Klasa zamiast kasy
Podsumowujemy zakończony właśnie jubileuszowy PPA. To był spójny festiwal na wysokim poziomie.30. Przegląd Piosenki Aktorskiej zapamiętamy jako wydarzenie, podczas którego, zamiast doskonale wszystkim znanych, czasem mających lata świetności za sobą, gwiazd, pojawili się artyści, których rzadziej można usłyszeć w mediach, ale swoimi występami hipnotyzują krytykę i publiczność.
Dobrze, że festiwalowy bud-żet był zbyt niski, by opłacić gaże Charles\'a Aznavoura i Lizy Minelli. Dzięki temu wrocławska publiczność poznała znakomitą irlandzką wokalistkę Camille O\'Sullivan, awangardową skrzypaczkę Ivę Bittovą i po raz drugi zobaczyła nieprzewidywalne brytyjskie trio Tiger Lillies. Słabych punktów impreza miała niewiele. Zawiodła nieco wtórna i przegadana "Muszka owocówka" Christopha Marthalera.
Nieudany okazał się też premierowy projekt Cezarego Studniaka i Leszka Możdżera "Takotojestitako", enigmatyczny w wymowie i wbrew zamierzeniom twórców mało zabawny. Nie zachwycili też laureaci Konkursu Aktorskiej Interpretacji Piosenki, wśród których zabrakło powalającej na kolana indywidualności. Trzy wpadki to jednak niewiele, biorąc pod uwagę fakt, że na przeglądzie w ciągu dziesięciu dni wystąpiło kilkuset artystów. Ale po kolei.
Odkryciem przeglądu okazała się wypatrzona przez szefa festiwalu Konrada Imielę na festiwalu teatralnym w Edynburgu, Camille O\'Sullivan. Czerpiąca z tradycji burleski, kabaretu i dokonań Waitsa czy Brela Irlandka, na scenie była pełna emocji: szalona, smutna i zabawna. Iva Bittova wraz z zespołem Bang On a Can uwiodła wrocławską publiczność dźwiękiem skrzypiec i swoim głosem, wykonując m.in. kompozycje Julie Wolfe "Big Beautiful Dark and Scary" i Louisa Andriessena "Workers Union".
Natomiast trójka zawadiaków z Tiger Lillies dała świetny i nieprzewidywalny w swej obrzydliwości show w rytmie ska i folk-punku z rzucaniem kupą w publiczność i aluzjami do kabaretu i perwersyjnego seksu w roli głównej. Tyle zagraniczni goście.
Owacjami na stojąco zakończył się premierowy recital Katarzyny Groniec "Listy Julii" z piosenkami Elvisa Costello z płyty "The Juliet Letters" w aranżacji zespołu pod kierownictwem wrocławianina Łukasza Damrycha. Groniec wiarygodna była w każdym wcieleniu, zarówno jako diablica, jak i grzeczna dziewczynka. Warto też pochwalić świetną, choć ascetyczną scenografię.
Rozbawił finałowy spektakl Przeglądu Piosenki Aktorskiej "Jak oni słuchają?". Wydawać by się mogło, że koncert, podczas którego więcej na scenie zrobił słuchający "Pamiętajcie o ogrodach" pies Jasper od aktora Jana Peszka, okaże się klapą. Parodia reality show w stylu akademii z lat 80. z Grzegorzem Halamą w roli konferansjera i znakomitymi aktorami, którzy słuchali szlagierów PPA z poprzednich lat, była jednak dużym sukcesem.
Także dobra, choć bardziej przewidywalna okazała się gala "Gra szklanych paciorków", inspirowana najsłynniejszymi monologami ze światowej literatury. Do tego dodać należy solidny, jubileuszowy recital Edyty Geppert i świetny koncert Krystyny Jandy.
I można spokojnie powiedzieć, że za nami festiwal pełen ciekawych artystycznych zdarzeń. Bez gwiazd światowego formatu, ale z wielką klasą.
Marta Wróbel, JUKO, KAK, KH
POLSKA Gazeta Wrocławska
1 kwietnia 2009