Granice otwarte w Łaźni Nowej
„Za chwilę zobaczą państwo na scenie pierwsze pokolenie, które nie zna dźwięku łączenia się z Internetem, bo Internet, a więc cały świat, ma ze sobą zawsze w ręku". (ze scenariusza)To oni. Mają od 15 do 18 lat. To jest ich świat.
Już nie dzieci, a jeszcze nie dorośli. Młodzi 2020. Jak patrzą na rzeczywistość? Jak widzą świat dorosłych? Co myślą o dzisiejszej Polsce? Czym są dla nich granice? Jak należy je wyznaczać, a gdzie nie powinno się ich w ogóle stawiać?
W Teatrze Łaźnia Nowa inaugurowany jest cykl działań dla młodych osób stojących u progu dorosłości. Młodzież z nowohuckich szkół średnich pod opieką reżyserską Łukasza Zaleskiego przygotowała „Granice otwarte. Pierwsze pokolenie", osobisty spektakl kierowany do swoich rówieśników, a przede wszystkim – do dorosłych.
Najbardziej zależy im na tym, żeby na spektakl przyszli ludzie, którzy nie pozwalają im posiadać własnych poglądów, od których nieustannie słyszą, że są za młodzi, żeby wiedzieć i rozumieć. Ich nauczyciele, opiekunowie, rodzice, bliscy. Chcą wystąpić na scenie, bo czują, że tylko wtedy ci ludzie nareszcie nie będą im przerywać. Wysłuchajmy ich, przecież za chwilę właśnie to pokolenie będzie rządzić naszym światem.
Każde miejsce kultury powinno chronić kapitał kreatywności. Musi negować w sposób aktywny i zaangażowany wszelkie przejawy poczucia bezsensu i beznadziei. Chcemy dać wiarę w sprawczość i pokazać młodym ludziom, jak wiele od nich samych zależy, jak są intrygujący, jak kolorowi, jak bardzo interesują nas ich opinie i poglądy na świat – mówi Bartosz Szydłowski, dyrektor artystyczny Łaźni Nowej.
Granica roku 2020
Ten rok nie był łatwy. Granic było coraz więcej. Okazywało się, że nawet wstanie z łóżka było dużym wyczynem. Zrozumiałam, że nie przekraczam w ogóle swoich granic. Ale pracuję nad tym, mam przecież dopiero 16 lat. Jestem dumna z moich małych, codziennych kroków, które zbliżają mnie do zmiany. Nawet fakt, że dziś wstałam, pomimo kilku godzin snu, jest takim krokiem. Myślę, że trzeba się cieszyć z tych małych rzeczy – mówi Maja Franczak, uczestniczka projektu.
Łaźnia powstała z młodzieńczej energii
Nie pierwszy raz Łaźnia daje młodym możliwość zaangażowania się w teatr, szuka nowych formuł partycypacji. W 2005 roku w spektaklu „Edyp. Tragedia nowohucka" rolę Koryfeusza zagrał Kamil, nastolatek z trudną przeszłością. Przez cały spektakl milczał, snuł się po scenie, przyglądał, rzucał kamieniami, malował obraźliwe napisy na ścianach. I powoli wchodził w przedstawienie. Na koniec mówił monolog, który porażał swoją prawdziwością i szczerością. Do dziś wspominają go aktorzy i reżyser przedstawienia.
„Edyp" był zapowiedzią dalszej współpracy Łaźni z młodymi ludźmi, wyznaczył jej kierunek. Kilka lat później w nowohuckim teatrze odbył się cykl warsztatów socjoterapeutycznych zakończony przedstawieniem „Sztuka spadania". O świecie widzianym z perspektywy dziecka opowiadały spektakle Igi Gańczarczyk „Piccolo coro dell'Europa" i głośny, nagrodzony m.in. marką Radia Kraków „Najwyraźniej nigdy nie był pan 13-letnią dziewczynką". Trudno nie wspomnieć o „Paradiso" Michała Borczucha – spektaklu z udziałem młodych osób ze spektrum autyzmu – czy demokratycznej formule festiwalu Mała Boska Komedia w 2019 roku z liczącym 100 osób dziecięco-młodzieżowym jury.
Od lat w Teatrze Łaźnia Nowa działają młode osoby, angażujące się w kolejne spektakle. Ale po raz pierwszy w „Granicach otwartych" oddajemy im głos.
Młodzież to jest grupa zaniedbana przez kulturę, a my chcemy poświęcić im czas, dać szansę na pracę z niezwykłymi i otwartymi artystami. Chodzi o intensywność spotkania, inicjację w świat wyobraźni i wrażliwości. Projekt „Granice otwarte" rozpoczyna całoroczny program adresowany do młodych. Ten teatr stanie się domem dla nastolatków, którzy szukają swojej tożsamości, stawiają fundamentalne pytania, wchodzą w trudną dorosłość i nie godzą się na byle jaki świat urządzany im przez nieodpowiedzialnych dorosłych – zapowiada Bartosz Szydłowski.
Granice (nie)oczywiste
To niby oczywiste – pozwolić im mówić. Mniej oczywiste jest wsłuchanie się i realne otwarcie się na to, co chcą nam przekazać. – mówi Łukasz Zaleski, reżyser „Granic otwartych" i pedagog teatru. Wyzwaniem dla reżysera jest zbudowanie relacji opartej na wzajemności i uczciwości. Stworzenie przestrzeni, w której bezpiecznie można zabrać głos. Myślę, że w tym przedstawieniu grupa dziewięciu młodych osób odważy się powiedzieć, co myśli, co czuje, czego potrzebuje. Czy ich rówieśnicy i my, „dorośli" mamy tyle odwagi, by tego posłuchać?
Proces
Grupa nie znała się wcześniej. Niektórzy dołączyli do projektu samotnie, inni znali się ze szkoły. Przeszli proces, żeby stać się grupą. Teraz siedzą razem na jednej kanapie, nie mogą przestać rozmawiać, jak wyjdą z teatru, piszą do siebie. Cieszą się, że tu są. W teatrze. W grupie. Uświadomili sobie, ile ich łączy, i jaką siłę mają, kiedy poczują wzajemne wsparcie. Zaczęło się od zabaw i normalnego, zwykłego bycia razem, w jednej przestrzeni. Potem było wspólne tworzenie scenariusza, do którego bazą były improwizacje i zadania na zajęciach warsztatowych.
Zadawałem im trudne pytania. Pytałem o współczesną Polskę, o granice i ich przekraczanie, o podróże marzeń, o miejsce, w którym chcą żyć. Rozmawialiśmy, wygłupialiśmy się, zwierzaliśmy się sobie, tańczyliśmy, graliśmy, śpiewaliśmy razem. Mieliśmy też zaakceptowany przez wszystkich uczestników kontrakt określający warunki tej pracy – mówi reżyser. – To oni mówią w swoim imieniu. Nie trzeba tego robić za nich. Wystarczy posłuchać.
Set premierowy spektaklu „Granice otwarte. Pierwsze pokolenie" odbędzie się 12 i 13 września 2020 o 19:00. Kolejne przedstawienia 30 i 31 października.
„Za chwilę zobaczą państwo na scenie pierwsze pokolenie, które nie zna dźwięku łączenia się z Internetem, bo Internet, a więc cały świat, ma ze sobą zawsze w ręku.
Pierwsze pokolenie, którego nie dziwi brak przejść granicznych pomiędzy państwami w Europie.
Pierwsze pokolenie, dla którego wyjazd zagraniczny, czy nawet na inny kontynent, nie jest najważniejszym życiowym wydarzeniem. Jest czymś zupełnie naturalnym.
Pierwsze pokolenie, które w swoim życiu zje tyle samo pad thaiów i falafeli, co kotletów schabowych.
Pierwsze pokolenie, dla którego naturalnym jest fakt, że prócz Oli, Kasi i Adasia do klasy chodzi z nimi Vadim, Złata i Dymitr.
Pierwsze pokolenie, które nie odkłada pieniędzy na kasety i płyty, bo całą muzykę, jaka została kiedykolwiek nagrana ma zawsze przy sobie.
Pierwsze pokolenie, które nie myśli o wymianie pieniędzy w kantorze przed wyjazdem zagranicę, bo zawsze można zapłacić telefonem albo zegarkiem.
Pokolenie, które nie musi wyjść z domu, żeby kogoś poznać.
W końcu pokolenie, dla którego, tak jak dla innych World Trade Center albo stan wojenny, wspólnym i jednoczącym doświadczeniem pozostanie przymusowy lockdown wywołany przez to, że ktoś w Chinach postanowił zjeść nietoperza.
Pokolenie urodzone w latach z cyferkami dwa zero z przodu. 10 lat po śmierci Kurta Cobaina.
Poczujcie nasz oddech na plecach. Za chwilę będziemy rządzić światem. I obyśmy zrobili to lepiej niż wy."
(fragment scenariusza)
Martyna Paliś
Materiał nadesłany
12 września 2020