Gry wojenne!

"Filoktet", Teatru Polskiego we Wrocławiu, to idealny dowód na to, jak plastycznym i uniwersalnym gatunkiem może być dramat antyczny. Taki ponadczasowy środek wyrazu powszechnego użycia oddaje w ręce widzów Barbara Wysocka, zręcznie wykorzystując klasyczny tekst do przekazywania prawdy o ludzkiej naturze

Ascetyczna oprawa spektaklu przydaje tej inscenizacji atrakcyjności i otwiera pole dla popisu czterem aktorom; kiedy bowiem pozbędziemy się wszelkich zbędnych ozdobników i rekwizytów okazuje się wreszcie, że to konstrukcje poszczególnych ról oraz interakcje między bohaterami dramatu wypełniają tę całkiem sporą przestrzeń sceniczną. Funkcję chóru spełnia tutaj jedna postać, a towarzysząca niemal każdej scenie gitara elektryczna i jej sterujące amplitudą emocji dźwięki, stanowią jednocześnie bezsłowny komentarz do tego, co się dzieje na scenie.

Najciekawszy jednak przewrotny zabieg dramaturgiczny w "Filoktecie" to odbrązowienie mitycznych bohaterów i uczynienie ich zwykłymi, pełnymi słabostek, wahań nastrojów, wątpliwości i pokus facetami, uwikłanymi w swoje ulubione gry wojenne.

Postaciom dramatu wciąż bowiem wydaje się, że to oni w swej mocy kontrolują bieg zdarzeń, że podejmują decyzje niezależnie i targani nawet największymi dylematami w ostateczności dokonują słusznych wyborów. Tymczasem nieubłagana Ananke już dawno rozpisała wszystkie role, rozdała karty niczym pędzle i farbę, którymi w końcowej scenie bohaterowie jak w amoku przekreślają wszystkie misternie dokonane notatki Neoptolemosa. Cała wyprawa Odyseusza nie polega przecież ani trochę na pozyskaniu dwóch młodzieńców biegłych w sztuce wojennej i wyposażonych w atrybuty walki tak pomocne w przełamaniu dziewięcioletniego oporu Troi, a jedynie na wypełnieniu misji związanej z kasandryczną przepowiednią. To stąd te wszystkie fortele, małe kłamstewka i pozy, a na szali przeciwwagą dla dobra interesu publicznego kładzie się własną dumę i kolosalne ego.

Takie odsłonięcie chłopięcych ambicji mitycznych herosów uzyskuje się tutaj i poprzez przerysowania w grze aktorskiej i dystans w interpretacji tekstu tyleż w przekładzie tradycyjnego, co pełnego zręcznie uwspółcześnionych wtrętów. Wszystkie zastosowane w spektaklu z pełną premedytacją elementy uwspółcześniające bronią się bardzo dobrze i zyskują podwójne dno w kontekście finałowej sceny. To trochę tak, jakby ktoś ironicznie zanucił nagle przy dźwiękach gitary basowej: "Wojenko, wojenko, cóżeś ty za pani, że za tobą idą, chłopcy malowani?"



Marek Kubiak
Teatr dla Was
26 kwietnia 2013
Spektakle
Filoktet