Jasne barwy Rampy

Kiedy w roku 2003 został dyrektorem artystycznym Teatru Rampa w Warszawie, nie działo się tam nic szczególnie interesującego. Witold Olejarz ówczesny i obecny dyrektor naczelny Teatru nie miał wśród poprzedników Prochyry większego wsparcia w określeniu, a przede wszystkim, realizacji artystycznej wizji. Wraz z pojawieniem się nowego dyrektora artystycznego pojawił się również kierunek w jakim Rampa od tej chwili zaczęła podążać.

Pierwszą realizacją nowego dyrektora artystycznego, 23 września 2003 roku, była sztuka włoskiego noblisty w dziedzinie literatury Dario Fo „Siódme – mniej kradnij” we wspólnej reżyserii Jana Prochyry z Janem Szurmiejem. Było to dla Rampy całkowicie nowe otwarcie i mocne wejście w środowisko Targówka – prawobrzeżnej dzielnicy Warszawy.

Sztuka, choć pełna zabawnych sytuacji pobudzających do śmiechu, tak naprawdę jest niezwykle gorzka refleksyjna, czasami nawet przeraża trafnością obserwacji naszego życia społecznego, naszych nawyków i obyczajów. "Siódme - mniej kradnij" była niecodziennym i szczególnym wydarzeniem sezonu teatralnego. Z zębem i dowcipem napisana sztuka, mądre zabiegi dwóch doświadczonych, kreatywnych reżyserów, Jana Prochyry i Jana Szurmieja, Wyjątkowe brzmienie w teatrze  muzyki jazzmana Jana Jarczyka, coraz lepiej czującego teatr, oraz talent i wysiłek całego zespołu, włożony w pracę nad spektaklem, dają poczucie wydarzenia artystycznego dużej miary. To był bardzo odważny i mocny początek. Na realizację tej sztuki odważyła się do tej pory jedynie Olga Lipińska na deskach warszawskiego Teatru Komedia w 1979 roku. "Siódme - mniej kradnij" i owocna współpraca z Janem Szurmiejem zaowocowały oddaniem mu sezonu 2004/2005. W tym czasie w Rampie zrealizował spektakl muzyczny poświęcony Agnieszce Osieckiej pt. „Wielka woda”. To artystyczny wyraz hołdu dla naszej wielkiej poetki, autorki pięknych i lubianych piosenek. Szurmiej wydobył z tego spektaklu coś metafizycznego i dotykającego serca Poetki, człowieka wrażliwego i delikatnego, która pisała swoje wiersze i piosenki zawsze w samotności. To druga premiera zatrudnionego od kilku miesięcy w Teatrze na Targówku dyrektora artystycznego Jana Prochyry i druga udana.

Nowatorski jak na Rampę pomysł oddania sezonu teatralnego jednemu twórcy daje sposobność poznania zespołu i jego możliwości artystycznych. Artysta ma szansę ściślej z nim współpracować i wydobyć z aktorów więcej, niż jest to możliwe w czasie niezbyt długich przygotowań do jednej premiery. Zapewne między innymi dlatego niecodziennym sukcesem zakończyła się następna premiera Prochyry – wielka realizacja muzycznego dramatu Isaaka Bashewisa Singera „Sztukmistrz z Lublina” do którego muzykę napisał Zygmunt Konieczny a przepiękne songi bohaterka poprzedniej premiery – Agnieszka Osiecka. „Sztukmistrz z Lublina” to wyjątkowa pozycja na scenie tego teatru. Spektakl wyjątkowo się podobał - śmieszył, wzruszał, zmuszał do refleksji i szturmem wdarł się na szczyty popularności. Widzowie z całej Polski przyjeżdżali tłumnie na warszawski Targówek, aby przy nadkompletach publiczności obejrzeć to legendarne przedstawienie.

Ten szczególny sezon zaowocował także piękną realizacją warszawskiej baśni „Złota kaczka”z muzyką Piotra Rubika, librettem i tekstami piosenek Andrzeja Ozgi i Marcina Bartkowicza, w reżyserii Jana Szurmieja. Znakomity zespół realizatorów i nowoczesne podejście do realizacji dało w konsekwencji bardzo interesujący efekt artystyczny. Ale to właśnie Prochyra wpadł na pomysł, żeby była to legenda o złotej kaczce i ponieważ w repertuarze warszawskich teatrów nie ma niczego, co by mówiło o Warszawie, a zwłaszcza, by było skierowane do młodzieży namówił władze miasta do sfinansowania tego spektaklu.

W następnym sezonie artystycznym opiekę artystyczną Prochyra zaproponował jednej z najznakomitszych postaci polskiego teatru – autorowi sztuk, komiksów i filmów animowanych, reżyserowi teatralnemu, filmowemu i telewizyjnemu, autorowi książek w tym książek dla dzieci – Maciejowi Wojtyszce. Wojtyszko przygotował dwa wielkie przedstawienia:   
Pierwsze "Kandyd, czyli optymizm" wg Woltera, z muzyką Jerzego Derfla i "Nie uchodzi, nie uchodzi... czyli damy i huzary" z muzyką Jerzego Derfla. Oba przedstawienia to reżyserski majstersztyk. Oba też przysporzyły Teatrowi na Targówku wiele chwały w warszawskim świecie teatralnym oraz jeszcze więcej zwolenników przedstawień tego gatunku.

Pod koniec 2006 roku Jan Prochyra wymyślił coś zupełnie innego niż dotychczasowe produkcje Rampy. Zaproponował Pawłowi Aignerowi reżyserię niezwykłego, ale jednocześnie bardzo trudnego w realizacji spektaklu „Brat naszego Boga” według osławionego dramatu Karola Wojtyły. Aigner wspólnie z Prochyrą napisali scenariusz i zaprosili do współpracy wielkiego krakowskiego kompozytora - Zygmunta Koniecznego. Powstał nieomal monumentalny, poważny i niezwykle sugestywny spektakl o poświęceniu i o rezygnacji z możliwości uprawiania sztuki na rzecz dla spraw jeszcze ważniejszych.
Wielką rolę w spektaklu odegrała muzyka Zygmunta Koniecznego. Pieśni wykonuje trzydziestoosobowy chór składający się z wyłonionych w castingu śpiewających aktorów. Muzyka w tym przedstawieniu odegrała rolę równorzędną dramatowi, a Mieczysław Morański kreujący rolę Adama Chmielowskiego odnalazł paralelę z życiem, autora dramatun Karola Wojtyły, który dla posługi kapłańskiej porzucił aktorstwo i ukochany Teatr Rapsodyczny w Krakowie.

Spektakl „Klimakterium... i już” autorstwa Elżbiety Jodłowskiej w reżyserii Cezarego Domagały szturmem zdobył publiczność całej Warszawy. Na początku do Rampy zjeżdżali się miłośnicy teatru stolicy, ale kiedy rozniosła się wieść o jego zaletach widownię zapełniała już publiczność z całej Polski. Doszło do tego, że spektakl rozrósł się do trzech obsad i sam jeździł po miastach i miasteczkach całego kraju. Zaproszenie wtedy niezbyt znanej artystki Elżbiety Jodłowskiej do współpracy było strzałem w dziesiątkę. Tutaj ponad wszelką wątpliwość odegrało wielką rolę doświadczenie Prochyry, jego wzbudzające zaufanie podejście do artystów i „nos”, który niezwykle skutecznie przydawał się do podejmowania przedsięwzięć innych niż przeciętne.

Z tej samej przyczyny wiosną 2007 roku w musicalu Ernesta Brylla i Włodzimierza Korcza pt. „Jajokracja” w reż. Jana Szurmieja doszło do odkrycia niezwykle interesującej wokalistki Doroty Osińskiej. Teksty piosenek i muzyka stworzyły zarys scenicznego opowiadania o wielkim jaju, które staje się powodem sporów pomiędzy zwaśnionymi i zwalczającymi się wzajemnie obozami. Jajo "niespodzianka" zniesione przez nie wiadomo co, otrzymane w drodze "łaski", z którym trzeba nauczyć się żyć, rozumieć je i próbować przewidzieć jego losy. Oryginalny spektakl z wyłaniającą się na teatralno-estradowy świat młodą, subtelną, utalentowaną i dającą olbrzymie nadzieje na przyszłość Dorotą Osińską.

Na Dzień Dziecka w 2007 roku Rampa przygotowała premierę musicalu dla rodziny pt. "Tajemniczy ogród" w reż. Cezarego Domagały z muzyka Tomasza Bajerskiego. Domagała, specjalista od tego rodzaju teatru wyreżyserował spektakl według książki Francesa Hodgsona Burnetta o tym samym tytule, na podstawie której dokonał scenicznej adaptacji niezwykle pogodnej opowieści o radości, przyjaźni i wierze w możliwość realizacji marzeń. Spektakl mądry, sygnalizujący młodemu widzowi najpiękniejsze wartości jakie człowiek - nie tylko młody - powinien odkrywać i pielęgnować w sobie nie tylko od święta.

Komedię Paula Fuksa zrealizowaną na początku 2008 roku „Jak stać się żydowską matką w dziesięć praktycznych lekcji” wyreżyserował Jan Prochyra. „Na scenie rządzi "żydowska matka". Mimo sugestywnego określenia, narodowość głównej bohaterki nie ma tutaj najmniejszego znaczenia. Jest ona prowokacją, która ma wywołać w widzu poczucie, że tak naprawdę wszyscy - bez względu na pochodzenie - znamy prezentowaną nam historię z własnego doświadczenia, bo albo przeżyliśmy w dzieciństwie traumę nadgorliwej miłości rodzicielskiej, albo sami aplikujemy własnym pociechom ten typ toksycznej troskliwości.” Pisze na stronach Dziennika Teatralnego Adriana Cieciuch. I chociaż jest to komedia, to śmiech wywołany sytuacjami na scenie często nie jest śmiechem beztroskim, często jest śmiechem, któremu towarzyszy refleksja, a czasami nawet i łzy.

Kolejnym tytułem zrealizowanym w Teatrze Rampa są  "Oskary, Oskary... czyli piosenki ze statuetką" w reż. Jerzego Satanowskiego. W spektaklu było można zobaczyć i posłuchać piosenek oskarowych takich jak: Barbra Streisand, Celine Dion czy Elton John. Polskie przekłady napisali min. Andrzej Poniedzielski, Magda Czapińska, Agnieszka Osiecka i Antoni Marianowicz. W spektaklu wykonają je Dorota Osińska i Robert Kowalski, aktorzy znany z innych spektakli Rampy – „Jajokracja” oraz „Sztukmistrz z Lublina”.

9 kwietnia 2008 roku Jan Prochyra oddał do dyspozycji warszawskiej publiczności czwartą scenę Teatru Rampa. To niewielka przestrzeń usytuowana w piwnicach teatralnego budynku została niezwykle pomysłowo zaaranżowana i wykorzystana. Przeznaczona dla realizacji pozycji trudniejszych takich, które przeznaczone są dla widzów nieco bardziej wymagających zarówno intelektualnie jak i emocjonalnie. Uroczystość uświetniono premierą opartego na powieści Zofii Kossak spektaklu „Krucjata”, w którym występują wyłącznie dzieci. Jest to opowieść o trzynastowiecznej wyprawie pielgrzymów dziecięcych do Ziemi Świętej pokazanej jako przykład instrumentalnego traktowania dzieci zarówno w przeszłości jak i całkiem współcześnie. Powieść adaptował i wyreżyserował twórca coraz częściej pojawiający się w tym teatrze – Cezary Domagała.

W maju 2008 roku reżyserowi Januszowi Szydłowskiemu, specjaliście od przedstawień muzycznych, udało się z wielkim powodzeniem zrealizować na Małej Scenie „Perły kabaretu Mariana Hemara” - przedstawienie uosabiające najszlachetniejszą, zanikającą już w Polsce formę kabaretu literackiego w połączeniu z elementami rewii. „Artystyczna oprawa tego na chwilę wskrzeszonego kabaretu oddaje klimat, jakim nasiąknięte było ówczesne życie pełne galanterii i splendoru, wdzięku oraz dobrego wychowania, smaku i gustu. Spektakl porusza do głębi, rozśmiesza, pobudza do refleksji i jednocześnie bawi.” Pisze Marta Odziomek w Dzienniku Teatralnym.

Sezon 2008/2009 Rampa rozpoczyna interesująco i intrygująco spektaklem w reżyserii Cezarego Domagały „Awantura w piekle”. Musical utrzymany w lekkiej, żartobliwej, momentami groteskowej konwencji, przeznaczonym głównie - ale nie tylko - dla młodego widza. Mimo archaicznej powierzchowności Domagała zrobił spektakl mądry, z na wskroś współczesnym przesłaniem. Narkotyki, hazard czy alkohol to według niego zło, którego nie należy zwalczać jedynie zakazami i piętnowaniem. Wszystkim tym złym ludzkim nawykom i nałogom powinno się przeciwstawiać odmienne, pożyteczne cele jak inne, nieszkodliwe atrakcje, a przede wszystkim proponować ciekawe i pożyteczne zainteresowania i pasje.

W końcu 2008 roku pojawia się Grzegorz Warchoł z propozycją wystawienia na scenie Rampy dwuosobówki „Ósmy cud świata i zagłada”. Spektakl o miłości, zaufaniu, wierności, rozpadzie małżeńskich więzi, o refleksji i umiejętności godzenia się, pójścia na kompromis. Para interesujących aktorów Agnieszka „Fajka” Fajlhauer i Wojciech Wysocki grają w tym spektaklu tak, jakby sami uczestniczyli we wszystkim, co przyniosła im treść sztuki Muriel Robin i Pierre’a Palmade. Wydawałoby się, że spektakl jest adresowany wyłącznie do odbiorcy w tzw. średnim wieku i powyżej. Nic bardziej błędnego, okazuje się bowiem, że taka nieco uproszczona, potraktowana niezupełnie serio wersja rodzinnych konfliktów, najbardziej trafia właśnie do ludzi młodych, którzy albo są na początku drogi z partnerem, albo odbierają wszystko przez pryzmat doświadczeń swoich rodziców, których świadkami, najczęściej wbrew własnej woli, bywają.

Styczeń 2009 roku znów należy do Cezarego Domagały, który kolejną swoją premierę poświęcił najmłodszym widzom. Wraz z Tomaszem Bajerskim, autorem muzyki, zadaptował „Pinokia” Carla Goldoniego. „”Pinokio” w Teatrze Rampa jest musicalem dla całej rodziny. Dzieci doskonale czują się na widowni, śmieją się i bawią razem z bohaterami. Zapewne inaczej dorośli, a inaczej dzieci odczytują piękną plastycznie scenę w Teatrze Marionetek. Wszyscy zaś jednakowo dobrze się bawią przy piosenkach śpiewanych przez Dorotę Osińską – tytułowego Pinokia” - pisze w Dzienniku Teatralnym Marianna Lis.

W połowie października 2009 roku Jan Prochyra  ponownie zaprosił Grzegorza Warchoła, tym razem do wyreżyserowania sztuki Michaela Frayna „Sześć w jednej”. Prochyra był pierwszym polskim dyrektorem teatru, który dostrzegł komediowy talent tego autora. „Sześć w jednej” to sztuka napisana w 1998 roku, w oryginale składająca się z ośmiu miniatur. Warchoł zaadaptował sześć i stąd wziął się także polski tytuł. Do pracy nad spektaklem reżyser zaprosił niemal cały zespół aktorski, zaprawiony w komediowych bojach i dobrze czujący ten rodzaj humoru, dlatego nie dziwi fakt, że aktorzy trafnie odczytali charakter fraynowskiego humoru i gładko wpisali się w zamysł autora. Ciekawe jest i to, że „Sześć w jednej” nie jest farsą i w tym przypadku zawodzi większość sposobów i metod zwykle używanych przy realizacji spektakli tego gatunku. Występuje wiele cech humoru surrealistycznego, a nawet abstrakcyjnego. Wydaje się, że Grzegorz Warchoł lubi ten rodzaj pracy i precyzyjnie określił ramy interpretacyjne w jakich powinni poruszać się aktorzy. Tym spektaklem Rampa z powodzeniem „zaliczyła” kolejną pozycję, która z pewnością poważnie wzmocniła jeszcze jakość jej repertuaru.

Z początkiem grudnia teatr zafundował swojej publiczności perełkę w postaci spektaklu w reżyserii Żanny Gierasimowej – Rosjanki mieszkającej w Polsce - aktorki i reżyserki - „Jaskólka”. Spektakl jest oparty na opowiadaniu Iwana Turgieniewa „Żywa relikwia”, który z łatwością można przenieść w klimat i realia polskiej wsi. Główna postać Lukieria kreowana przez Brygidę Turowską-Szymczak, to połączenie duchowości i materii, realizmu i mistycyzmu. Turowska-Szymczak wywiązała się ze swojego zadania w sposób chyba najwłaściwszy ponieważ potrafiła wszystkie te elementy połączyć w piękną i ową pięknością ujmującą całość. „Jaskółka” należy do tych przedstawień, które wymagają od widza pełnego skupienia i natężenia własnej wrażliwości, bo wtedy istnieje duża szansa, że odbierze subtelność i wyrafinowaną poetykę zaoferowaną przez aktorów spektaklu. Wieczór spędzony na tym przedstawieniu daje niezwykle rzadko spotykane uczucie uczestniczenia w czymś wyjątkowym i pięknym, w czymś subtelnym im ulotnym. To także ryzykowny pomysł Jana Prochyry. Trzeba jednak przyznać, że efekt przechodzi zwykłe oczekiwania widzów. Opuszczają oni teatr w szczególnym nastroju i świadomości, że przeżyli coś, co nieczęsto zdarza się przeżyć nawet w teatrze.

W kwietniu 2010 roku Rampa wystawia spektakl muzyczny Andrzeja Trzosa „Babskie party” w adaptacji i reżyserii Zdzisława Wardejna. W tym prapremierowym przedstawieniu wystapiły Małgorzata Dudek-Kozera, Joanna Górniak, Katarzyna Kozak, Brygida Turowska-Szymczak oraz Julian Mere i Michał Maciejewski. Spektakl opowiada historie czterech emigrantek z Polski, które na skutek różnych kolei losu znalazły się na suto zakrapianym alkoholem przyjęciu w Chicago. Rozluźnione dobrą atmosferą i drinkami opowiadają o swoich sukcesach i porażkach, swoich szczęśliwych i mniej szczęśliwych związkach z mężczyznami, o pieniądzach i o seksie nie wiedząc o tym, że ich zwierzenia są przedmiotem wykorzystania przez gospodynię w pisanej przez nią książce o emigrantkach. Trochę w tym spektaklu patosu, trochę pretensjonalności, odrobina sarkazmu ale przede wszystkim autor i realizatorzy zawarli w nim sporo życiowej prawdy, o której zazwyczaj niezbyt chętnie opowiada się dalszym czy bliższym znajomym. Niezbyt wesoły to spektakl ale pokazanie w teatrze takiej rzeczywistości ma także swoje uzasadnienie.

Nowy sezon 2010/2011 w Teatrze na Targówku przyniósł wielki przełom w organizacji teatru, jego zasięgu i wniósł znaczący akcent międzynarodowy. W końcu września 2010 roku po długich staraniach i zabiegach zarówno u polskich władz jak i w Teatrze Narodowym w Mińsku, a także w Ministerstwie Kultury Białorusi mogła odbyć się długo oczekiwana premiera farso-wodewilu napisanego przez Wincentego Dunina-Marcinkiewicza pt. „Pińska Szlachta”. Jest to znakomita farsa obyczajowa, satyra na XIX wieczną szlachecką społeczność, przywołująca skojarzenia z twórczością komediową Aleksandra Fredry. Białoruski reżyser zaproszony do realizacji przedstawienia Mikałaj Pinihin wykorzystał potencjał powstały na styku kultury białoruskiej i polskiej. Sparodiował zarówno szlachtę jak i ówczesne mechanizmy władzy, stworzył rodzaj pamfletu o pieniactwie, awanturnictwie, pazerności, zaślepieniu, głupocie czy wykorzystywaniu stanowisk do pomnażania majątków. Wszystko to okraszone znakomitym aktorstwem całego zespołu Rampy oraz gościnnie odtwarzającego główną, porywającą rolę Wiktara Manajeu z Mńska - niezwykle energetyczną i prawdziwą postać podstępnego i bezwzględnego carskiego urzędnika – budzi w widzach niekłamany zachwyt. W dekoracjach zaprojektowanych przez Volhę Mackiewicz z muzyką Andrieja Zubrycza „Pińską szlachtę” ogląda się z uczuciem i namiętnością, z wesołością i pewną dozą refleksji, oraz nieomal obyczajowo-etnograficzną ciekawością.

To także hołd oddany Wincentemu Duninowi-Marcinkiewiczowi - zapomnianemu autorowi i kontestatorowi naszej wschodniej przeszłości, a także artystyczne otwarcie pewnej nieznanej powszechnie karty polsko-białoruskiej obyczajowości i kultury.

Jest to także kierunek, w którym – jak się wydaje - Teatr na Targówku będzie w najbliższej przyszłości zmierzał. Tak spektakularne otwarcie się na niezwykle trudny do współpracy kraj, umiejętność pokonywania trudnych do pokonania barier merytorycznych, finansowych i dyplomatycznych, wytrwałość i konsekwencja jak widać mogą spowodować, że to, co wydawałoby się niemożliwe potrafi stać się faktem i przyczyniać do stałego wzrostu poziomu artystycznego.

Jan Prochyra ma niezwykle życzliwy stosunek do artystycznego świata, ze szczególnym uwzględnieniem miejsca w którym pracuje. Bez najmniejszej przesady można stwierdzić, że przez swoją dotychczasową działalność zmienił artystyczne oblicze Rampy w sposób niespotykany w jej dotychczasowej historii. Jak się wyraził niegdyś współpracujący z Rampą reżyser wielu znakomitych przedstawień Jan Szurmiej – Jan Prochyra zdjął pewne odium z tego teatru. Na Targówek zaczęli zjeżdżać widzowie z całej Warszawy i spoza niej. Frekwencja na spektaklach sięgała 100% a czasami nawet więcej. Znakomite premiery, dobrze dobrany i oddany zespół aktorski, przemyślany repertuar nie tylko tradycyjny ale całkiem nowoczesny, otwarcie się na nowe spojrzenie na teatr dramatyczny i muzyczny spowodowało, że Rampa w świecie teatralnym zaczęła być postrzegana jako jeden z prężniej rozwijającej się teatrów w Polsce. Nowe przedstawienia stawały się wydarzeniami. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że Teatr na Targówku zaczął stawać się modny.

Niedawno rozpoczęły się pierwsze próby naszej najbardziej znanej sztuki Aleksandra Fredry „Zemsta”. Prawdopodobnie premiera odbędzie się z udziałem aktorów białoruskich. Z niecierpliwością teatromani ostrzą sobie zęby na kolejną wielką realizację tego polskiego komediowego arcydramatu.
 
Obserwując z daleka to, co dzieje się w tym kiedyś niemal zapomnianym teatrze za Wisłą można mieć nadzieję, że przyszłość Rampy mieni się w jasnych barwach. Jak dotąd – jej dyrektor artystyczny Jan Prochyra jest artystycznie niezawodny. Pomysły repertuarowe, dobór i kondycja zespołu artystycznego są trafione i dają zwolennikom tego teatru wiele satysfakcji i radości z obejrzanych przedstawień. Należy chyba jedynie nie przeszkadzać i życzyć Teatrowi i zespołowi Teatru oraz wszystkim zwolennikom, pomyślności na dziś, żeby jego rozwój szedł dalej tak prężnie i z takim znakomitym efektem artystycznym jak to robi do dzisiejszego dnia.



Ryszard Klimczak
Dziennik Teatralny
30 czerwca 2011
Portrety
Jan Prochyra