Kapitalne "Satanorium"
Zastanawiając się na przykładzie sopockiego "Satanorium" nad tym, jak w formule piosenki aktorskiej osiągnąć najwyższy poziom, łatwo dojść do przekonania, że wystarczy kilkoro świetnych solistów i równie dobry zespół instrumentalny. Ale to niepełna odpowiedź - potrzeba jeszcze reżysera tej miary, co Jerzy Satanowski.Pomysł i formuła "Satanorium" nie jest nowa. Pierwszy raz z piosenkami z muzyką Jerzego Satanowskiego w takim kształcie i pod taką nazwą (choć w innym zestawie solistów) zetknąć się można było w 2002 roku podczas uroczystej Gali 23. Przeglądu Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu. Zarówno układ sceniczny, jak i motyw podróży i wędrowania (także po krainie polskiej piosenki poetyckiej), nie uległ zmianie. Zmieniał się za to zespół śpiewaków i grających na żywo muzyków, artyści występowali w plenerze (np. w 2008 roku w Elblągu, czy też w sierpniu tego roku w obecnym składzie w Gliwicach), reżyser zmieniał aranżacje, proponował tym samym wykonawcom inne teksty, choć kilka z nich ("Sanatorium", czy "Recepta") należało do stałych punktów programu.
Spektakl, jaki można podziwiać w Sopocie na scenie Teatru Atelier, jest właściwie sumą dotychczasowych doświadczeń Satanowskiego z kompozycjami Osieckiej, Kofty, Stachury i innych. W "Satanorium" anno Domini 2012 nie znajdziemy żadnego niepotrzebnego czy fałszywego tonu. Od poważnych nastrojowych kompozycji, jak "Czantoria" w świetnym wykonaniu Joanny Lewandowskiej-Zbudniewek, artyści gładko przechodzą do piosenek zupełnie innego typu, jak satyryczne, rubaszne bajki autorstwa Andrzeja Waligórskiego ("Marysia sierotka", "Królewna Śnieżka", "Czerwony Kapturek" czy "Jaś i Małgosia") w brawurowym wykonaniu Magdaleny Piotrowskiej i Arkadiusza Brykalskiego.
Każdy z artystów wnosi na scenę nową jakość. Czy to śpiewający pełnym pasji głosem Mirosław Czyżykiewicz (m.in. "Życie to jest teatr"), czy wyjątkowo uzdolniona wokalnie Justyna Szafran ("Złote myśli kobiety", "Tancbuda i saksofon"), Jan Janga Tomaszewski (ciekawa, zbliżona do wykonania Marka Gałązki wersja "Nie rozdziobią nas kruki") czy Dorota Osińska. Niekwestionowaną gwiazdą sceny jest jednak Stanisława Celińska, wykonująca najlepszą w moim odczuciu kompozycję wieczoru - "Kloryndę". Zresztą, "Satanorium" to popis piosenki aktorskiej w najlepszym gatunku, odważnej (interpretacje bajek Waligórskiego), trafionej w punkt ("Salto" i "Insekty" w wykonaniu Arkadiusza Brykalskiego), czy też zespołowej (wspomniane "Sanatorium", "Recepta").
Oprócz ósemki wokalistów, niezwykle ważną rolę w tym sukcesie odgrywają muzycy, których publiczność Teatru Atelier zdążyła już poznać podczas niedawnych recitali konkursu "Pamiętajmy o Osieckiej". Zespół instrumentalny w składzie Jacek Kita (instrumenty klawiszowe) Krzysztof Łochowicz (gitary), Wiesław Wysocki z synem (saksofony), Sebastian Wypych (kontrabas) oraz Jakub Szydło (perkusja) ma bardzo duży wkład w sukces spektaklu.
Muzycznym "Satanorium" Jerzy Satanowski świętuje 40-lecie pracy artystycznej. Ponieważ reżyser i kompozytor w jednym ma w zwyczaju tworzyć podobne spektakle przy okazji kolejnych swoich jubileuszy, warto życzyć mu ich jak najwięcej. Bowiem tej klasy recitale zdarzają się bardzo rzadko.
Łukasz Rudziński
www.trojmiasto.pl
18 sierpnia 2012