Grunt to rodzinka

W Czeskim Cieszynie nieopodal wspólnej granicy - mostu znajduje się Tešínské Divadlo - czyli cieszyński teatr, w którym od kilkudziesięciu lat ma miejsce niezwykle pozytywny precedens - mianowicie funkcjonują na deskach owego teatru dwie sceny - czeska i polska. Obu scenom dyrektoruje Polak - Karol Suszka, obie mają po tyle samo zaplanowanych premier.

12 stycznia odbyła się pierwsza w nowym roku premiera na Scenie Polskiej. Rudolf Moliński, aktor i reżyser, mieszkaniec Czeskiego Cieszyna, postanowił zainaugurować 2008 rok współczesną polską sztuką pt.: “Kąpielisko Ostrów”. “Kąpielisko Ostrów” to tytuł świetnego tekstu dramatycznego autorstwa jednego ze współczesnych, dosyć płodnych pisarzy polskich (gdańskich?) – Pawła Huellego. Jego proza, w której dominuje tematyka związana z Gdańskiem oraz jego historią, poprzetykana jest echami opowieści byłych niemieckich włodarzy tego regionu i wspominkami polskich repatriantów ze Wschodu, których los oddelegował w te nieznane północne strony. Nad wszystkimi opowiadanymi przez Huellego historiami unoszą się opary metafizyki i tajemnicy, która zwykle nie zostaje do końca rozwikłana, otwarte zakończenie często pozostaje wieloznaczne interpretacyjne. Kilka cennych pozycji w twórczości Huellego zajmują książki, które prowadzą świadomą grę intertekstualną z dziełami autorów bliskimi gdańskiemu pisarzowi. Huelle odwołuje się m.in. do prozy Tomasza Manna, Brunona Schultza, Jamesa Joyce’a czy Bohumila Hrabala. W przypadku “Kąpieliska Ostrów” autor mniej lub bardziej świadomie poczynił aluzje do dramatycznej twórczości Antoniego Czechowa. Z tym, że Huelle nie stara się tutaj prowadzić nawiązań do treści sztuk Czechowa, czy ich bohaterów. Związek ów natomiast dotyczy podobnego sposobu obrazowania rzeczywistości; postrzegania teraźniejszości przez bohaterów w podobny sposób: poprzez pryzmat tego, co się wydarzyło kilkanaście lat wstecz, a co okazuje się najcenniejszą rzeczą, którą można było w swym życiu napotkać. Dlatego też zanurzenie w przeszłości, ciągłe debatowanie o niej, próba powrotu do niemożliwego stanu sprzed lat powodują, że klimat, jaki unosi się nad dworkiem polskiej rodziny jest podobny do tego, jaki gościł w rosyjskich dramatach Czechowa (“Wiśniowy Sad”, “Trzy siostry”, “Wujaszek Wania”). Sztuka Huellego dzieje się w starej, zapadniętej posiadłości ziemskiej otoczonej sadem, polami i lasami. Kiedyś okolica tętniła życiem, była wyspa i kąpielisko, byli ludzie, którym zależało na tym miejscu. Dziś wszystko zamienia się w ruinę i nikt nie ma cierpliwości ani czasu by zająć się odrestaurowaniem dworku. W dodatku rezydenci domu są ze sobą skłóceni i żaden nie potrafi się z drugim porozumieć: matka uparcie milczy, gdyż obraził ją ojciec, który dostał bzika i wyniósł się z domu do budki ogrodnika zamieszkując tam z jakąś młodą lalą. Córka Ewa, niedoszła rozwódka pomieszkuje wraz z matką – jej jedynej chyba zależy na rodzinnej posiadłości i stara się przekonać braci, aby domu nie sprzedawać. Bracia – ksiądz Piotr, nieudacznik Błażej i nowobogacki Julian (i tu pojawia się akcent niemiecki – żona Juliana to Niemka) – wszyscy troje pod płaszczykiem uprzejmości zieją do siebie niechęcią (która zresztą z czasem wychodzi na wierzch). Wojna domowa wisi w powietrzu, ale na szczęście uda się jej uniknąć, przynajmniej na jakiś czas. W spektaklu Rudolfa Molińskiego bardzo dobrze wybrzmiały wszystkie ważne akcenty: braterskie niesnaski, matczyne fochy, ojcowskie dziwactwa, siostrzana miłość ponad wszelkie urazy i zapach lewych pieniędzy sąsiada. Brawa należą się przede wszystkim dwóm aktorom: Witoldowi Rybickiemu w roli starszawego Pana Wacława oraz Mariuszowi Osmelakowi w roli wiecznie podchmielonego do bólu ironicznego, zgorzkniałego Błażeja. Do tych ról, które na stałe zapadają w pamięć należy również postać matki – autorytarnej upartej, obrażonej, wiecznie milczącej matrony udającej kalekę na wózku, której komizm i tragizm udało się świetnie zrównoważyć Halinie Pasekovéj. Być może jednym z nielicznych zarzutów pod adresem spektaklu jest kwestia zbytniej dosłowności, która dziś w teatrze nieco razi i właściwie jest zabiegiem zbędnym. Konwencja naturalistyczna zabiła w pewnym sensie tzw. puste miejsca pojawiające się w każdym dziele literackim, które widz mógłby sobie sam dookreślić. Zbędne wydały mi się zabiegi onomatopeiczne w postaci kumkających żab, szczekających psów i śpiewających ptaszków a także zbyt kiczowata makieta sadu za werandą i zwisające zewsząd sztuczne liście. Inne elementy składające się na scenograficzną całość autorstwa Tadeusza Smolickiego potęgują poczucie bezpowrotnie utraconego czasu świetności owej zapadłej dziś posiadłości: wypełnione wiekowymi meblami wnętrze salonu i zakurzona oszklona weranda. Na środku salonu ustawiono ciężki stół i sześć krzeseł – tyle, ile liczy sobie członków owa rodzina. Stół – symbol rodzinnego ciepła i szczęścia jest tutaj pamiątką z przeszłości, reliktem szczęśliwych dni. Ale, skoro pod koniec sztuki wszystkim uda się znowu usiąść do obiadu w komplecie, to, kto wie, może radosne jutro nadal jest możliwe. Klimat, jaki stworzył w swoim spektaklu Rudolf Moliński pełen jest smutnej zadumy nad dniem dzisiejszym, nostalgii za dniem wczorajszym i niepokoju co do dnia jutrzejszego. Do całości akcji reżyser wplótł sentymentalne “wstawki” – retrospektywne obrazki z dzieciństwa przedstawiające młodego chłopaczka w marynarskim ubranku z drewnianą zabaweczką beztrosko biegającego po domu, nieświadomego przyszłych trosk i problemów. Ów wieczór w czeskim teatrze był szczególny z kilku względów: oprócz tego, że “Kąpielisko...” zainicjowało 57. sezon polskiej sceny, to na dodatek była to 400. premiera Sceny Polskiej. Okazją do świętowania był również jubileusz nestora i założyciela polskiej sceny w czeskim Cieszynie – Witolda Rybickiego, który w spektaklu wcielił się w rolę sympatycznego sklerotyka – Pana Wacława. Warto się zatem wybrać na jednodniową wycieczkę za naszą południową granicę, zwłaszcza, że po ratyfikacji przez Polskę traktatu z Schengen już nic naprawdę nie stoi nam na przeszkodzie. Scena Polska w Czeskim Cieszynie, Paweł Huelle, "Kąpielisko Ostrów", reżyseria: Rudolf Moliński, scenografia: Tadeusz Smolicki, kostiumy: Izabela Dzidowska, muzyka: Andrzej Macoszek, inspicjent, sufler: Iwona Bajger Obsada: Ewa: Anna Paprzyca, Julian: Krzysztof Cis (gośc.), Pan Wacław: Witold Rybicki (gośc.), Błażej: Mariusz Osmelak, Piotr: Grzegorz Widera, Matka:Halina Paseková, Ojciec:Ryszard Malinowski, Trybulak:Rudolf Moliński, Ela:Katarzyna Wojczyk, Dziecko: Natalia Bajger* * - uczennica Polskiej Szkoły Podstawowej w Czeskim Cieszynie Premiera: 12 stycznia 2008 r.

Marta Odziomek, l: martao, h: mod123
Dziennik Teatralny Katowice
18 stycznia 2008