Kobiety z morza

Spektakl opery "Matsukaze" warto obejrzeć głównie dla dwóch rzeczy. Bardzo ciekawa jest choreografia Sashy Waltz, w której tancerze oddają rozmaite nastroje targające bohaterami, a zarazem naśladują kołysanie morza i uderzanie fal o brzeg

Bardzo ciekawa jest choreografia Sashy Waltz, w której tancerze oddają rozmaite nastroje targające bohaterami, a zarazem naśladują kołysanie morza i uderzanie fal o brzeg Historia dwóch kobiet mieszkających nad brzegiem i kochających się w schorowanym poecie nabiera dzięki temu poetyckiego nastroju, a zarazem wiąże się z wszechobecną naturą.

Drugim niezwykłym elementem dzieła jest scenografia przypominająca pajęczą, a może rybacką sieć, w której przemieszczają się uczestnicy widowiska, raz w rolach łowców, innym razem - ofiar.

Minimalistyczna muzyka japońskiego twórcy Toshia Hosokawy nie robi specjalnego wrażenia, wzbogacają ją natomiast dźwięki wiatru i przelewającej się wody.

Cały spektakl jest wynikiem koprodukcji kilku partnerów - trupy tanecznej Sasha Waltz & Guests GmbH, Opery w Brukseli, Teatru Miejskiego w Luksemburgu i Opery Berlińskiej. Teatr Wielki w Warszawie uczestniczy w nim, udostępniając orkiestrę. Chór jest z Berlina, a soliści - ze świata. "Matsukaze" oparta na przedstawieniu tradycyjnego japońskiego teatru No może zainteresować widzów ciekawych nowych wrażeń.



Tomasz Miłkowski
Przeglad
16 czerwca 2011
Spektakle
Matsuzake