Historia pewnej znajomości

Koreańska EDx2 Dance Company w swoich spektaklach wykorzystuje elementy hip-hopu, tańca współczesnego, dramy, pantomimy oraz akrobatyki. Płynnie łączą różne style i techniki tworząc niezapomniane widowiska. Ich spektakle wprawiają w zachwyt i oczarowanie perfekcyjną i dopracowaną techniką. Podczas 18. Międzynarodowej Konferencji Tańca Współczesnego koreańscy artyści zaprezentowali dwa spektakle: "Modern feeling" oraz What we\'ve lost"

„Modern Feeling”  

Choreografię do „Modern Feeling” stworzył Lee In-soo, będący wschodzącą gwiazdą koreańskiej choreografii. Podczas spektaklu zaprezentowano związku zachodzące między dwoma istotami ludzkimi, których drogi życiowe splatają się ze sobą, czasami rozchodzą, lecz pozostają w ustawicznym kontakcie. Są razem, a jednak osobno. Osobno, lecz razem. W ciągu zaledwie trzydziestu minut Lee In-soo przedstawił różne stadia rozwoju znajomości. „Modern Feeling” to studium przypadku analizujące relacje między dwojgiem ludzi.

Widząc dwa krzesła stanowiące ośrodek inicjalnej akcji mogło się wydawać, iż spektakl będzie zdecydowanie statyczny. Jednakże tancerze szybko rozwiali pierwotne mylne wrażenie. Dwaj mężczyźni siedzący w luźnych pozach na krzesłach, ustawionych w samym centrum przestrzeni scenicznej. Jednego z nich cechowała bierna postawa, ponieważ siedział zatroskany ze zwieszoną w dół głową. Jego antagonista, aktywny uczestnik intymnego dramatu istnienia reprezentował aktywną stronę, która inicjowała wszelki ruch. Dotykając biernego, wywoływał w jego ciele spazmy, wprawiające w drganie nogę. Wkrótce przeszedł od dotykania kończyny do jej uderzania, co w konsekwencji doprowadziło biernego do irytacji i reakcji na nieustannie oddziałujący bodziec, czyli spoliczkowaniu nadaktywnego obiektu irytacji. Ze sceny statycznej tancerze płynnie przeszli do symultanicznej pantomimy. Tym razem role uległy odwróceniu. Aktywny zamienił się w wór mięśni, którym animował dotychczas bierny osobnik. Gniew przerodził się w pasję, na której ołtarzu zapłonął stos upostaciowanej irytacji, uzewnętrznionej dzięki skomplikowanym układom choreograficznym. Wraz z ustaniem muzyki tancerze zmienili pozycje, nieruchomiejąc. Nastąpiło opamiętanie i kontemplacja, która wkrótce przerodziła się w groteskowy i rubaszny pokaz gimnastyczny, nawiązujący do intymnych stosunków płciowych. Po chwili błogiego odurzenia tancerze stanęli w szranki, pojedynkując się. Podzielili scenę na przestrzeń zaimprowizowanego ringu, w którym ścierali się oraz na obszar neutralny, przeznaczony dla krótkiego odpoczynku po ekstremalnym wysiłku. Scenie walki towarzyszyła także zmiana ustawienia świateł z zawieszonych nad sceną- na reflektory boczne.
Kiedy wydawało się, że to już koniec, kres swarów, a pojedynek zwieńczy gest podania dłoni, nastąpił zwrot akcji! Wymiana uścisków była jedynie pretekstem do eskalacji konfliktu. Zwodniczym ruchem inicjującym wybuch cielesnej ekspresji oraz akrobatyczny pokaz siły. Jeden z mężczyzn wyrwał się z objęć opętańczej walki. Odszedł na bok zaniepokojony drganiem ręki. Przeszyły go dreszcze nacierające w równych odstępach czasu, przypominające skurcze serca. Wydaje się, że sam jest bijącym sercem!

Serce i siła splecione w harmonijną całość wyznaczają rytm ludzkiego życia. Spektakl „Modern feeling” trafnie i skrótowo przedstawił etapy zawierania znajomości. W tanecznej pigułce zwarto zasadę, ewolucję oraz finał związków międzyludzkich. Dzięki pantomimie uzyskano zakończenie otwarte. Każdy z nas może dopisać dalszy część zaprezentowanej historii.

„What we’ve lost”

Wraz z pierwszymi sekundami spektaklu „What we’ve lost” widzowie razem z tancerzami rozpoczynają podróż do wirtualnej krainy marzeń. Zgodnie z mottem umieszczonym na karcie tytułowej powieści L.F. Céline’a, „Podróż do kresu nocy”: „Nasza podróż jest całkowicie urojona. W tym jej moc”. Wszyscy zgromadzeni w teatrze są świadomi jednego: należy „podróżować nie po to, aby dotrzeć do celu, lecz aby dojechać jak najpóźniej, aby nie dojechać- o ile to możliwe- nigdy” (C.Magris, „Podróż bez końca”).

Zanurzając się w pantomimicznym świecie tancerzy z EDx2 Dance Company nie chcemy z niego zbyt szybko odchodzić. Epicka, spójna opowieść o marzeniach jest miłą odmianą w stosunku do dotychczasowych spektakli zaprezentowanych podczas tegorocznej konferencji tańca.

Choreograf, LEE In-soo szkicowo nakreślił postacie głównych bohaterów, ograniczając się w ich charakterystyce jedynie do jednej cechy, właściwej im wszystkim. Jest nią bogata wyobraźnia. Poruszył tym samym problem twórczej roli wyobraźni i nieszczęścia płynącego z jej braku. Tancerze z pełną podziwu pieczołowitością chronią swoje marzenia, pielęgnując je.

Bohaterami drugiej odsłony koreańskiego wieczoru byli ludzie w różnym wieku, których połączyło pragnienie osiągnięcia nieosiągalnego, czyli ziszczenia marzeń. Ich cechą charakterystyczną był rozbiegany wzrok, który szybko skupili na wyimaginowanym przedmiocie nieustannie zmieniającym swoje rozmiary i wagę, przekazywanym z rąk do rąk. Wędrujący artefakt niczym naramienniki w prymitywnych kulturach, przepełniony jest mocą mana, ducha szepczącego utarty slogan: „Daję, abyś dał”. Tancerze przestrzegają zalecenia określonego przez Bronisława Malinowskiego zasadą wzajemności, przekazując sobie nieistniejący przedmiot. Podarek krążący w obrębie grupy bohaterów stanowi pretekst do podtrzymywania kontaktu oraz związków międzyludzkich. Tancerze przekazując sobie to frapujące „coś”, zarażają się wzajemnie pasją i wspólnie wznoszą barykadę z marzeń, oddzielającą ich od reszty świata. Symbolem przynależności do grupy wyznających wiarę w potęgę wyobraźni jest nieustanne wpatrywanie się w niebo. Osoba posiadająca w danej chwili pożądany przedmiot skupia na sobie uwagę zafascynowanego nim tłumu, którym z rozmysłem steruje.

Spektakl „What we’ve lost” emanuje potężną dawką dynamiki oraz epickości. Wszystkie układy choreograficzne są doskonale rozplanowane. Dzięki temu tancerze wykorzystują całą przestrzeń sceny, tym samym oswajając ją. Zdarza się także, że akcja przenosi się poza scenę, jednakże widzowie mogą domyślić się jej biegu, obserwując reakcje tancerzy, którzy z uporem maniaka wpatrują się w skąpane w mroku kulisy, za którymi jeden z nich walczy z własną wyobraźnią polując na wyimaginowany przedmiot. Dominantą kompozycyjną fabuły jest niedookreślenie, wprawiające w ruch wyobraźnię odbiorcy.

Choreograf wykorzystał także motyw balonika - symbolicznej bańki mydlanej, w której zaklęto marzenia. Wraz z każdym podmuchem wiatru, może on pęknąć, a sny, skrywane w jego wnętrzu nigdy nie doczekają się spełnienia. Jest to negatywna diagnoza, lecz bardzo prawdopodobna.

W finale bohaterowie odchodzą w stronę zachodzącego słońca. Jeden reflektor ustawiony w samym centrum sceny imituje niknące światło słoneczne, które ustępuje miejsca mrocznej nocy. Członkowie EDx2 Dance Company otuleni promieniami letniego słońca tańczą, parodiując ruchy tancerzy z teledysku „Sealed with a Kiss”, stworzonego do piosenki napisanej przez Petera Udell’a i Gary Geld’a. Nucąc I don\'t wanna say goodby są przekonani, że marzenia nie umierają nigdy. Warto śnić, bo czyż bez tego świat byłby taki piękny?

Nasza teatralna podróż do świata marzeń kończy się wraz z nastaniem ciemności, lecz nawet to nie oznacza, że pociąg do krainy ułudy kończy swój bieg. Iluzja jest wszędzie. Uwielbiamy ją, ponieważ pozwala nam na chwile szczęścia… 

EDx2 Dance Company (Korea) Modern Feeling, What we’ve lost



Magdalena Mikrut-Majeranek
Fabryka Tańca - Gazeta Festiwalowa
16 lipca 2011