Koniec świata, początek świata

Wyobraź sobie życie w okrągłym, szklanym pomieszczeniu. Masz w nim wszystko, co niezbędne do spełniania swoich podstawowych potrzeb. Każdego dnia wstajesz tak samo, ubierasz się w ten sam sposób, jesz podobny posiłek, siedzisz w miejscu, w którym siedziałeś wczoraj. W końcu zasypiasz, a rano proces się powtarza.

Piotr Waligórski w spektaklu pt. „Smutek i melancholia" porusza temat depresji, która we współczesnym społeczeństwie jest coraz częściej obecna. Sztuka obrazuje szarą, rutynową codzienność. Stawia pytanie o samotność i uwidacznia problem postępującej choroby psychicznej.

W spektaklu występują dwaj aktorzy – Zdzisław Wardejn i Waldemar Barwiński. Pierwszy z nich wcielił się w rolę Samotnego George'a, który został metaforycznie przedstawiony jako żółw marzący o śmierci. Postaci umyka czas, żyje ona jedynie potrzebami. Skupia się na minimalizmie. U aktora pojawiło się wiele prawdy emocjonalnej.

Z kolei wybitny Waldemar Barwiński wcielający się w Narratora, a potem psychologa Doka, ukazuje szeroką gamę swoich możliwości. Precyzyjna technika przejawia się w ruchu, plastyczności emocjonalnej oraz operowaniu głosem. Pierwszy bohater kreowany przez niego jest szeptem zewnętrznym pochodzącym ze świata. Reprezentuje on subiektywnych obserwatorów. Jednocześnie pomiędzy Narratorem a Samotnym George'em istnieje zagadkowa relacja, pewna zależność, w której to jednak Narrator sprawia wrażenie bardziej przywiązanego.
Istotną rolę w „Smutku i melancholii" odkrywa czas, a raczej jego względność lub brak. Kilkukrotnie padają słowa, które przyrównują depresję do wieczności. W ten sposób reżyser zwraca uwagę na słabość i bezsilność człowieka wobec choroby psychicznej.

Docenić należy też scenografię, ponieważ przestrzeń została zaaranżowana tak, aby odzwierciedlać terrarium, w którym zatrzymana jest postać grana przez Zdzisława Wardejna. Wyraźnie zaznaczona została granica między obszarem, w którym porusza się Samotny George, a strefą wszystkowidzącego obserwatora.

Brak wielości przedmiotów na scenie świadczy o samowystarczalności i zminimalizowaniu potrzeb „żółwia". Jednak każdy rekwizyt został starannie przemyślany, jak na przykład duża, gruba muszla, która symbolizuje stabilność i znieczulenie.

Światłem precyzyjnie została oddzielona sfera prywatna od publicznej. Odbiór sztuki wzmagają też kolory. Wykorzystano stonowane, zgaszone barwy. Dodatkowo muzyka subtelnie wprowadza nas do przedstawionej rzeczywistości. Nie jest ona pretensjonalna ani męcząca.
Warto dodać, że w sztuce użyto pięknego języka, który bazuje na symbolach, ale też wyważonym dowcipie. Cechuje się jednocześnie zdystansowaniem, prostotą i lekkością. Dzięki niemu odbiór jest klarowny i przyjemny.

„Smutek i melancholia" to ważny apel do świadomości społecznej. Spektakl ma wysublimowaną formę oraz bogatą treść. W intrygujący sposób zestawia osobę cierpiącą na depresję z żółwiem zamkniętym w terrarium. Obrazuje powagę problemu i bezrefleksyjność. Zdecydowanie warto zobaczyć cudowny duet Barwińskiego i Wardejna.

Spektakl w reżyserii Piotra Waligórskiego gwarantuje spełnienie antycznego założenia „docere, movere, delectare". Warto to przeżyć.



Marta Paleczna
Dziennik Teatralny Warszawa
17 stycznia 2019