Ifigenia Passiniego

Zza bramy klastoru. Felietony o. Tomasza Dostatniego

Kiedyś w czasie swoich studiów, a było to już ponad dwadzieścia lat temu, na seminarium u profesora Jana Błońskiego, gdy próbowaliśmy z interpretować poezję Zbigniewa Herberta, usłyszałem, że on był z ostatniego pokolenia wychowanego w szkole na kulturze antyku. I że jego nauczyciele i podręczniki nawiązywały do wielkiej humanistycznej tradycji mającej swoje korzenie w przedwojennej miłości do greckiego teatru, literatury, i całej hellenistycznej kultury. A potem nastąpiła jakaś wyrwa i antyk grecki stał się kluczem interpretacyjnym głównie dla specjalistów. I dziś kiedy oglądam Ifigenię Eurypidesa, to patrząc na wielu młodych widzów zastanawiam się, czy są entuzjastami, czy przyszłymi specjalistami od starożytnej Grecji. 

Dla mnie z tego spektaklu pozostaną na długo te partie chóru, gdy śpiew zamieniał się w uwodzącą nutę, aby poprowadzić w jakiejś nowe obszary spotkania tego co klasyczne z tym co dla młodych komunikatywne. I język, grecki i polski, przeplatające się między sobą. Gdyż aktorzy są z Cypru Polski. Już raz doświadczyłem czegoś podobnego, jak oglądałem "Emigrantów" Mrożka granych przez dwóch aktorów - Polaka i Czecha. I każdy mówił w swoim języku.

Choreografia, muzyka, taniec, ciężka praca aktorów, jakże młodych i już widać, że scena jest dla nich nie tylko miejscem improwizacji, ale dobrze zrealizowanego planu.

Lecz pierwszy występ chóru na kanapie, w bezpośredniej bliskości widzów, to majstersztyk śpiewu, muzyki, języka i aktorskiej gry. Widać, że Paweł Passini ma dobrze przemyślane to, co chce widzowi powiedzieć. A co to jest, to, jak w sztuce, musi ten drugi - odbiorca sam w sobie dopełnić. Gdy młody reżyser i młodzi aktorzy zmagają się z klasyką, to zawsze ich język wyrazu i przekazu jest ciekawy, bo właśnie młody i nowy. Opowieść narracyjna Eurypidesa jest tylko pretekstem, ale miłość do antycznego teatru jest widoczna. Jan Błoński byłby bardzo zadowolony, a Zbigniew Herbert też pewnie by dużo z tej gry zaakceptował. Jak jest natomiast z ludźmi młodymi, młodymi widzami, to trzeba ich bezpośrednio już zapytać. Choć wiem, że to przedstawienie jest i dla takich jak ja, trochę już starszych, lecz tak naprawdę dopiero w średnim wieku. A ciekawe, jak to przedsięwzięcie odbiorą na Cyprze, gdzie za kilka dni będzie kontynuacja występów?



Tomasz Dostatni OP
Gazeta Wyborcza Lublin
22 maja 2010
Spektakle
If