Klasyka to my

Na XXXVI Opolskich Konfrontacjach Teatralnych "Klasyka Polska" zaprezentowano sześć przedstawień konkursowych, natomiast wybór plakatów teatralnych z kolekcji Krzysztofa Dydo mogliśmy podziwiać w ramach imprezy towarzyszącej. Choć tegoroczna edycja Festiwalu była skromna pod względem ilości zaprezentowanych przedstawień, ich poziom był wysoki. Spektaklem pokazanym ostatniego dnia Festiwalu było przedstawienie w reżyserii Mikołaja Grabowskiego "O północy przybyłem do Widawy, czyli Opis obyczajów III" warszawskiego Teatru IMKA.

Ostatni z zaprezentowanych spektakli dostarczył widzom sporej dawki uśmiechu i rozrywki na wysokim poziomie. Przedstawienie powstało na podstawie tekstów ks. Jędrzeja Kitowicza, Henryka Rzewuskiego i cudzoziemców odwiedzających Polskę w czasach Stanisława Augusta, a więc utworów pisanych około 250 lat temu. Panowanie ostatniego króla zapamiętaliśmy jako okres rozkwitu kultury i sztuki (to czas, kiedy ukształtowała się polska scena narodowa, czyli powstał instytucjonalny polski teatr) i upadku naszego kraju, przypieczętowanego rozbiorami. Aktualność, celność, z jaką utwory będące tkanką przestawienia obnażają nasze narodowe skłonności i przywary jest niezwykła, podobnie jak niezwykła jest lekkość, z jaką aktorzy podają tekst, wchodząc w nieustanną interakcję z widzem. Nie mam tu na myśli wyłącznie momentu, kiedy schodzą ze sceny idąc w tłum by poczęstować widzów wódką (żaden z wybrańców nie odmówił, mógłby wszakże usłyszeć oskarżycielskie: „Ze mną się nie napijesz?”. Nie chcąc popełniać nietaktu wychylano kolejne kieliszki), ale każdą ze scen, kiedy aktor i widz składają się na jedną przestrzeń, oddychają tym samym powietrzem, bawią się tym samym dowcipem. Kronika czasów, w których „żaden sejm nie doszedł” okazuje się lustrzanym odbiciem współczesności, a zdziwienie cudzoziemca będącego narratorem opowieści (Mikołaj Grabowski) uświadamia absurd zachowań, które są częścią naszej codzienności. Pokazuje także, że rację miał Gombrowicz mówiąc, że Polak wobec Polski jest bezsilny i nie potrafi się zachować.

Spektakl Mikołaja Grabowskiego to widowisko zbudowane niezwykle skromnymi środkami, z minimalistyczną scenografią i przepiękną, nastrojową muzyką Zygmunta Koniecznego, którego perfekcjonizm pozostawił w pamięci aktorów niezatarty ślad, o czym opowiadali podczas spotkania z widzami. Reżyser powrócił do korzeni teatralności, do tego, co dla teatru najważniejsze - oparł spektakl na tekście i aktorze, odchodząc jednocześnie od zbędnej dosłowności, która jest problemem współczesnego polskiego teatru. W scenie zbliżenia fizycznego nikt się nie rozbiera, podczas tortur nie spada kropla krwi, lecz mimo tego widzimy wszystko oczyma wyobraźni, której reżyser pozwolił popracować. „Kochana Polsko, biedna Polsko” - utwór prezentowany przez zespół powraca co kilka scen niczym wyrzut sumienia, jednak w pamięć szczególnie zapadają pieśni śpiewane przez Olgę Mysłowską. Dzięki nim udało się spotęgować efekt kontrastu, zderzenia wzniosłości z codziennością, w której największą zmorą może się okazać kołtun - plaga tamtych czasów, kara i zapowiedź wszystkiego, co najgorsze. Zmagania z owym kołtunem, paniczny strach przed kometą, której pojawienie się znamionuje nastanie czasów plag i klęsk, rozpasanie zamkniętych w klasztorach mnichów, stosunek do cudzoziemców - wszystko to pokazuje, że jesteśmy narodem schizofreników, ludzi, którzy z niespotykaną nigdzie w świecie łatwością łączą sprzeczne cechy i zachowania. Nienawidzimy siebie nawzajem, jednak jeszcze trudniej zaakceptować kogoś, kto Polski nie rozumie i nie kocha. Los przybyłego do Widawy cudzoziemca jest przesądzony, tortury i śmierć, którą ponosi w ich następstwie to doskonałe zobrazowanie tego, jak kochamy nienawidzić.

W Jury tegorocznej edycji Festiwalu zasiadali Monika Strzępka (przewodnicząca), Krzysztof Mieszkowski oraz Michał Walczak, natomiast Radę Artystyczno-Programową tworzyli Aneta Kyzioł, Paweł Sztarbowski i Jacek Wakar. Ogłoszenie werdyktu poprzedziło wystąpienie Moniki Strzępki, która - w imieniu całego Jury - zaproponowała kilka zmian w formule festiwalowej, bowiem regulamin Konfrontacji w swoim obecnym kształcie znacznie ogranicza możliwość wyboru spektakli prezentowanych na Festiwalu. Tym samym przewodnicząca chciała zainicjować dyskusję dotyczącą zmiany definicji klasyki, która kilkadziesiąt lat temu siłą rzeczy obejmowała inne utwory. Jury zwróciło także uwagę na fakt, iż kwestie finansowe (tegoroczny budżet podobno był wyjątkowo skromny) nie powinny decydować o konstruowania programu.

Werdykt w pełnym brzmieniu dostępny jest na naszej stronie pod adresem http://www.teatry.art.pl/n/czytaj/28358 Własne nagrody przyznała także redakcja dziennika festiwalowego „conFronta” w składzie: Magdalena Dąbrowska, Ewelina Herwy, Joanna Michta, Judyta Pabijan, Karolina Roszkowiak, Katarzyna Szatan i Adam Szostok. Wyróżnienia od redakcji otrzymali Michael Marmarinos za reżyserię spektaklu „Akropolis. Rekonstrukcja” z Wrocławskiego Teatru Współczesnego oraz Mikołaj Grabowski za adaptację i reżyserię „Dzienników” Witolda Gombrowicza w wykonaniu Teatru IMKA z Warszawy. Nagrodę główną członkowie redakcji postanowili przyznać Grażynie Rogowskiej za rolę w spektaklu „A ja, Hanna” w reżyserii Tomasza Hynka z Teatru im. Jana Kochanowskiego w Opolu - werdykt został bardzo entuzjastycznie przyjęty przez zgromadzonych w foyer widzów.

Pomimo zarzutów Jury oraz faktu, iż nie funkcjonowało biuro festiwalowe - miejsce, w którym dziennikarze zwykle mogli spotkać się, wymienić uwagi, pozyskać materiały prasowe i skorzystać z internetu - poziom Festiwalu, na który złożyły się poszczególne przedstawienia, był wysoki. Każdy z zaprezentowanych spektakli stał się głosem w dyskusji dotyczącej naszej tożsamości, miejsca, w którym dziś się znajdujemy. Pospektaklowe spotkania z twórcami prowadzone przez doktoranta Uniwersytetu Opolskiego Bartosza Suwińskiego dawały możliwość skonfrontowania poglądów oraz uzyskania odpowiedzi na nurtujące pytania udowadniając tym samym, że klasyka jest źródłem, z którego nieustannie czerpiemy i w którym przeglądamy się jak w lustrze.



Olga Ptak
Dziennik Teatralny
18 kwietnia 2011