Ile jest Mrożka w Mrożku

- Z niesłychaną przyjemnością kleiło mi się tę książkę. I miałem poczucie, że mówiąc za Mrożka, teraz, gdy sam już mówić nie chce, próbuję go jeszcze raz na nowo dookreślić - mówi Tadeusz Nyczek, który z tekstów Sławomira Mrożka skompilował antologię "Tango z samym sobą. Utwory dobrane".

Ryszard Kozik: Udało się? 

Tadeusz Nyczek: Co? 

Ogarnąć Sławomira Mrożka. 

- Myślę, że się udało. 

Rzadko autor bywa tak zadowolony ze swego dzieła. 

- To przecież wszystko teksty Mrożka, ja byłem tylko od ogarniania. Gdybym nie miał poczucia, że mi się to uda, książka zapewne by się nie ukazała. Nie miałem zresztą ambicji ogarniania całego Mrożka, bo wtedy trzeba byłoby wydrukować wszystkie jego utwory. Miałem natomiast pewną ideę, którą chciałem zrealizować. 

No właśnie, to nie jest typowy zbiór najpopularniejszych utworów pisarza ani też antologia złożona z pańskich ulubionych utworów. Jak Pan dobierał teksty? 

- Chciałem zbudować na nowo portret Mrożka. Nie interesowało mnie więc to, czy jakiś utwór jest znany, popularny. Budowanie, lepienie portretu, można tu traktować nawet dosyć dosłownie. Ta książka opowiada o Mrożku jego własnymi tekstami, w których występuje ktoś, kogo można uznać za alter ego pisarza. Takich właśnie tekstów szukałem. 

Mrożek przez całe życie pisał na swój sposób autoportret. Kiedy więc ogłosił, że zamyka swoje dzieło i więcej już nic nie napisze, uznałem, że pora przystąpić do pracy nad tą książką. Miałem z czego wybierać, bo przecież sięgałem nie tylko po dramaty czy opowiadania, ale też po publicystykę czy listy - z różnych okresów życia pisarza. 

Ale nie tylko o Mrożka chodziło. Przecież w ani jednym dramacie czy opowiadaniu nie pada jego nazwisko, nigdzie nie twierdzi otwarcie, że to właśnie o sobie pisze. Ta książka ma więc być także uniwersalnym portretem Polaka inteligenta, który przeżył XX wiek w całym jego skomplikowaniu politycznym, społecznym, gospodarczym. 

Czytając wstęp, odniosłem wrażenie, że tę próbę pokazania "literackiego, wielopostaciowego alter ego Sławomira Mrożka" potraktował Pan bardzo osobiście, że to tropienie Mrożka w Mrożku sprawiło Panu dużo przyjemności i było dla Pana ważne. 

- Rzeczywiście, z niesłychaną przyjemnością kleiło mi się tę książkę. I miałem poczucie, że mówiąc za Mrożka, teraz, gdy sam już mówić nie chce, próbuję go jeszcze raz na nowo dookreślić. Teraz bardzo mi zależy na tym, żeby "Tango z samym sobą. Utwory dobrane" nie było dekoracyjną cegłą do postawienia na półce w bibliotece, ale żeby się czytało jednym tchem - jak powieść biograficzną Mrożka o Mrożku. 

Sławomir Mrożek widział tę książkę przed wydaniem? 

- Wysłałem mu cały wstęp i spis treści, bo przecież nie będę wysyłał mu jego własnych tekstów. Zakładałem, że ma święte prawo protestować, interweniować, czy chcieć wpłynąć na dobór albo układ tekstów. Ale się do tego nie odniósł, tylko zostawił mi całkowicie wolną rękę 

Dowód zaufania? 

- Albo zaufania, albo lenistwa - nie wiem, co u niego zwyciężyło. 

Sławomir Mrożek - "Tango z samym sobą. Utwory dobrane" 
Koncepcja książki, wybór tekstów i wstęp - Tadeusz Nyczek 
Noir sur Blanc



Ryszard Kozik
Gazeta Wyborcza Kraków
15 maja 2009