"Hommage a Chagall" w teatrze Groteska

Adolf Weltschek mowi o najnowszym spektaklu

Joanna Weryńska: Czy wiadomo, jak Chagall poznał swoją żonę? 

Adolf Weltschek: Bella została przedstawiona Chagallowi przez koleżankę. Od tego rozpoczęła się ich znajomość. 

Pełna przeszkód. 

- Tak, zwłaszcza stosunek rodziców Belli do Chagalla był dramatyczny, bo ich związek stanowił poważny mezalians. On był chłopcem z biednej rodziny, na dodatek artystą, a rodzice Belli byli ludźmi bardzo zamożnymi. Kiedy mimo tego młodzi postanowili być razem, poczuli na własnej skórze, czym może być nietolerancja otoczenia. Do tego w Rosji wybuchła rewolucja, potem II wojna światowa. Jednak ich uczucie przetrwało. Okazało się, że miłość może być silniejsza niż rewolucje, faszyzm czy... śmierć. 

Brzmi pięknie.... 

- Bo to przecież love story. 

Widać to w Pana przedstawieniu? 

- Uczucie Chagalla i Belli jest motywem przewodnim mojego spektaklu, ale nie skupiam się wyłącznie na ich miłości. Budując przedstawienie, starałem się przestać myśleć o biografii malarza. Skoncentrowałem się na obrazach Chagalla, które w ogóle są opowieścią o miłości. 

Jednak tło dla niej tworzą jak najbardziej realne i na dodatek burzliwe wydarzenia historyczne... 

- To prawda. W spektaklu pojawiają się echa historii XX wieku, bo malarstwo Chagalla w pewnym sensie jest pamiętnikiem tego wszystkiego, co się w nim wydarzyło. To może dość zabawne, ale wczoraj uświadomiłem sobie, że Bella i Chagall poznali się jesienią 1909 roku, czyli dokładnie 100 lat temu. Mam nadzieję, że to dobry znak dla naszego przedstawienia. 

To prawda, że pracę nad spektaklem rozpoczął Pan jeszcze kilka lat temu? 

- Tak. Myśl, żeby takie przedstawienie zrobić, pojawiła się, gdy realizowałem przedstawienie plenerowe we Francji. Rozgrywało się ono w przestrzeni wyznaczonej przez cztery kilkunastometrowe wieże. Aktorzy poruszali się na linach w powietrzu. Pomyślałem wtedy, że w podobny sposób można by wystawić Chagalla. Nic jednak z tego nie wyszło. Jakiś czas później była w Muzeum Narodowym wystawa prac artysty. Obejrzałem ją i moje plany odżyły. Wolno, z przerwami, zacząłem poruszać się po świecie malarza. 

Dlaczego akurat on i jego twórczość stanowią dla Pana tak ciekawy temat? 

- Odkryłem, że malowanie Chagalla jest w gruncie rzeczy wielkim hymnem na cześć miłości. Poza tym jego obrazy dają szanse na przeciwstawienie się estetyce, jaka obecnie dominuje w teatrze. 

Co ma Pan na myśli? 

- Dziś w spektaklach obowiązuje przekonanie, że nie ma szans na ułożenie normalnych relacji między ludźmi. Nie ma szans na jakąkolwiek harmonię. Szczerze powiedziawszy, mam tego dość. Zrozumiałem, że Chagall będzie dobrym medium, żeby przekazać inną prawdę o relacjach między ludźmi. Wyznacza ją harmonia kosmicznego porządku, w którą jesteśmy wpisani. 

Ucieleśnieniem tego porządku są u Chagalla kobieta i mężczyzna. Słońce i księżyc. Elementarne figury, między którymi toczy się nasze życie. 

Z punktu widzenia estetyki Chagall też jest odmienny od obowiązującej maniery współczesnego teatru, który jest po prostu brzydki. Dominuje w nim estetyka brzydoty - by nie powiedzieć turpizmu. 

Sięgnięcie po Chagalla jest z mojej strony czymś w rodzaju manifestacji. Dlatego im bliżej byłem końca scenariusza, tym bardziej byłem przekonany, że to przedstawienie należy zrealizować. 

Jak długo trwała praca nad spektaklem? 

- Praktycznie cały ubiegły sezon. Najpierw powstało ,,sceniczne kopyto\'\', czyli podstawowe sytuacje aktorskie w oparciu o muzykę. Potem była przerwa w próbach, którą wykorzystaliśmy na pracę nad multimediami, jakie stanowią integralną część akcji scenicznej. Dopiero w końcowej fazie połączyliśmy wszystko w całość. Spektakl był wielkim wyzwaniem pod względem produkcyjnym. Ale także wyzwaniem dla aktorów, bo opanowanie 35 kostiumów-masek i ponad 30 lalek jest potężną pracą, tym bardziej że wykorzystaliśmy marionetki poruszane przy pomocy 6-metrowych nici. Do tego trzeba zegarmistrzowskiej precyzji i kunsztu. W pewnym sensie jest to podsumowanie tego, co udało nam się w ostatnich latach w naszym teatrze wypracować.



Joanna Weryńska
Polska Gazeta Krakowska
2 września 2009
Spektakle
Hommage a Chagall
Portrety
Ida Wieniewska