Kanapa to stan umysłu
Czy możliwy jest teatr na dwudziestu metrach kwadratowych? Czy ma jakieś szanse powodzenia nieco parodystyczny „Couch Coaching" prowadzony z fotela, podczas gdy na tytułowej kanapie siedzą widzowie? Czy monodram może przyjąć formy dialogowe? Hubert Bronicki udowodnił, że tak. A nawet – używając zabarwionej politycznie parafrazy – trzy razy tak.Rozpocznijmy jednak od krótkiej definicji. Teatr to w potocznym ujęciu rodzaj sztuki widowiskowej, w której aktor lub grupa aktorów na żywo przedstawia sztukę dla zorganizowanej publiczności. Jak nietrudno zauważyć, nie ma w tym sposobie definiowania ani słowa o kurtynie, lożach balkonowych, pozłacanym żyrandolu, czy (broń Boże) budce suflera. Scena nie musi mieć dwustu metrów kwadratowych, a wejście na salę może odbywać się bez asysty biletera. Co więcej, publiczność nie musi ulec presji dress-code'u, nie jest też zmuszona do mniej lub bardziej pasywnej recepcji, przerwanej dopiero na koniec spektaklu aplauzem, względnie jakąś formą manifestowania niezadowolenia.
„Couch Coaching", eksperymentalna forma teatralna, której stronę dramaturgiczną stworzyła Ewa Kubiak, a oprawę muzyczną wykreował Furtek, to pewien rodzaj parodystycznej gry z konwencją, teatralny happening, tylko pozornie wtłoczony w ramy gatunkowe monologowego wykładu. Jego aktualność formalna i treściowa nie ulega najmniejszej wątpliwości: w epoce niekończących się konsultacji, meetingów, spotkań czy coachingów właśnie, przestajemy zauważać absurdalność tych sposobów interaktywnego wpływania na audytorium. Wspomniane formy modelowania sytuacji komunikacyjnych to niewątpliwie również pokłosie wszechpanującej nam komercjalizacji.
Hubert Bronicki w „impro / show" zaprezentowanym 13 grudnia br. w koszutkowskim „Odeonie" (Katowice, ul. Iłłakowiczówny 9), nie próbował jednak wykreować parodii w ścisłym tego słowa znaczeniu, naśmiewając się z pracowników urzędów, banków czy korporacji. Co więcej, nie podjął nawet – pewnie z góry skazanej na niepowodzenie – próby nachalnego przekonywania, uświadamiania, czy dydaktycznie umotywowanego napominania publiczności. Osią przedstawienia są bowiem bezpretensjonalne rozważania młodego mężczyzny, nakłonionego przez wybrankę swego serca do zawarcia małżeństwa. Świeżo upieczona głowa rodziny nie oddaje się jednak refleksji nad doniosłością instytucji małżeństwa, ale – dla odwrócenia uwagi swojej i widzów – nad istotą i funkcjonalnością popularnego mebla, jakim jest kanapa.
W toku akcji dramatycznej miejsce to poddane zostaje dogłębnym analizom. Na kanapie – jak wynika z narracji „Couch Coachingu" – można bowiem spać, odpoczywać, leniuchować, wylegiwać się, można oddawać się rozmyślaniom, na kanapie, jak wykrzykuje aktor: „można zostać prezydentem!". Niezwykłość rzeczywistości scenicznej przedstawionej jednoosobowo przez Bronickiego polega jednak na tym, że pojawiają się w niej formy dialogowe: sparodiowany zostaje głos zrzędliwej narzeczonej, urzędnika urzędu stanu cywilnego, w końcu głos ojca, wcielającego się w rolę autorytarnego mentora. Solista gra jednak nie tylko głosem, lecz całym ciałem, zmienia pozycje i ułożenia na wyimaginowanej sofie, imituje dźwięki powstające podczas snu, wchodzi też w interakcję z publicznością, zadając pozornie tylko łatwe pytanie: „A co można robić na kanapie"? I tutaj winny jestem wyjaśnienia: spektakl nie jest efekciarski, nie operuje tanim blichtrem czy nachalną erotyzacją. A przecież – wracając do cech dystynktywnych kanapy czy łóżka – nic tak nie intryguje, jak czynności wykonywane na nich, które z rozmyślaniem, snem czy odpoczynkiem nie mają wiele wspólnego. Tandem Kubiak/Bronicki nie poszedł jednak w swojej kreacji w kierunku soft-pornograficznych efektów werbalnych czy wizualnych. Dwudziestominutowy monolog nie jest adresowany do publiczności 18+, co więcej, prezentowany jest z użyciem retoryki zrozumiałej dla nastolatków, a sama prezentacja w „Odeonie" odbyła się przy udziale widzów najmłodszych.
Czego jednak zabrakło podczas „Couch Coachingu"? Otóż w moim przekonaniu – nawet, jeżeli zabrzmi to paradoksalnie – w tym przedstawieniu zwyczajnie brakuje dalszej części przedstawienia. Tekst jest niezwykle błyskotliwy, refleksyjny, w dużej mierze zabawny, równolegle rozwijają się w nim ciekawe wątki fabularne. Dwadzieścia minut to jednakże za mało, żeby „przeszkolić" widzów dogłębnie i do końca. Taki stan rzeczy pozostawiać może niewątpliwie pewien niedosyt. Podczas prezentacji w „Odeonie" publiczność wydawała się potwierdzać ten fakt niemą reakcją, która zwerbalizowana zabrzmiałaby pewnie: „chcemy więcej!". Dyskusyjne jest oczywiście, czy improwizowany show faktycznie trwał tylko dwadzieścia minut, gdyż po części oficjalnej „szkolenia" rozpoczęła się spontaniczna dyskusja na temat „co by było gdyby" i „co można zmienić / co jeszcze chcielibyście usłyszeć". Nie sposób oprzeć się przy tym wrażeniu, że tak wtrącony appendix miał wymiar praktyczny, wpisując się w swoistą konwencję consultingową, która – miejmy nadzieję – doprowadzi w przyszłości do powstania większej formy dramatycznej. Z drugiej strony, czy po szkoleniach (lub jak kto woli coachingach) nie pojawia się zwyczajowo charakterystyczne: „Czy są pytania?". Rozszerzając nieco powyższą myśl, przyglądając się uważnie strukturze przedstawienia można dojść do wniosku, że w gruncie rzeczy nie skończyło się ono w momencie oklasków, lecz trwało nadal podczas nieskrępowanych dyskusji, prowadzonych pomiędzy publicznością a autorką dramaturgii i solistycznie występującym aktorem.
Nieodłączną częścią recenzji – na co należy zwrócić uwagę w ostatnich akordach niniejszego tekstu – są niewątpliwie sądy wartościujące, względnie ewentualna rekomendacja sztuki. I tutaj sprawy się komplikują: choć moja ocena przedstawienia jest jednoznacznie pozytywna, spektaklu polecić się nie da, gdyż został on przeprowadzony w ramach tzw. „napadu teatralnego" i nie jest częścią programu którejś z kameralnych scen. Nie pozostaje więc nic innego, jak uzbroić się w cierpliwość, śledząc program teatrów instytucjonalnych, wyglądając „Couch Coachingu" na afiszu któregoś z nich. Osobiście przeprowadzenie kolejnego „szkolenia" – i to w skali zdecydowanie bardziej masowej – gorąco popieram.
„„Couch Coaching", czyli „stand up / impro / show" w wykonaniu Huberta Bronickiego z Teatru Rawa w lokalu na kulturę „Odeon" na katowickiej Koszutce.
Tobiasz Janikowski
Uniwersytet Pedagogiczny w Krakowie
30 grudnia 2019