Jacek Fedorowicz i Bohdan Łazuka w podróży (nie)sentymentalnej

Starsi panowie dwaj składają wizytę w krakowskim Teatrze Nowym- Proxima. Dzieląc się piosenką i anegdotą, a także dając szansę międzypokoleniowej obsadzie.

Jeremi, dlaczego nie jesz groszku, nie lubisz? - spytała przy obiedzie Przyborę Maria Koterbska. Lubię, ale nie na tyle, aby go jeść - odparł bez zastanowienia mistrz. Już w tej błahej wymianie zdań kryje się cały urok i poczucie humoru Kabaretu Starszych Panów. Zjawiska, które nawet w epoce stand up'u zachowuje swój ponadczasowy wymiar. Bo wbrew "geriatrycznej" etykiecie, starsi panowie dwaj operowali dowcipem nośnym, żywiołowym i wielowymiarowym. Ich słynny dystans do świata, czasem krytykowany za umacnianie "naszej małej stabilizacji", był ważną deklaracją artystyczną. Czymś wbrew codziennej szarzyźnie i dziejowej zawierusze. O tym, że legenda Starszych Panów nie przemija, doskonale wiedzą wciąż liczni, często bardzo młodzi wyznawcy duetu. Pod Wawelem czeka ich miła niespodzianka.

Starsi Panowie i aktorzy- seniorzy

Spektakl, który zadebiutował na deskach Teatru Nowego- Proxima, nie jest bynajmniej typową gwiazdorską produkcją w hołdzie. Część piosenek pojawia się na telebimie, a część - w wykonaniu mało znanej obsady. Mało znanej, ale niezwykle w produkcję zaangażowanej. "Legenda Starszych Panów" to bowiem przedsięwzięcie z udziałem aktorów Sceny Moliere oraz ITAN. Obie formacje teatralne bazują na wielopokoleniowej obsadzie; od gimnazjalistów do seniorów. Wśród nich są m.in. osoby z upośledzeniami wzrokowymi. Kierujący i jedną i drugą sceną krakowski aktor Artur Dziurman zrealizował już z podopiecznymi takie projekty jak film "Marzenie" czy teatralna adaptacja Księgi Hioba. "Legenda Starszych Panów" to kolejny rozdział w tej artystycznej przygodzie.

Przedsięwzięciu patronują nazwiska równie znamienitych, co bohaterowie spektaklu. Do współpracy Dziurman zaprosił Jacka Fedorowicza i Bohdana Łazukę. Osoby przez pewien czas blisko związane z Kabaretem Starszych Panów, znające osobiście Jeremiego Przyborę i Jerzego Wasowskiego, znające słynny program od kulis. Stąd i specyficzna forma spektaklu będącego połączeniem recitalu z wieczorem wspomnień.

Mężczyzna urlopowy

Rolę gospodarza pełni Jacek Fedorowicz, w trakcie spektaklu przemycający coraz to bardziej smakowite anegdoty. Większość z nich jest oczywiście znana i z biografii duetu i z sensacyjnych publikacji typu listy Przybory do Osieckiej. Na szczęście Fedorowicz przedstawia je w sposób na tyle zabawny, iż nie sposób zaśmiać się raz jeszcze. Znany satyryk z łatwością nawiązuje kontakt z publicznością. Kulminacją jest autorskie wykonanie "hitu" "Mężczyzna urlopowy". Tego nie da się "odzobaczyć". Tym bardziej, iż Fedorowicz przypomina na telebimie także oryginalną, analogicznie rozweselającą wersję.

Opowieściom o początkach znajomości Przybory i Wasowskiego, radiowym Teatrzyku Eterek czy realizacji filmu "Upał" towarzyszą wspomniane występy obsady Sceny Molier oraz ITAN-u. To niezwykła szansa na zaistnienie aktorów, którzy na co dzień muszą zmagać się z rozmaitymi barierami. Choćby ze względu na wiekową dyskryminację.

Podróż niekoniecznie sentymentalną (bo pełną żywego humoru) wieńczy wejście Bohdana Łazuki. Aktor nie po raz pierwszy udowadnia, iż scena to jego naturalne środowisko. Wspomina okoliczności nagrywania słynnego "Przeklnę cię", jak i anegdoty zasłyszane od samego Adolfa Dymszy. Na luzie, ale z wielkim szacunkiem dla mistrzów. Bo Starszych Panów lubi się na tyle, aby ich słuchać.

Premiera spektaklu odbyła się 10 listopada na deskach Teatru Nowego- Proxima.



Łukasz Badula
www.kulturaonline.pl
16 listopada 2016