Jęki

Słychać, że Paweł Demirski pisze scenariusze kolejnych seriali, a pandemia przesunęła jego debiut reżyserski.

Jako dramaturg jest wciąż obecny - w warszawskim Teatrze Polskim na premierę czeka spektakl inspirowany postacią Magdy Gessler - ale transmitowana z krakowskiego Starego Teatru premiera „Jeńczyny" każe zauważyć zmianę. Demirski, oraz Strzępka, do tego stopnia odchodzą tu od stylu, który uczynił ich teatr mocnym, oryginalnym, skłaniającym do dyskusji i wyczekiwanym, że właściwie można by nie zauważyć, że to ich przedstawienie.

Porywająca „fraza Demirskiego" jest tu obecna w śladowych ilościach, podobnie jak rozpacz i desperacja, po mistrzowsku łączone z czarnym humorem. Nie ma też tempa, temperatury, zaskoczeń. Co zostało?

Sennie się snująca, trzyipółgodzinna, rozpisana na kilkunastu bohaterów, pełna racji relacja z frustracji seksualnej madein Poland. Z oczywistymi aluzjami do polityki i takimi cytatami z seriali i filmów. Z matką księdza, która chce orgazmu „zamiast zostawić to dla wnuków", z prezydentem. który woli narty niż seks z żoną, z rujnującymi efektami wizji kobiecości szerzonej na lekcjach religii i oglądania bawarskiego porno w nastolęctwie, z patriotycznym porno „Jak wydymałem Polskę Ludową", z konserwatywnym wychowaniem i konserwatywnymi swingersami w saunie.

„Jeńczyna" tytuł wzięła od jeńca i określeń mięsa, ma wyrażać ból z powodu braku języka do rozmowy o seksie. I ten ból z widzem zostaje na długo.



Aneta Kyzioł
Polityka
21 stycznia 2021
Spektakle
Jeńczyna
Portrety
Monika Strzępka