Imeneo ożywa

W 1740 odbyła się premiera, która okazała się fiaskiem. To inscenizacja opery „Imeneo" słynnego kompozytora późnego baroku Georga Friedricha Haendla. Ostatnio na warsztat wzięli ją Andrzej Klimczak, który stworzył koncepcję inscenizacji, i Martyna Pastuszka, która odświeżyła warstwę muzyczną. 17 września 2023 roku ta chybiona niegdyś produkcja miała swoją najświeższą premierę podczas Festiwalu Barokowego Polskiej Opery Królewskiej.

Uwagę od początku przyciąga postać charyzmatycznej dyrygentki - Martyny Pastuszki, kierującej Zespołem Instrumentów dawnych Polskiej Opery Królewskiej Capella Regia Polonia. Pani Martyna jest jednym z najznakomitszych muzyków swojego pokolenia. Ceniona w Europie, aktywnie podróżuje z własnym zespołem {Oh!} Orkiestra.

W rozmowie o „Imeneo" z Katarzyną Gardziną pani Martyna zadeklarowała, że „chce tę operę utanecznić". I rzeczywiście, muzyka płynie wartkim nurtem i dodaje wigoru wyjątkowo prostemu libretto.

Prostemu dlatego, że jak Martyna Pastuszka stwierdziła, „Imeneo" właściwie nie jest operą, a serenatą. Serenata, choć podobna do opery, zakłada brak większego rozwoju akcji. Jeśli więc lubisz, gdy dużo się dzieje, to tutaj się tego nie spodziewaj.

Kiedy dramaturgia sprowadzona jest do minimum, zaciekawić widza potrafi Olga Pasiecznik (Rosemene). Wystarczą jej przerażone oczy i wyciągnięte dłonie, by ten poczuł obecność zjawy, którą tylko Rosemene widzi. Łatwo współczuć tej bezradnej, szlachetnej kobiecie w potrzasku.

Olga Pasiecznik to jedna ze znakomitych solistek Polskiej Opery Królewskiej. Nie sposób wymienić tutaj choć część jej dotychczasowych osiągnięć. Wspomnę tylko, że dzięki swoim możliwościom głosowym Pani Olga wykonuje utwory z różnych epok, w tym np. Mozarta, Webera, Debussy'ego, czy Szymanowskiego. Nie dziwi więc, że artystka ma w dorobku ponad 40 partii operowych.

Szczególnie wzruszyła mnie scena, w której Tirinto (Jan Jakub Monowid) tuli się do łona naszej protagonistki. Olga Pasiecznik i Jan Jakub Monowid tworzą piękny duet, a fiolet ich kostiumów zdaje się łączyć dwoje kochanków w jakiś szczególny sposób.

Wrażliwego widza zmartwi los Clomiri - Marta Boberska doskonale wchodzi w rolę dziewczyny delikatnej i o czystym sercu, lecz wzgardzonej.

Aura niewinności unosi się wokół niej wyraźniej, dzięki świeżej zieleni jej sukni - kostiumy Marleny Skoneczko samym tylko kolorem wyraźnie podkreślają charakter postaci. W podobny sposób działają wspomniane już fiolety szat Rosemene i Tirinto, czy czarna szata Argenio (Andrzej Klimczak).

Te jednolite materiały przypominają antyczne togi i chitony. Do strojów męskich Skoneczko dodała barokowe koszule, które są wizualnym odniesieniem do czasu powstania "Imenea".

Poza tym, zostajemy w starożytnych Atenach. Marek Zamojski stworzył projekcje ruin akropolu z animowanymi elementami przyrody. Za postaciami wyświetla się np. Erechtejon na tle intensywnie granatowego, wręcz jeansowego nieba.

Tak więc mamy „Imeneo" wzgardzonego w 1740 przez barokową publiczność i wystawionego w 2023 na Festiwalu Barokowym. To już czyni tę inscenizację wyjątkową. Dodajmy do tego „utanecznioną" aranżację muzyczną Martyny Pastuszki i wspaniałą grę aktorską piątki solistów Polskiej Opery Królewskiej, a okaże się, że ta martwa niegdyś serenata dziś ożywa.



Klaudia Kaźmierczak
Dziennik Teatralny Warszawa
21 września 2023
Portrety
Andrzej Klimczak