie ciała. Widzowie pobudzeni pierwszymi wrażeniami, oczekiwali rozpoczęcia tanecznego widowiska

Grupa Point View Art Association rozwija wiele aspektów, które wchodzą w skład przedstawienia teatralnego. Poczynając od płaszczyzny ruchowej, wizualnej, a kończąc na stricte dramatycznej – słownej. Kombinacja ruchu z tejstem, może różnie oddziaływać na widza. Jest to zabieg ryzykowny, ponieważ wprowadzając słowo do teatru tańca, często niszczymy jego intuicyjny potencjał. Jednak w wypadku "Playing Landcape" wszystko dobrze się komponowało. 

Spektakl, przez większość czasu utrzymany był w patetycznym nastroju. Działania tancerzy – aktorów wyrażały często nostalgię, smutek, pragnienie oraz utratę. Biało-ziemiste kostiumy wtapiały się w pustkę śnieżnobiałej tkaniny. Organiczny charakter większości scen, podkreślał wagę tematyki widowiska – natury i krajobrazu. Ten związek, wręcz pakt człowieka z otaczającą go przestrzenią, miał charakter niezwykle rytualny. Może dlatego motyw wody tak często powtarzał się w przedstawieniu. Woda jest symbolem sakralnego oczyszczenia wewnętrznego i moralnego. Jest uniwersalnym symbolem uczuć, energii, sił witalnych i duchowych. Daje nowe życie, możliwość przeobrażenia. Dla Carla Gustava Junga, woda, z którą spotykamy się w snach, ma przypominać człowiekowi o jego erotycznych odczuciach.

Dlatego woda przybierająca róże stany skupienia jest obecna na każdym etapie przedstawienia. Na początku jej zmysłową naturę wyrażają tancerze, którzy są zaplątani w białą płachtę, odprawiają seksualny rytuał. Widzimy ją na wielkim monumentalnym ekranie. Natomiast pod koniec przedstawienia zbliżamy się do coraz to bardziej realnej formy tej cieczy: zamrożonej, ukrytej pod postacią lodu, by wreszcie zobaczyć ją w stanie płynnym, z którą walczy jeden z tancerzy. Może to nas trochę dziwić, że właśnie nie polewa się nią, a jedynie podejmuję jakąś niejasną grę z żywiołem.

Narracja spektaklu przebiega niejednoznacznie. Z początku wydaje się być bardziej prozaiczna, by zaraz potem uwidocznić swój metaforyczny wymiar. Jest przepełniona symboliką, która ukrywa się w kolorach, działaniach tancerzy i rekwizytach. Jedna bohaterka, ubrana w zwykłą, odcinającą się kolorem od pozostałych postaci sukienką, trzyma w ręku parasol. Ta figura – „Innej” wydaje się być czymś zagrożona, choćby przez ów parasol, który jako dzieło ludzkich rąk, nie ochroni jej przed deszczem, nie uchroni jej przed wodą...Ten parasol okazał się jednak bezużyteczny. Oglądając tę postać odnosiło się wrażenie, że nie należy ona naszego, cywilizowanego świata, która stara się ukryć się za czymś niepewnym.

Można by pisać, o wielu symbolicznych akcentach, które czasem gubiły się w zbyt powolnych działaniach tancerzy. Jak już wspomniałam patetyczności w przedstawieniu było aż nadto. Wywoływało to zniecierpliwienie widowni, którą z całą pewnością ułaskawiła możliwość wejścia na scenę i przyglądania się z bliska działaniom tancerzy. Koniec miał charakter klamry, czyli jak na samym początku, powrócił do tejstu mówionego, pierwszoosobowego wyznania.

Erik Koung (Makao) Playing Landscape - POINT VIEW ART ASSOCIATION



Barbara Siemaszko
Fabryka Tańca - Gazeta Festiwalowa
4 lipca 2011