Jak nie dać się zwolnić

Pamiętacie zahukanego i zakompleksionego nieudacznika, z którego śmieją się wszyscy koledzy z pracy? To François Pignon, najnudniejszy księgowy świata. Ten oferma właśnie podsłuchał, że ma zostać zwolniony. Przerażony wizją niemożności płacenia alimentów byłej żonie, postanawia rzucić się z balkonu.

W ostatniej chwili odwodzi go od tego nowo zamieszkały obok sąsiad, który ma również pomysł na to, jak utrzymać stanowisko pracy Pignona. Mianowicie wystarczy rozpuścić w firmie plotkę, że Pignon jest... gejem, a poprawność polityczna nie pozwoli kadrom go tknąć. Pomocny sąsiad bierze w ten sposób osobisty odwet za to, że niegdyś zwolniono go właśnie z powodu jego homoseksualizmu. Czasy się zmieniły. Teraz podejrzenie rzucone na Pignona nie tylko uratuje jego sytuację zawodową, ale przyczyni się do sukcesów osobistych, o których biedny ciamajda nie śmiał nawet marzyć.

I znowu Francis Veber, francuski scenarzysta i reżyser filmów nominowanych do Cezarów i Oscarów, bierze się za obnażanie i rozbrajanie stereotypów oraz mechanizmów społecznych, w których wszyscy tkwimy. Traktuje je bezlitośnie, ale z ogromnym humorem i szacunkiem dla bohaterów tych perypetii. Mamy tu pełen przegląd codziennych i niecodziennych problemów – kontakty z dorastającymi dziećmi, z byłymi współmałżonkami, ambicyjki i pieniądze, lęk o utratę posady, niesnaski i przepychanki wśród kolegów, plotki i intrygi w wydaniu czysto męskim, czysto żeńskim oraz mieszanym, a także obraz szefostwa i sposobu zarządzania firmą. Wszystko prawdziwe, wszystko wyśmiane. Katharsis.

Genialny Tomasz Sapryk w roli tytułowego fajtłapy wzbudza szczerą sympatię i przechodzi niezwykłą przemianę – posądzony o bycie „ciotą" odnajduje się nie tylko w miejscu pracy, ale i w relacji z byłą żoną, i nade wszystko z nastoletnim synem. Staje się wreszcie pewnym siebie i własnej wartości mężczyzną. Albo Kopel, typowy szef wielkiej firmy: władczy, przystojny, arogancki i ujmujący, obecny i roztargniony jednocześnie. W tej roli Piotr Polk, wspaniały, przez trzy godziny doprowadzający publiczność do niepohamowanych wybuchów śmiechu, kiedy mówi łamaną polszczyzną po hiszpańsku wtrącając adekwatne – według niego – do sytuacji idiomy, typu „twarz do wiadra" zamiast „morda w kubeł". A Piotr Szwedes jest niezwykle zabawny jako Santini, gbur i prostak znany w firmie ze stosowania przemocy psychicznej i fizycznej wobec podwładnych i współpracowników. Oczywiście z „homofoba" okazuje się być krypto-homoseksualistą i zakochuje się Pignonie – scena romantycznej kolacji, w której obaj sobie nie radzą z narzuconymi przez plotkę rolami, to mistrzostwo aktorskiego kunsztu! Na ogromne brawa zasługują również panie, szczególnie Marta Walesiak i Katarzyna Kukuła, oraz Łukasz Chmielowski – jako zblazowany nastolatek wygląda dokładnie jak Jesse z „Breaking Bad".

A całą tę opowieść Veber umieścił w zakładzie zajmującym się produkcją wyrobów gumowych i kauczukowych, czyli dobitniej mówiąc, w fabryce prezerwatyw – żeby było śmieszniej. I jest.

Nie wiedziałam, że Wojciech Malajkat jest tak dobrym reżyserem. Znałam go głównie jako aktora i prezentera telewizyjnego. W latach 2009-2017 był dyrektorem artystycznym Teatru Syrena. Spektakl zrobiony jest niezwykle lekko i dowcipnie, a całość zilustrowano świetną muzyką – to wokalizy jakiegoś współczesnego zespołu swingującego a cappella. Scenografia też jest genialna: za pomocą balkonu, paru krzeseł i stołów oraz gry świateł przemieszczamy się płynnie pomiędzy biurem, restauracją, męską szatnią i domem. Stworzył ją Wojciech Stefaniak, absolwent warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych, który przez wiele lat pracował jako scenograf teatralny w Argentynie.

Ta sztuka Vebera jest prawdziwie zabawna i optymistyczna, doskonale wyreżyserowana i w doborowej obsadzie. Przedstawienie odbyło się przy pełnej sali. Nie mogę się nadziwić, że dyrekcja Teatru Syrena zdejmuje ją z afisza – byłam na „pożegnaniu z tytułem". Może jakąś petycję o wznowienie napiszemy?

Ja podpiszę na pewno.



Agnieszka Kledzik
Dziennik Teatralny Warszawa
5 lutego 2020
Spektakle
Plotka