"Hiszpanka" w Poznaniu

W drodze do pracy mijali nas panowie w cylindrach. Podczas spaceru po starówce trafialiśmy na zabytkowe samochody. Przy Teatrze Polskim podczas odwilży rozsypywano śnieg, a dookoła przechadzały się panie w wielkich kapeluszach. Tak w grudniu w Poznaniu obecność ekipy filmowej urozmaicała codzienne życie Poznaniaków. O styczniowych zdjęciach wiemy już znacznie mniej - pisze Kamil Babacz w Polsce Głosie Wielkopolskim.

Filmowcy częściej chowali się na zamkniętych planach w mniej ruchliwych fragmentach miasta. Kręcili w Starym Zoo, na Ostrowie Tumskim, Ławicy i w Sądzie Rejonowym na Młyńskiej. Podczas scen kręconych na Ławicy rozbrzmiewały wybuchy, a grający postać lotnika Wiktora Pniewskiego, Tomasz Kowalski, tak jak historyczny bohater zasiadł za sterami zdobytego samolotu.

Można było poczuć nieco nerwową atmosferę naglącego czasu, bo chyba tym trzeba tłumaczyć tajemniczość producenta i reżysera filmu oraz niedostępność planów filmowych dla dziennikarzy.

W sobotę filmowcy wrócili do centrum. Pod Hotelem Bazar nie było już tak łatwo kryć tajemnic "Hiszpanki", ale trzeba przyznać, że i tu nikt nie ułatwiał pracy prasie. "Nie robimy zdjęć, nie zatrzymujemy się, proszę iść dalej" - krzyczeli ochroniarze do przechodniów, nawet tych robiących zdjęcia przy pomocy telefonów komórkowych. Niektórzy bronili się, twierdząc że robią zdjęcia budynków. Ciężko im się dziwić - jakim prawem ktoś zabrania mieszkańcom Poznania robienia zdjęć na ulicach własnego miasta?

Na planie, ulokowanym między Muzeum Narodowym a Hotelem Bazar, co chwilę jechały na siebie konne dorożki. Między nimi, jak na gwarnej ulicy, kręcili się panie i panowie w historycznych strojach. Pod wejściem do Hotelu stali umundurowani mężczyźni z bronią. Wielu żołnierzy można było także zobaczyć już poza planem, wokół Placu Wolności.

Duże witryny na parterze budynku zostały zaklejone na niebiesko, co oznacza, że wnętrze Hotelu zostanie dodane do filmu techniką komputerową. Szyldy działających tam na co dzień sklepów pozostały nieruszone. Prawdopodobnie zostaną usunięte podczas montażu. Na planie znalazł się zabytkowy element tramwaju konnego typu Herbrand, który dostarczyło Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne.

Trzeba przyznać, że reżyser wykazał się intuicją, gdy mimo źródeł historycznych, twierdzących, że podczas Powstania Wielkopolskiego nie było śniegu, zdecydował się na obecność białego puchu w filmie. W sobotę ciągłe usuwanie go byłoby zadaniem karkołomnym. Zamiast się śniegu pozbywać, wykorzystano go jako element scenografii, obklejając nim ścianę Muzeum.

- Zanim było wiadomo, że podczas powstania śniegu nie było, to przedtem bardzo długo nie było wiadomo, czy na pewno go nie było. Jednak kręcimy film i śnieg wydaje nam się potrzebny. Ten temat dosyć szybko przestał mi spędzać śnieg z powiek. Stwierdziłem, że oglądanie polskiej zimy w wersji kompletna plucha, smutno, nie ma liści na drzewach i chce nam się płakać może nie jest koniecznie tym, czego byśmy chcieli - mówił w trakcie zdjęć pod Teatrem Polskim reżyser filmu, Łukasz Barczyk.

W zdjęciach pod Hotelem Bazar brali udział m.in. Jakub Gierszał, grający Krystiana Ceglarskiego, syna poznańskiego przemysłowcy (nieprzypadkowa zbieżność nazwisk), Patrycja Ziółkowska - filmowa Wanda Rostowska oraz oczywiście aktor wcielający się w rolę Ignacego Jana Paderewskiego, który miał odegrać słynne przemówienie z okien Bazaru. Scena owiana została wielką tajemnicą i do tej pory nie mamy pewności, kim jest odtwórca głównej roli. Mamy jednak pewne podejrzenia - najprawdopodobniej jest nim znany polski aktor Jan Frycz, który zagrał już raz w filmie Łukasza Barczyka - "Nieruchomym poruszycielu" z 2008 roku.

- Ignacego Paderewskiego kreuje inny aktor, a ja przejmuję jego rolę jako Paderewskiego, grającego na fortepianie podczas występu w Londynie - mówił w wywiadzie dla "Głosu" ceniony polski pianista Janusz Olejniczak. - Te sceny kręciliśmy we Wrocławiu, który udawał Londyn. Byłem mocno ucharakteryzowany, więc nie wiem, czy niewtajemniczeni mnie rozpoznają.

Filmowcy zakończyli pracę w Poznaniu. Teraz ruszą na ostatnie zdjęcia do Gdyni i Pragi, gdzie będą realizować kolejne sceny związane z Poznaniem. Trzeba przyznać, że obecność ekipy filmowej dodawała naszemu miastu kolorytu. Mało kto potrafił przejść obojętnie obok niecodziennych strojów i pojazdów. "Co to za film kręcą? Kto jest reżyserem?" - przechodnie dopytywali się nawzajem.

"Hiszpanka" będzie miała swoją oficjalną premierę 27 grudnia 2013 roku w Poznaniu. Ta kosztująca 20 milionów złotych megaprodukcja może spodobać się widzom, bo choć film rozgrywa się w czasach Powstania Wielkopolskiego, to tak naprawdę o Powstaniu nie jest. Jego główna oś fabularna skupiona jest wokół podróży Ignacego Jana Paderewskiego do Poznania, w której próbują mu przeszkodzić niemieccy spirytyści, w tym wybitne medium pracujące dla pruskiej armii - Dr Manfred Abuse, grany przez hollywoodzkiego aktora Crispina Glovera. Szykuje on na pianistę mentalny atak, który starają się uniemożliwić polscy specjaliści od zdolności parapsychicznych.

Twórcy filmu określają go mianem spiritual thrillera. Tajemnicze określenie oznacza jedno: trzymające w napięciu kino akcji. Miejmy nadzieję, że nie tylko w założeniach. Na efekt końcowy pozostaje nam już tylko cierpliwie czekać.



Kamil Babacz
Głos Wielkopolski
22 stycznia 2013