Idiota i inni

Problemem spektaklu "Idiota" w warszawskim Teatrze Narodowym jest przede wszystkim sceniczna adaptacja dzieła Fiodora Dostojewskiego, która spycha postać księcia Myszkina, głównego bohatera powieści, na dalszy plan.

W ślad za tym światopogląd, który reprezentuje Myszkin, staje się mało ważny, głównie w wymiarze religijnym i moralnym. Przytłaczają go bowiem potoki słów - wyrwanych z kontekstu powieści - wypowiadane na salonach przez grono krwistych postaci, typowych dla życia społecznego i duchowego XIX-wiecznej Rosji; wśród nich ważne role to zwłaszcza dynamiczna i zmysłowa Nastazja Filipowna i Rogożyn. Główny pojedynek o moralność i wartości duchowe rozgrywa się w "Idiocie" między wymienioną trójką bohaterów. Można powiedzieć, że pisarz równomiernie rozdzielił racje między tymi postaciami. Są to konflikty między czystością i grzechem, miłością i upadkiem, a w końcu między dobrem i złem. Nie przypadkiem dotychczasowi adaptatorzy "Idioty" w teatrach i w TVP redukowali dramat Dostojewskiego do tragicznych relacji Myszkina, Nastazji i Rogożyna. Tak uczynił Andrzej Wajda w Teatrze Starym w Krakowie i późniejszym filmie telewizyjnym z udziałem japońskich aktorów oraz Krzysztof Wojciechowski w spektaklu telewizyjnym "Myszkin" w połowie lat 80. XX wieku.

Trudno dociec, dla kogo została przeznaczona adaptacja "Idioty" w Narodowym. Dla widzów, którzy czytali Dostojewskiego - czy tych nie jest już mniejszość? - będzie to z pewnością tylko sceniczny bryk, fałszujący w pewnym sensie, jak wspomniałem, wymowę dzieła rosyjskiego pisarza. Natomiast odbiorcy nieznający powieści nie bardzo będą mogli się połapać, o co właściwie chodzi bohaterom spektaklu, uwikłanym w niejasne do końca namiętności i problemy.



Mirosław Winiarczyk
Idziemy
24 lutego 2017
Spektakle
Idiota