Kandydaci, pretendenci, adoratorzy

Bajek o królewnie i jej rycerzu w różnych konfiguracjach – liczby postaci ale też i perypetii bohaterów, powstało bardzo dużo. Można by pomyśleć, że ciężko stworzyć, czy choćby odnaleźć coś subtelnie różniącego się od sztampowej historii pod tytułem „Królewna w opałach! Kto żyw, niech ratuje damę!"

A jednak! Oprócz tego, że można znaleźć – odkryć (w tym wypadku, to słowo nie jest użyte na wyrost), to jeszcze widz zostanie zaskoczony i wprowadzony w bardzo pozytywny stan ducha. Tak właśnie działa na odbiorców świat księżniczki Pięknotki (Ewa Lubacz) i rycerza o zagadkowej godności – Pryszczycerz (Michał Olszewski).

Miłościwie panujący Król i Królowa (Małgorzata Sielska), Błazen (Zdzisław Reczyński), Zbójnik – Psójnik (Andrzej Matysiak), czy Wiedzmiła (Beata Orłowska), to tylko niektórzy z napotkanych w tym królestwie mieszkańców. Jednak jedno jest pewne, wszyscy to osobliwości. Barwność tych indywidualności, a także skrajne niekiedy charaktery to tykająca bomba emocji i ferii barw, których tak mnóstwo w tym spektaklu.

Całe przedstawienie to przemieszczające się, wielofunkcyjne rekwizyty, takie jak wieża królewska, czy fasada zamku na kółkach. Jednak to nie wszystko, na scenie można zobaczyć także „dymiące laboratorium" czarownicy Wiedźmiły, okrągły stół królewski, który wygląda jak ogromny zakręcony lizak o smaku truskawkowo - waniliowy, a także wyłaniającą się ze środka sceny – zawieszoną na dwóch ogromnych łańcuchach rowerowych, kołyskę Psujątka (Andrzej Matysiak, głos Agata Sobota), czyli dzieciątka Zbójnika – Psójnika.

Scenografię do opowieści „O Pryszczycerzu i królewnie Pięknotce" stworzyła Małgorzata Gałaś – Prokopf. W całym spektaklu zostało zgromadzonych bardzo dużo elementów, które mogły się wydawać ryzykowne. Element niebezpieczeństwa tkwił w ilości składowych - która mogła zagarnąć całe przedstawienie i tym samym nie obronić się, nie tylko jako całość, ale również indywidualnie.

Równie niekonwencjonalne, jak same elementy scenografii, były kostiumy aktorów. Jednak niekonwencjonalność nie zawierała się w poszczególnych elementach strojów – gdyż te były, można powiedzieć, oczywiste, ale w całości - ich skomponowaniu i dodatkach. Sami aktorzy byli wyposażeni w pacynki, które były przede wszystkim wykonane na bardzo dobrym poziomie, współgrały także z całą scenografią. Sami aktorzy świetnie poradzili sobie z ożywieniem swoich towarzyszy gry.

Mogłoby wydawać się, iż półtorej godziny to za długo, zarówno dla małych odbiorców, jak i samej historii – która miała zadatki na to aby się dłużyć. Miała, ponieważ absolutnie do tego nie doszło. Spektakl był bardzo żywy, ciekawy, zaskakujący. Dodatkowo, sam tekst nie stał się mdłą historią, ale bajką nienachalnie współczesną – choć kierowaną do małych odbiorców zatopionych w aktualnej rzeczywistości. A jeżeli ktoś nie lubi historii- z królewną i rycerzem w tle i na pierwszym planie, to winien wybrać się na ten spektakl choćby ze względu na niesamowitą scenografię, która rozszerza źrenice nie tylko dzieciom.

...bo jak bajki, to nie tylko dla dzieci, drodzy Piękniewicze!

 



Katarzyna Prędotka
Dziennik Teatralny Kielce
2 czerwca 2014