I apologize - Malty dzień pierwszy
Gisele Vienne to niespełna 36-letnia francuska choreografka, reżyserka i artystka sztuk wizualnych. Absolwentka filozofii i lalkarstwa, która na tegorocznej Malcie zaprezentuje dwa spektakle - "I Apologize" (4 i 5 lipca) oraz "Jerk" (7 i 8 lipca). Pierwszy z nich, inaugurujący festiwal, nie przypadł do gustu poznańskiej publiczności, pozostawiając uczucie niedosytu, rozczarowując chaosem i przypadkowościąW surowej przestrzeni pawilonu 6. Międzynarodowych Targów Poznańskich powstała biała scena. W jej lewej części zgromadzono kilkanaście drewnianych boksów w kształcie prostopadłościanu, przypominających surowe dziecięce trumny. Obok nich zostały ustawione chaotycznie metalowe krzesła. To cała scenografia, która przez cały czas trwania spektaklu będzie animowana i ogrywana przez aktorów. Boksy będą przestawiane, traktowane jako schody, podesty - nieco cyrkowo i użytkowo.
Oprócz trójki aktorów (dwóch mężczyzn: pojawiającego się na samym początku spektaklu oraz umięśnionego, wytatuowanego, który dołącza później, a także ubranej na czarno, mrocznej kobiety) i scenografii w „I Apologize” grają lalki autorstwa samej Vienne. Manekiny wyglądają jak dorastające dziewczynki, są ubrane w mundurki szkolne i traktowane przez aktora-animatora jak przedmioty. Brakuje tutaj zdecydowanie pomysłu na wykorzystanie lalek. Świetnie wykonane, sprowadzone są do roli rekwizytów, w toku całego spektaklu chowanych do boksów-trumien i wyjmowanych z nich z powrotem. Tworzą jedynie blade tło dla działań aktorów, zresztą często sprawiających wrażenie przypadkowości.
Spektakl, zgodnie z zapowiedzią w maltańskim przewodniku, miał być rekonstrukcją wydarzeń wypadku, opowiedzianą za pomocą ciał aktorów i lalek. Trudno jednak dopatrzyć się w „I Apologize” historii, opowieści. Pojawiają się fragmenty prozy i poezji Denisa Coopera, czytane beznamiętnym głosem z off-u, jednak jest ich bardzo niewiele. Giną w zamęcie dziwnych działań scenicznych, dominujących w półtoragodzinnym przedstawieniu. Głośna, brutalna muzyka elektroniczna Petera Rehberga i ostre, jasne światło stanowią oprawę dla ekstatycznego tańca aktorki oraz para-gimnastycznych ruchów mężczyzn. Zmagania z ciałem (wspinanie się na boksy, szpagaty, kilkakrotne wykonywanie mostka) trwają przynajmniej kilkanaście minut nużąc i nie wnosząc niczego nowego do materii spektaklu. Równie dużo czasu zajmuje żmudne przesuwanie boksów, snucie się po scenie, zdejmowanie i zakładanie zwierzęcych masek (symbolu dość ogranego i przewidywalnego).
W finale spektaklu umięśniony mężczyzna przebiera się na oczach widzów w obcisły czarny kombinezon i powoli zakłada lakierowane czarne kozaki na wysokiej szpilce. Wszystko to po to, by po włożeniu damskiej peruki zastygnąć w wyzywającej pozie. W tym czasie drugi aktor wynurza się zza barykady wykonanej z boksów, trzymając w rękach obnażonego manekina w figurze ukrzyżowania, będącej uniwersalnym symbolem cierpienia. Zbyt dużo w tym spektaklu chaosu, przypadkowych gestów, niedokończonych myśli. Zbyt dużo indywidualnej emocjonalności aktorów, kosztem opowieści i wykorzystania lalek. „I Apologize” to teatr bardzo autorski, niedojrzały (jest pierwszym spektaklem Vienne) i trudny w odbiorze. Nawet dla wyrozumiałej maltańskiej publiczności, która, w tym przypadku, nie bała się wyrazić swojej dezaprobaty.
koncepcja : Gisèle Vienne
tekst, lektura tekstu : Dennis Cooper
muzyka : Peter Rehberg
reżyseria światła : Patrick Riou
makijaż : Rebecca Flores
project lalek : Raphaël Rubbens, Dorothéa Vienne-Pollak et Gisèle Vienne
współtworzą i występują: Jonathan Capdevielle, Anja Röttgerkamp et Jean-Luc Verna
premiera 2004
Katarzyna Pawlicka
Dziennik Teatralny
6 lipca 2011