Historia moja i twoja, nasza...

W dniu 1 sierpnia każdego roku słowa wypowiedziane przez Danutę Szaflarską – „Życie jest cudem". Zawsze" – nabierają szczególnego znaczenia. W tym kontekście warto przypomnieć książkę „Bohaterki Powstańczej Warszawy" Barbary Wachowicz, poświęconej dziewczętom, które brały udział w Powstaniu Warszawskim. Pierwsza część poświęcona jest tym, które w nim poległy. Druga opowiada o tych, które przeżyły. Wśród nich była Alina Janowska i Danuta Szaflarska.

Ta książka to jedyna w swym rodzaju kronika z czasów wojny. A nad wszystkim postaciami i wydarzeniami unosi się Pamięć. I to jest w niej najważniejsze.

Wydana w 70-lecie wybuchu Powstania Warszawskiego jest hołdem złożonym nie tylko dziewczętom, których nazwiska wymienione są w spisie treści, ale każdemu, kto brał w nim udział i był z nim związany. To cześć oddana poległym, zabitym w bestialski sposób, spalonych żywcem i tych, których grobów do dzisiaj odnaleźć nie można. To również szacunek dla tych kobiet, które po powstaniu, przeżyły piekło przesłuchań i prześladowań w UB po zakończeniu wojny.

Barbara Wachowicz dokonała rzeczy niezwykłej. Dała czytelnikom dzieło będące wynikiem jej mrówczej i bezcennej pracy, dokładnej i cierpliwej kwerendy, docierania do źródeł, rozmów ze świadkami. To nie tylko opowieść o każdym pojedynczym życiu ludzkim, które pokolenie Kolumbów złożyło w darze ojczyźnie, ale także szeroka panorama wojny w Warszawie w okresie powstania, także i rzeczywistości powojennej.

Autorka świadomie odwołuje się do historii rodzinnych każdej postaci, by pokazać przeszłość, korzenie, glebę, z jakiej wyrosły ich poglądy, przekonania, życiowe cele. Chciała nam współczesnym, a szczególnie młodemu pokoleniu Polek i Polaków pokazać, jak w określonej polskiej rodzinie z pokolenia na pokolenie pielęgnowano wartości patriotyczne, jak szanowano ojczyznę.

Powieść ta, jako literatura faktu, zgodna jest z jej wszelkimi prawami i zasadami. Barbara Wachowicz zachowuje dystans do przedstawianych postaci i zdarzeń, unika odautorskich komentarzy. To świat przedstawiony ma wzruszać czytelnika, odwoływać się do jego historycznej wiedzy i uzupełniać ją; skłaniać do samodzielnego wyciągania wniosków, wyzwalać skojarzenia, przemyślenia.
Poznajemy dziewczyny, które w Powstaniu Warszawskim oddały swe życie oraz te, które je przeżyły. A wśród tych bohaterek znajdują się i dwie aktorki. Alina Janowska oraz Danuta Szaflarska. Los zaprowadził je w szeregi powstańcze.

1 sierpnia 1944 roku Danuta Szaflarska razem z mężem, Janem Ekierem, matką i córką przebywała przy ulicy Polnej w mieszkaniu należącym do znajomych. W nocy brała udział w wznoszeniu barykady powstańczej. Kiedy następnego dnia ulice zajęli żołnierze niemieccy, Danuta Szaflarska razem z rodziną dotarła w bezpieczne miejsce. Po 15 sierpnia uczestniczyła w organizowaniu koncertów dla mieszkańców miasta oraz powstańców. Pod pseudonimem „Młynarzówna" była łączniczką Jana Ciecierskiego. Kiedy po upadku powstania warszawiacy opuszczali miasto, była wśród nich. Następnie trafiła do obozu przejściowego w Pruszkowie. Koniec wojny zastał ją w Krakowie.
Warto wiedzieć, że podczas okupacji, w roku 1942 nawiązała kontakt z Teatrem Podziemnym Delegatury Rządu na RP na Kraj. Próby odbywały się w mieszkaniach, a kierował nim Leon Schiller oraz Edmund Wierciński. Rok później, weszła w skład Teatru Frontowego. Razem z nią występowali wówczas – Andrzej Łapicki, Jan Ciecierski czy Tadeusz Fijewski. Wraz z zespołem nie dotarła jednak na występy w lipcu 1944 roku dla żołnierzy 27. Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK niedaleko Lubartowa, ze względu na zbyt ciężki charakter toczących się walk. Cały zespół powrócił wówczas do Warszawy.

Alina Janowska w Powstaniu Warszawskim była łączniczką. Zanim jednak nią została, chodziła na lekcje tańca w Konserwatorium Warszawskim. Razem z bratem i matką trafiła do obozu jenieckiego pod Olsztynkiem. Uratowano ją przed wywozem na roboty do Niemiec. W kwietniu 1942 roku została aresztowana i uwięziona na Pawiaku. Przesłuchiwano ją na Szucha. Niemcy oskarżyli ją o współpracę z podziemiem i niesienie pomocy rodzinie żydowskiej. W listopadzie została zwolniona i tym samym uniknęła wywozu do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. W dniu wybuchu Powstania warszawskiego zgłosiła się do powstańców. Do 4 października 1944 roku walczyła pod pseudonimem „Alina" jako łączniczka dowództwa Batalionu „Kiliński". Podobnie jak Danuta Szaflarska opuściła stolicę wraz z uchodzącymi mieszkańcami.

Nazwiska, imiona, pseudonimy, miejsca, zdarzenia. Ponad siedemset stron historii tworzonej przez ludzi. W kompozycji tej książki widać przemyślaną koncepcję. Wszystko jest niezwykle przejrzyste i uporządkowane. Tak jak brzmi podtytuł książki: „My musimy być mocne i jasne". Bo każda przedstawiona dziewczyna-kobieta to bardzo głęboki i wszechstronny portret psychologiczny. Jak zapisany na fotografii. Barbara Wachowicz zamieściła w treści takie fotografie, z których każda mogłaby być opowiadaniem o danej postaci, miejscu i zdarzeniu. Słowo i zdjęcie uzupełniają się nawzajem, jedno bez drugiego nie mogłoby istnieć.

„Bohaterki Powstańczej Warszawy" Barbary Wachowicz to opowieści o ludzkich tragediach, bólu, śmierci i nadziei. To historia moja i twoja, nasza...



Ilona Słojewska
Dziennik Teatralny Bydgoszcz
29 lipca 2017