Inwazja usypiaczy ciał w Amarancie

Jak pomysłowo uczcić własną "osiemnastkę"? Na przykład zapraszając gości na swój ulubiony film. Wchodzący w pełnoletni wiek Teatr Porywacze Ciał zaprezentował w środę i czwartek jubileuszowy spektakl.

W sali dawnego kina Amarant Katarzyna Pawłowska i Maciej Adamczyk puścili film, od którego ich grupa zaczerpnęła nazwę - "Inwazję porywaczy ciał" Dona Siegela, dodając do niego własną listę dialogową, muzykę i efekty dźwiękowe. A całość nazwali "Inwazją według Porywaczy Ciał". 

I już za sam pomysł należy im się duży plus. "Inwazja porywaczy ciał" do dziś scenariuszowo wybija się na tle amerykańskich filmów grozy i science-fiction z okresu zimnej wojny. Don Siegel "sprowadził" na Ziemię kosmitów, kopiujących się z roślin w pozbawione uczuć istoty ludzkie. Z mroczną wymową filmu świetnie korespondowała ścieżka dźwiękowa Pawłowskiej Adamczyka - ostra, hałaśliwa, przechodząca od noise\'owych gitarowych zgrzytów w elektroniczne formy, wzbogacona, kiedy trzeba, zarówno szeptem, jak przeraźliwym krzykiem.

Niestety, Porywacze Ciał postanowili wprowadzić do filmu dopełnienie - nową listę dialogową. W założeniu całość miała być parodią internetowych filmików, w których domorośli tłumacze dorzucają do fragmentów słynnych kinowych dzieł absurdalne i nierzadko głupkowate napisy. Oparte na luzackim, potocznym języku dialogi śmieszyły przez pięć pierwszych minut - film trwał jednak półtorej godziny. Porywacze Ciał nie wyczuli, że obrana przez nich estetyka może zwyczajnie nużyć. A nużyła, i to bardzo.

Szanuję pomysłowość Pawłowskiej i Adamczyka, doceniam formę, w jaką ubrali swój spektakl. Ale kompletnie nie jestem w stanie zaakceptować jego treści. Po powrocie do domu z miejsca włączyłem zachowaną na taśmie wideo "starą" wersję "Inwazji porywaczy ciał". Co za ulga!



Jacek Sobczyński
Polska Głos Wielkopolski
27 kwietnia 2010