Klasyka zatopiona w multimediach

"A ja, Hanna" - spektakl Tomasza Hynka według trenów Jana Kochanowskiego - jest nowatorskim przedstawieniem klasycznej poezji polskiej wystawianym w teatrze Kochanowskiego w Opolu. Przedstawienie opiera się na opowieści o drugiej córce Kochanowskiego Hannie, która zmarła krótko po Urszuli. Dziewczynce poświęcone jest jedynie kilka wersów, co staje się głównym założeniem spektaklu

W roli Hanny obsadzona jest Grażyna Rogowska, która razem z reżyserem wykreowała świat zasługujący na miano sztuki o bardzo wysokiej jakości. Forma spektaklu, jaką jest koncert, wskazuje na dużą nowoczesność, niespodziewany krok w innym kierunku. Mogłoby się wydawać, że treny w połączeniu z muzyką nowoczesną są nie do końca na miejscu. Jednak każdy dźwięk idealnie współgra z emocjami Hanny.  

Spektakl został przedstawiony na niemal pustej scenie, gdzie znajduje się jedynie trumienka z ziemią, z której Hanna wygłasza słowami ojca wszelki ból, złość i strach. Całe przedstawienie jest korelacją buchających emocji, odczuwalnych już od samego początku. Wchodzący do sali widzowie, wpatrzeni w ciemność, zostają wręcz porażeni mocną wizualizacją fantasmagorycznych kształtów buchających rozmaitymi barwami, co wprawia w delikatne osłupienie i niepewność, co wydarzy się dalej. Muzyka – mocne, alternatywne, nowoczesne brzmienia także potęgują te uczucia. Zespół muzyczny, grający za kompozycją świetlną i na początku ledwie widzialny, sprawia, że odczuwalny jest pewien dystans, nutka tajemnicy. Całą oprawę muzyczną można odebrać jako głos wewnętrzny bohaterki. Brak równowagi, skrajne emocje, ból, smutek, krzyk z elementami poukładania, spokoju, przemyśleń i nagie torsy muzyków będące odzwierciedleniem siły - spełnia to wszystkie wymagania „tła”. Wychodząc ze spektaklu, słyszałam wiele opinii, że takiej muzyki brakuje także poza teatrem, na co dzień. Oprawie muzycznej towarzyszą fantazyjne wizualizacje świetlne - kontrastowe, mocne, nadające jeszcze większej ekspresyjności i sugestywności słów.  

Gra aktorska była na godnym poziomie. Jestem do tej pory pod wielkim wrażeniem talentu Grażyny Rogowskiej.. Drobna sylwetka aktorki, niewinność wypisana na twarzy oraz biała urocza sukienka potęgują poczucie żalu i wyrządzonej jej krzywdy. Ból, który emanuje ze słów Hanny, z jej ciała, postawy, z jej świata, jest niezwykle dotkliwy. Głęboki, rockowy głos, idealnie modulowany, krzyk plus mimika twarzy i ruch sceniczny tworzą postać, która wybucha, by być w końcu zauważoną. Każdy gest jest wołaniem o pomoc. Hanna spaceruje po granicach grobu, chwiejąc się. Taka choreografia jest odzwierciedleniem spaceru po granicach życia, spaceru na granicy rozpaczy. Rogowska idealnie spełniła się w tej roli, dając widzowi wszystko, co jest mu w stanie dać. Stała się królową potępionych, niedocenionych, niekochanych, ale również wzbudza litość, współczucie oraz podziw dla jej siły.  

Spektakl „A ja, Hanna” jest klasyką zatopioną w multimediach. Przedstawienie prezentuje nowatorską interpretację poprzez nietuzinkowe podejście do emocji i świata ludzkiej rozpaczy. Teatr, który przekracza granice, łącząc wybitne dzieło z innowacyjną aranżacją, wypełnioną nową technologią wizualną i awangardową muzyką, dla której wcześniej nie było miejsca na deskach teatru dostarcza niepowtarzalnych wrażeń. Takiego teatru potrzebujemy w tych czasach: aktualizującego klasykę dzięki muzyce, słowom wyśpiewanym przez aktorkę, oprawie wizualnej. Opowiadanie o ważnych rzeczach w sposób, w który trafia także do młodych odbiorców, jest zbyt rzadko spotykane.



Katarzyna Majewska
Dziennik Teatralny Opole
21 grudnia 2011
Spektakle
A ja, Hanna