Granice sztuki

„Kilka dziewczyn/some girl(s)" to gęsty od emocji spektakl, który porusza jedno z najtrudniejszych pytań dotyczących granic sztuki. Twórcy z dystansem przyglądają się zabiegom wtłaczania oraz zawłaszczania jednostek przez sztukę, stroniąc jednak od jednoznacznych odpowiedzi czy moralizowania.

Sztuka opowiada historię artysty (wspaniała rola Adama Machalica), który pragnąc stworzyć swoje najnowsze dzieło konfrontuje się ze swoimi byłymi partnerkami (urzekające: Maria Brauni, Antonina Choroszy, Malina Goehs oraz Olga Lisiecka).

Każde ze spotkań - w założeniu mające być szansą na przeproszenie za wyrządzone krzywdy - w rzeczywistości okazuje się być farsą mającą na celu jak najlepszą promocją własnej osoby. Każda łza, gest czy słowo wypowiadane przez artystę są bowiem jedynie grą na emocjach zdezorientowanych kobiet, które oślepione światłem i obnażone przed wiecznie czujnym okiem kamery, okazują się jedynie tworzywem w rękach reżysera.

Początkowe zniewolenie prowadzi jednak do buntu. Każda z kobiet, pierwotnie spętana grą uśmiechów i uprzejmości, wyrywa się z narzucanej jej roli, obnażając fałsz i okrucieństwo artysty. Każda z konfrontacji coraz bardziej odziera mężczyznę z fałszywego uśmiechu, ukazując jego zakłamanie i egoizm.

Spektakl w niezwykle dosadny sposób obnaża mechanizmy zawłaszczania jednostek przez wizję reżysera. Twórcy w bezpardonowy sposób ukazują zabiegi manipulacji oraz wykorzystania jednostek w kreacji dzieła, obnażając okrucieństwo i gwałt, jakie towarzyszą artystycznej wizji.

Gęsta atmosfera spektaklu połączona z nieokrzesaną hipokryzją postaci-artysty sprawiają, że przedstawienie zmusza do refleksji nad granicą sztuki oraz zadaje pytanie dotyczące granic artystycznej dopuszczalności. Gdzie bowiem kończy się artystyczna wizja a zaczyna fałsz i okrucieństwo?

„Kilka dziewczyn/some girl(s)" stanowi zatem nader duszny od emocji spektakl, który porusza trudny problem jakim są granice sztuki. Twórcy z dystansem i dojrzałością przyglądają się artystycznej działalności nie stroniąc od krytyki czy przemilczeń. Spektakl tym samym stanowi nader trudne przeżycie, wyrywając widza ze strefy komfortu i zmuszając do biernego obserwowania starć na scenie.

Gęsta atmosfera oraz intelektualno-emocjonalny dyskomfort sprawiają jednak, że spektakl rezonuje w pamięci uczestników jeszcze długi czas po opadnięciu kurtyny, bezustannie dręcząc obejrzanymi scenami i zadając pytania dotyczące granic i dopuszczalności sztuki.



Aleksandra Sierka
Dziennik Teatralny Wielkopolska
3 czerwca 2025