Ja, Fronczewski - wielki powrót aktora na scenę

Wielka kreacja Piotra Fronczewskiego w sztuce niemieckiego dramaturga Tankreda Dorsta.

Piotr Fronczewski i Grzegorz Damięcki w przejmujący sposób opowiadają o dylematach i rozterkach każdego powrotu. 
 Sztuka zawsze była popisem najwybitniejszych aktorów. Po kilku latach zawodowej przerwy ceniony i popularny niegdyś aktor postanawia powrócić na scenę. Choć dotąd był zapraszany do współpracy przez najwybitniejszych, dziś niczym debiutant musi udać się na przesłuchanie.

Powrót może być równie dobrze zwycięstwem co klęską. Szczególnie gdy na wielkiego Feuerbacha (Piotr Fronczewski) w teatrze czeka arogancki, żujący gumę dyletant asystent reżysera (Grzegorz Damięcki). Tę przejmującą próbę ponownego zaistnienia nie tylko na scenie, ale i w życiu - czasem śmieszną, czasem ściskającą za serce - na długo zapamięta każdy, kto obejrzy spektakl "Ja, Feuerbach" w warszawskim Teatrze Ateneum.

Sztuka - niemal monodram - niemieckiego dra-matopisarza i reżysera Tankreda Dorsta zawsze była popisem najwybitniejszych aktorów. W1990 r. w tytulową postać wcielił się Tadeusz Łomnicki, tworząc jedną ze swoich najlepszych kreacji. Dziś roli tej podjął się jego godny następca Piotr Fronczewski. 

Głośny współczesny dramat Tankreda Dorsta to aktualna, przenikliwa opowieść o sztuce zaczynania od początku. Mówi również o istocie teatru oraz kapryśnej sławie, o ulotnej wartości sukcesu. Być może jest też kluczem do osiągnięcia spokoju ducha, jeśli dystans i szacunek do tego, co nam dane, przyjdzie odpowiednio wcześnie.



(-)
Dziennik Gazeta Prawna
1 marca 2013
Spektakle
Ja, Feuerbach