Historia Polski, bez pojednania

Utwór Bożeny Umińskiej Keff jest relacją kobiet, zamkniętych na to, co zewnętrzne, kobiet względem siebie osobnych ale od siebie uzależnionych. Narracja ze świata matki i córki, czterech ścian, przeszłości i tego co teraz, urasta do rangi mini traktatu, imponująca zarówno w treści jak i formie, wywołuje u czytelnika zamieszanie, zmieszanie. Utwór o Matce i ojczyźnie wybiega jednak daleko poza (scenę) pokój matki, dotyka spraw najistotniejszych, ocierając się o bluźnierstwo burzy społeczne przeświadczenia o holokauście, pamięci i antysemityzmie

Wokół niewyrażalnego

Książka Keff stanowi swoiste novum w polskiej literaturze ze względu na swą formę jak i głos, który podnosi, wpisując się w spór o język i zasadność literatury po holokauście. Jest bowiem świadectwem córki, której doświadczenie nie dotyczy zagłady, jest dzieckiem urodzonym już po wojnie. Jednak ze względu na swą matkę, musi zabrać głos, by określić własną tożsamość. Utwór o matce i ojczyźnie jest polską wersją Maus Arta Spiegelmana, kontrowersyjnego komiksu o holokauście, w gdzie główną postacią jest z kolei syn, który mierzy się z podobnym problemem jaki spotykamy u Keff.

Nowa perspektywa wymaga stworzenia odpowiedniego (nowego) języka, także formy, dla historii którą chce opowiedzieć. Dlatego autorka dokonała w kwestii formy pewnego wychylenia poza nawias. Utwór jest poematem rozpisanym na role, którego części można traktować również jako osobne wiersze. Jednak właśnie ta sekwencja monologów, narracji wygłaszanych przez bohaterki czytana w całości pozostawia ogromne wrażenie, zmusza do głębokiej refleksji i przewartościowań. W dodatku opowieść Keff ma charakter konfesyjny, historia wzięta z jej życia przetransponowana na karty książki bulwersuje i doprawdy porusza.

Spektakl czterech ścian

Matka, która przeżywa wciąż na nowo historię rodziny, historię tamtego czasu, opętana jest widmami przeszłości. Jej wyobcowanie, jej narracja skupiona wokół cierpienia i „przeżycia” sytuuje ją gdzieś poza czasem. Jest Matką, Meter, która swe korzenie ma w pramicie. Jako osoba, nie ma zupełnie związku z rzeczywistością, jej istnienie jest głosem, echem, lamentem kogoś, kto zbiegł śmierci. Ocalała ale w sobie ma tylko próżnię, pustkę. Posiada jednak legitymację istnienia – cierpienie, będące faktem nie do podważenia. Meter odmawia tego prawa córce, której przeżycia nie równają się jej „przeżyciu”. Córka jest kabiną akustyczną, wampiryczną przyssawką, amorficzną formą bytu, jest zdrajczynią i zbawicielką jednocześnie. Dla matki, córka jest potwierdzeniem istnienia, nową tożsamością, dzięki niej przybiera jakąś rolę, życie zyskuje nowy wymiar. Jednocześnie czyni z Usi świadka, zaraża traumą przeszłości, redukując do paru Uszu, wymaga od niej uwagi i zrozumienia. Odmawia przy tym prawa do jakichkolwiek innych zachowań, do samodzielności i własnych przeżyć. Usia jest zdrajczynią, gdy próbuje odejść, ale odejść też nie może, bo kto odmówi matce, kto odmówi ofierze. Sytuacja pozornego wyboru przed którym Usia jest postawiona powoduje bunt, nienawiść wobec rodzicielki.

Matka i córka zamknięte w pokoju, trwają w nieustannej walce o zrozumienie. Matka potrzebuje zrozumienia, daje świadectwo i potrzebuje świadka dla swej relacji – narracji. Jednocześnie kwestionuje zdolność córki w pojęciu opowiadanej historii. Córka zaś, próbuje wyrwać ją z narracji krwi i zagłady, kierując w stronę własnych problemów oraz rzeczywistości. Narracja matki przebiega w sposób linearny i ma swoje oparcie w doświadczeniu i przeszłości. Posługuje się szantażem emocjonalnym, wyrzutem ale też czułością, chociaż podyktowaną lękiem przed porzuceniem. Matka przecież nie trafiła do obozu lecz opuściła rodzinę, wyjechała, po prostu uciekła. Teraz boi się, że opuści ją córka, że porzuci, zajmie sobą. Gdy sama opuściła matkę, zyskała życie, ocalenie. Córka zaś zrobić tego nie może, nie potrafi, porzucając matkę pozostawia się sobie samej – a na to zdobyć się nie może.

Klincz

Sytuacja kobiet i ich relacje zbudowane w utworze są niezwykle skomplikowane także w sferze językowej. Przypomina ona klincz, nagłe zwarcie, w którym ścierają się języki, rozbijają, krwawią i upadają słowa. Córka próbuje się bronić przed narracją matki poprzez język, swój język, spleciony z tego co wysokie i niskie, z elementów kultury popularnej, zrozumiałej tylko dla niej samej. Jej narracja zbudowana jest z innych elementów, nadbudowana nad innymi doświadczeniami, dlatego jest osobna. Ustanawia narrację konkurencyjną, niejako w swojej obronie, ale także w trosce o matkę, gdyż tylko w ten sposób może się jej przeciwstawić, zderzyć z tym co nowe, być może chce ją zadziwić, sprowokować. Zarówno matka jak i córka gubią się w swych narracjach, histerycznie rzucając na siebie przekleństwa, wyrywając sobie, przejmując języki. Obie kobiety trwają w językowym klinczu, w którym miesza się patos z wciekłością inwektywu, sacrum z profanum. Walka przypomina egzorcyzmy, zaklinanie przez słowa, które mają upodlić, znieważyć ale przez to zbliżyć.

Mięso

Realia świata w dobie zagłady redukowały człowieczeństwo do jego fizjologii, ciała, podstawowych odruchów, zwierzęcych zachowań. To też obserwujemy w narracji matki, w której przewijają się trupy, burczący flak i mięso. Owa redukcja do sfery cielesności stanowi jedyną płaszczyznę porozumienia kobiet. Jak wojna zabija człowieczeństwo, pozostawiając tylko nagie ciała, trupy, tak też kultura współczesna czyni z człowieka jedynie przedmiot pielęgnacji, ciała adorującego i adorowanego, na sprzedaż.

Tożsamość ukształtowana zatem na brutalnym doświadczeniu własnego ciała, jak i zredukowaniu swojej roli w społeczeństwie do bycia ciałem na pokaz, zbliża do siebie kobiety. Dodatkowo, to właśnie macierzyństwo, doświadczenie intymne i cielesne właśnie, również bolesne, stanowi o bliskości, o jedynej takiej więzi matki i córki.. Więzi w której ty jesteś ze mnie, ja powstałam z ciebie. Porozumienie między kobietami, jakkolwiek niemożliwe w sferze językowej dokonuje się w sferze ciała i jego doświadczenia właśnie.

Polonia Żydki

Niejako wokół problemu matki i córki, rozgrywa się dyskurs dotyczący antysemityzmu w Polsce. Problem nigdy nie rozwiązany, wstydliwy i żywy, co wyraźnie widać w epilogu utworu Bożeny Keff. Żyd jako obcy uosabia wszelkie zło wyrządzane ojczyźnie, przybierając współczesne formy homoseksualizmu i aborcji wzbudza ciągłą agresję. Smutny to, i na nasze nieszczęście, prawdziwy obraz współczesnej Polski. Polski niepodległej ale nie mogącej się wyswobodzić, tkwiącej w stereotypach, w zaściankowości. Neurotyczna tożsamość narodowa budowana względem kogoś, czegoś, skupiona na szukaniu wroga, obcego, jest największym złem. Każdy kto wykracza poza nawias wszelakiej normatywności staje się obcym, Żydem. Wszystko zmierza ku refleksji, iż jak mówi Matka, nie zasługują tu na jednego Żyda, jakiegokolwiek nie byłby narodu, płci, orientacji czy koloru skóry.



(-)
Punkt krytyczny
2 kwietnia 2010