Intrygujące/Zaskakujące

Czasami jedno słowo potrafi narobić dużo zamieszania. A co, gdy mamy do czynienia z opinią, która wypowiedziana i napisana ma moc sprawczą i może zaważyć nad przyszłością dzieła lub tworzących je osób? Może być zabawnie, intrygująco i… nerwowo.

Takie pytania rodzą się na przyjęciu po prapremierze spektaklu "To tylko sztuka" na postawie sztuki „Złote jajo", której autorem jest Peter Austin (Grzegorz Wons). Do domu producentki – Juli Budder (Ewa Wencel), już przybyli wszyscy najważniejsi goście. Jednak „gwiazdy wieczoru" zaczynają odwiedzać i rozsiadać się w prywatnej sypialni Julii. Prawdziwa akcja dopiero się zacznie.

Pięć postaci świata teatru. Dołącza do ich grona chłopak dorabiający na przyjęciach, ale z aspiracjami teatralnymi, przemykający gdzieniegdzie krytyk oraz pojawiająca się niespodziewanie Pani taksówkarz. „To tylko sztuka" przedstawia jeden, jak się okazuje, decydujący, wieczór z życia tych osób. Na szali gry postawili swoją wolność, przekonania, pieniądze, a przede wszystkim własną karierę, aby w zamian otrzymać upragnioną chwałę i uznanie.

Terrence Mcnally w zabawny sposób ukazał zależności, jakie mogą łączyć ludzi. Aktor zależny jest od reżysera, reżyser od producenta. A i tak wszyscy drżą przed tymi, których nie widać na co dzień. Strach ten budzą ci, którzy, choć nierzadko nie znają się na tym, co robią, mają prawo mówić, co myślą. To oni... wydają opinie – często dość powierzchowne, dodatkowo są one nie rzadko powierzchownie czytane. W tym duecie może to prowadzić do wielu omyłek.

Spektakl w reżyserii Bartłomieja Wyszomirskiego składa się z wielu zabawnych sytuacji. Sztuka wydaje się lekką komedią, lecz w miarę rozwoju akcji do tych dowcipnych zdarzeń subtelnie włączane są kolejno kropelki dziegciu. Jednak żadna z nich nie psuje smaku, a dodaje lekkiej goryczy, zmuszającej do zastanowienia nad rzeczywistością. Bartłomiej Wyszomirski świetnie poprowadził aktorów, którzy w spektaklu pokazali dobry poziom. Zachwycali różnorodnością gry, utrzymywali kontakt z widownią, która w wielu momentach była jakby onieśmielona, bo chyba nie sztywna? Cała obsada bawiła się rolami , dało się odczuć, że aktorzy dobrze czuli się na scenie.

Elementem, na jaki nie można było nie zwrócić uwagi, to scenografia. Wojciech Stefaniak – autor dekoracji, dopracował każdy element, tworząc tym samym niezapomniane wnętrze. Można powiedzieć, że scenografia i kostiumy to duży atut Teatru Kwadrat, który również i w tej kwestii potrafi zachwycić widza.

Sztuka dość zaskakująca, na dobrym poziomie. Biorąc pod uwagę branżę artystyczno – rozrywkową, w której żyją, a niekiedy tkwią aktorzy i związani z teatrem ludzie, bardzo autoironiczna. Jednak nie wszyscy mają na tyle dystansu, aby bawić się razem z wykonawcami – zatem może dlatego widownia zdawała się onieśmielona?



Katarzyna Prędotka
Dziennik Teatralny Warszawa
4 lipca 2013
Spektakle
To tylko sztuka