Józef K. wtłoczony w system
"Proces" Teatru Hothaus padł ofiarą własnej konwencji - próba stworzenia efektownego świata pozbawia go głębszego interpretacyjnego wymiaruReżyser, Wojciech Terechowicz, pokazuje człowieka wtłoczonego w system – absurdalny, niesprawiedliwy i biurokratyczny, który dehumanizuje jednostkę. W tak rozumianej opowieści gubi się jednak paraboliczny wydźwięk utworu Kafki. Józef K. miota się po scenie, spotyka z kolejnymi postaciami, które sterują nim jak marionetką. Spektakl to streszczenie wszystkich najważniejszych wątków przypowieści. Nie wszystkie elementy tego fabularnego skrótu są jednak niezbędne – to, co w Kafkowskim palimpseście ma moc znaczeń, interpretacyjnie ginie na scenie.
Teatr Hothaus postawił na wizualną stronę przedstawienia. Niewielka scena, z dużą ilością rekwizytów, oświetlana delikatnym światłem oddaje atmosferę mroku, duszności i osaczenia. Ciekawym rozwiązaniem było wprowadzenie szeregu postaci, które w jednolicie czarnych strojach tworzą niemy i anonimowy tłum. Bez właściwości i twarzy – te bowiem są także zakryte – wprowadzają niepokój, prześladują bohatera, przemieszczają się wraz z nim z miejsca na miejsce. Raz stanowią rzeszę innych oskarżonych, raz kształtem przypominają chór, który akcję komentuje jękami i gestami. Intrygującemu pomysłu zabrakło jednak nieco konsekwencji – funkcja tego inscenizacyjnego zabiegu szybko popada w rutynę. Podobnie jak rzeźb, które ustawione na środku sceny, nie wnosiły żadnego dodatkowego kontekstu, poza wizualnym. Ich sens nieco tylko rozjaśnił się w finale, kiedy to Józef K. został wtłoczony w odlew jednej z nich.
„Proces” za bardzo stara się być przedstawieniem efektownym. Ożywione tekturowe sprzęty, niezidentyfikowane postaci, szczelnie wypełniona plastycznymi dodatkami scena to elementy, które sprawiają, że spektakl ogląda się z przyjemnością, jednak nie poszerzają w żaden sposób jego interpretacyjnej wymowy. Nie sposób jednak odmówić przedstawieniu kafkowskiego nastroju, próby budowania świata intrygującego i ciekawego wizualnie. Sprawdza się także postawienie bohatera w wyrazistej kontrze wobec reszty scenicznego świata. Odmienny strój podkreśla jego wyobcowanie i zagubienie. Kilka ciekawych interpretacyjnych tropów to jednak za mało, by w walce z klasyką wyjść obronną ręką.
Magdalena Urbańska
Dziennik Teatralny Kraków
20 grudnia 2011