Koniec wakacji i ostatni koncert Vito Bambino

Kończą się wakacje, wracamy do szkół i z urlopów. Żegnamy muzyczne festiwale i letnie koncerty, za to rozpoczyna się nowy sezon artystyczny w wszystkich instytucjach kultury w naszych miastach. Nie inaczej dzieje się w Szczecinie. W Filharmonii im. Mieczysława Karłowicza jak co roku sezon rozpoczął Turniej Muzyków Prawdziwych, w ramach którego dzisiaj można było posłuchać zespołu Dikanda, a w Teatrze Letnim im. Heleny Majdaniec wraz z Rosalie i Vito Bambino mogliśmy pożegnać beztroski czas wakacji.

Na otwarcie sezonu artystycznego 2024/2025 jeszcze przyjdzie pora, więc swoje kroki skierowałam w stronę Parku Kasprowicza i Teatru Letniego.

Koncert planowo rozpoczynał się o 19:30. Jeżeli zmotoryzowani fani Artystów nie przyjechali odpowiednio wcześniej, mogli mieć problem ze znalezieniem miejsca parkingowego. Już od samego początku mnóstwo osób stało pod samą sceną, a miejsca siedzące były zapełnione w ⅓. To była moja pierwsza możliwość zobaczenia Rosalie na scenie i muszę przyznać, że jestem zaskoczona jej osobą. Na dużej scenie, zobaczyłam drobną, wysportowaną blondynkę z kilkuosobowym zespołem. Można było odnieść wrażenie, że ta sytuacja ją przytłoczy..... i każdy kto tak myślał, był w błędzie.

Ta młoda kobieta, jest bardzo siebie świadomą Artystką. Widać to po jej poruszaniu się na scenie- gdy chce zmysłowo tańczyć do swoich piosenek- robi to, gdy chce poskakać i zamienić się w żywioł- zamienia się. Przed nostalgicznymi piosenkami, opowiadała co skłoniło ją do skomponowania tych utworów, by Odbiorcy mogli lepiej zrozumieć przesłanie piosenek. Bo to trzeba podkreślić- dziewczyna była supportem Mateusza. To zupełnie inny rodzaj występów, niż te na trasach Artystów, na które przychodzą ich fani. Tutaj publiczność trzeba zdobyć. Rosalie rozumiała swoją sytuację i sama zapytała się ze sceny, czy są na widowni osoby, znające jej twórczość. Były - i to na pewno dodało jej odwagi. Czy zdobyła nowych fanów? Czas pokaże. Moim zdaniem- warto śledzić jej dalsze losy.

Powiedzieć, że śpiewa R'n'b to jak nie powiedzieć nic. Ona w swoich piosenkach miesza style. Dodatkowo ma bardzo plastyczny głos. Jest idealny do nostalgicznych ballad, ale również świetnie brzmi w utworach 'z pazurem'. Rosalie o tym wie i się świetnie nim bawi. Raz śpiewa spłaszczonym głosem, by po chwili pokazać pełnię swoich możliwości i powietrze przelatuje przez jej struny głosowe bez żadnych przeszkód. Jestem pewna, że niezależnie od tego w jakim kierunku ta Wokalistka pójdzie w przyszłości - będzie tam dla niej miejsce.

Jej występ trwał ok. godziny. Później krótka chwila na przestawkę instrumentów i na scenie pojawiła się gwiazda wieczoru, zapowiedziana słowami Macieja Orłosia. Tłum, który do tego czasu zdążył bardzo narosnąć oszalał. Standardowo telefony poszły w ruch i zostało nagrane wejście Artysty do piosenki 'Maj'. W maju ubiegłego roku po raz pierwszy zetknęłam się na scenie z Vito Bambino. Od tamtego czasu widziałam go kilka razy i widziałam też jak zmienia się publika. Od takiej 'dobrze się bawię, ale nie znam tekstów piosenek'- był to koncert chwilę po wydaniu albumu 'Pracownia'- po taki, gdzie cała publiczność stała się suflerami Vita. Natomiast wczoraj mogłam zaobserwować zmianę Mateusza.

Każdy jego koncert jest energetyczny okraszony gamą nasyconych kolorystycznie świateł. Chłopak przez cały czas skacze i tańczy na scenie, co przenosi się na ludzi zgromadzonych pod sceną. Nie boi się interakcji z publicznością i zwraca się wprost do konkretnych osób z publiczności, a to wysyłając uśmiech lub zagadując. Stara się spojrzeć do każdego telefonu, by widz miał tą chwilę przekonania 'widzę Cię i śpiewam dla Ciebie'. To bardzo dużo zadań wykonywanych w jednym czasie (a piszę tu tylko o rzeczach, które można zobaczyć od strony publiczności). To wszystko wymaga uwagi i skupienia, a mimo to miałam wrażenie że na tym występie Mateusz czuł się najswobodniej z dotychczasowych. Z 'Pracownią' występuje już ponad rok i jak sam przyznaje, żegna się z nią. W przyszłym roku robi sobie przerwę od występów i koncentruje się nad kolejnym albumem. Może to mu pozwala nie skupiać się na promowaniu płyty, tylko na większą zabawę?

W trakcie całego koncertu zaśpiewał piosenki wspólnie wykonywane z Kaśką Sochacką czy Mrozu, ale również kilka piosenek z Męskiego Grania. Wykonał żartobliwą aranżację refrenu piosenki Bowiego 'Let's dance', do której tekst brzmiał 'SZCZE-CIN', co zostało bardzo entuzjastycznie odebrane przez publiczność. Równie entuzjastyczna reakcja była na pierwsze takty piosenki 'Podpalmy to' (która promowała film 'Filip'). Nie można też zapomnieć o wspólnej choreografii do 'Cyber PRL'- jak podkreślił sam Mateusz: ważne jest, by robić coś razem.

Na koniec zagrano tytułową piosenkę tego koncertu, czyli 'Luv tu da max', podczas której jeżeli ktoś jeszcze miał jakieś pokłady energii, z pewnością je wykorzystał. Myślę, że cały koncert miał charakter klamry podsumowującej jego dokonania z ostatnich kilku lat, a ostateczna 'kropka nad i' zapadnie 3 listopada na koncercie w Katowicach, gdzie nie tylko będą wykonywane piosenki z obu płyt Vito Bambino, ale również te z czasów Bitaminy.

Po nim zostanie nam czekać na nowy album.



Katarzyna Kojło-Naparzewska
Dziennik Teatralny Szczecin
4 września 2024