Kontrapunkt - dzień transgraniczny

Tego dnia przekraczaliśmy nie tylko granicę państwa - podróżując na kolejne spektakle spod Pleciugi do Schloss Bröllin i Berlina - ale też granice innych światów, do których zapraszali nas bohaterowie każdej ze sztuk. Każda z nich była osobnym mikrokosmosem.

Skojarzenie z kosmosem nasunęło się po pierwszym spektaklu grupy z Brukseli, "Dark Matter". Najpierw wchodzimy w granice umysłu głównej bohaterki, widzimy jej myśli, by potem przekroczyć wszelkie granice - scena staje się kosmosem. Jest to sztuka o uniwersum, atomach, o nieosiągalnej ciemnej materii, czy jak mówi bohaterka, o rozbieraniu, obieraniu warstwa po warstwie, aż zostanie no właśnie - co? Odpowiedź na wszystkie dręczące nas pytania? 

Spersonifikowane Świadomość i Podświadomość bohaterki mówią to, czego nie wypowiada głośno ona sama, prezentują w prowizorycznym laboratorium eksperymenty tłumaczące zasadę wszechświata, zasadę naszego istnienia we wszechświecie. A to wszystko w towarzyszeniu świetnej muzyki i w przyjemnej estetyce broadway\'owskiego musicalu. Doskonała zabawa. 

Kolejne spektakle przeniosły nas w mniejsze światy. Grupa Campo Gandawa urządziła na scenie w Schloss Bröllin swoisty plac zabaw - z babkami z piasku, pojazdem i żaglowcem z kartonu, piramidą z wiaderek, by na koniec ukryć wszystko i siebie pod namiotem z czarnej płachty z zatkniętą na czubku czerwoną chorągiewką. Podobnie jak publiczność, na scenie klaun-obserwator również bacznie przyglądał się zagadkowym poczynaniom bohaterki-zawodnika nr 17. Świat, w którego granice weszliśmy, to prosta metafora każdego z naszych małych kosmosów - też jesteśmy na co dzień takimi zawodnikami na własnym placu zabaw, na którym ciągle eksperymentujemy, udowadniamy coś, jesteśmy obserwowani i oceniani. 

Grupa Tanzinitiative, którą tworzy choreograf Frank i jego partnerka Isa, postanowili zaeksperymentować i włączyć w spektakl swojego dwuipółletniego syna. Sztuka "Gimme shelter" miała pokazać ich własny świat, zaprosili nas o przekroczenia granicy ich rodzinnego domu. Dywany na scenie, namiot, swobodny taniec do puszczanej z magnetofonu muzyki, zabawa z małym Eliasem - to codzienność artystycznej rodziny. To właśnie chcieli nam pokazać - nie reżyserując, nie zakładając niczego, improwizując w zależności od reakcji i aktywności Eliasa. 

Co w Berlinie? Zdecydowanie najmocniejszym akcentem dnia był spektakl "Dritte Generation". Rzecz dotykająca kontrowersyjnych tematów, dotyczących również nas, jako Polaków. Otrzymaliśmy przekrój 3 Generacji - młodzi ludzie o różnej narodowości, różnych preferencjach seksualnych i przekonaniach politycznych, siedzący na krzesełkach ustawionych tak, że wraz z siedzeniami widowni tworzyli okrąg, niczym w grupach wsparcia - próbowali wyjaśnić sobie nawzajem i publiczności od lat, a nawet wieków, ciążące nad nami konflikty. Słowa Holocaust, Nakba, Gaza padały na scenie z częstotliwością pocisków z karabinu maszynowego. Aktorzy - dla wzmocnienia wymowy spektaklu będący autentycznymi Żydami, Palestyńczykami, Arabami, Niemcami - odgrywali scenki ukazujące istotę konfliktów między nimi. Zarzucali sobie nawzajem zbrodnię, ucisk, okrucieństwo, ignoranctwo - czasem w sposób zabawny, czasem dramatyczny. Spierali się między sobą, ale czasem też dystansowali się do swoich roszczeń ukazując ich absurdalną stronę. Zwracali się też bezpośrednio do publiczności - wywoływali np. Polaków do rozliczenia się z bierności podczas Holocaustu, do czego nie każdy widz potrafił się zdystansować. Było to emocjonujące i mądre doświadczenie. Zostawiło publiczność ze świadomością, że nigdy nie zdołamy stworzyć wspólnoty, jeśli wciąż będziemy oczekiwać zadośćuczynienia za krzywdy z odległej historii. Tu przekroczyliśmy nie tylko granice przynależności narodowej poznając racje poszczególnych bohaterów, ale też granice własnej zdolności dystansowania się do tematów trudnych. 

Uwieńczeniem kontrapunktowego dnia transgranicznego była sztuka Rene Pollescha "Chór jest w wielkim błędzie" [na zdjęciu]. Dynamiczna i humorystyczna rzecz o seksualności i kapitalizmie, przekraczająca granice stylów - bo mieszająca estetykę opery z serialowym sposobem ukazania miłosnych perypetii i pojawiającymi się w tle francuskimi chanson d\'amour.



kt
www.stetinum.pl
26 kwietnia 2010